PAULINA (18 lat)
Jestem tu od kilku tygodni. Gdybym nie trafiła do domu dla młodzieży pewnie nadal byłabym w swoim mieście i żyłabym w otoczeniu osób, dla których najbardziej na świecie liczy się wódka i narkotyki.
Nie chcę takiego życia dla siebie, ale wiem, że sobie nie poradzę bez pomocy.
W Domu dla Młodzieży mam wszystko, co jest mi teraz potrzebne. Mam pokój, który dzielę z koleżanką, zawsze mam co zjeść. Ale mam też ludzi, którzy podpowiadają mi co robić, by poradzić sobie w życiu i już nie wpadać w te wszystkie problemy...
PATRYK (21 lat)
Ja to pamiętam, że jak przyszedłem do Fundacji i usłyszałem, że mam iść na leczenie i to zamknięte, to przez chwilę chciałem wstać, wyjść na ulicę, trzasnąć drzwiami. W sumie to nie wiem, co mnie powstrzymało, bo jak pani Agnieszka* stanowczo powiedziała, że terapia to jedyna droga i mam nie dyskutować, serio byłem wściekły. Dziś myślę, że jednak wtedy się przestraszyłem ulicy, bo nie chciałem już tak żyć.
Skończyłem terapię. Przez kilka tygodni mieszkałem w Domu dla Młodzieży, ale podjąłem pracę i pokonałem kolejny stopień. Dziś jestem w mieszkaniu treningowym, nadal pracuję i jestem trzeźwy.
Prawie codziennie zgłaszają się do nas nowe osoby. Gdyby zabrakło dla nich miejsca, pewnie nie miałyby szansy zawalczyć o swoje życie.
*Pani Agnieszka to prezeska organizacji
Trwa ładowanie...