Niemal przez całe swoje życie solidnie pracował na reputację jednego z największych złoczyńców w historii Dzikiego Zachodu. Był bezwzględny i bezlitosny. Zdeprawowany i bestialski. W pogoni za upragnionym złotem nie cofał się przed niczym. Nie miał sumienia i litości dla nikogo. Oszukiwał i kradł.
Nie znosił jakiegokolwiek sprzeciwu. Zabijał nie tylko wrogów, ale również najlepszych przyjaciół. A niektóre swoje ofiary także zjadał. Z tego powodu Boone Helm został nazwany kanibalem z Kentucky. Ścigano go w kilku stanach, a nawet poza granicami kraju. Aby uniknąć odpowiedzialności za swoje bandyckie czyny – bardzo przekonująco udawał szaleńca. I bardzo długo udawało mu się uciekać przed wymiarem sprawiedliwości.
Ci, którzy mieli nieszczęście spotkać go na swojej drodze, wprost nazywali go najgorszym ze wszystkich złych ludzi, najdzikszym z dzikusów lub najczarniejszą z czarnych owiec. Jego głowy domagali się zarówno przedstawiciele prawa, jak i zwykli mieszkańcy każdego miasteczka, w którym postawił swoją stopę.
Wszędzie, gdzie się pojawiał – groził mu natychmiastowy lincz. On jednak nie bał się śmierci, a na szubienicę wszedł z szerokim uśmiechem na ustach. Choć dziś Boone Helm jest postacią nieco zapomnianą – gdy żył, nie było na Dzikim Zachodzie człowieka, który nie drżałby już na sam dźwięk jego imienia.
Trwa ładowanie...