Star Wars Infinities - poznajcie alternatywną historię galaktyki - wersja po korekcie

Obrazek posta

 

infinities-anh-tesb-rotj

Zapewne każdy z nas snuł w swoim życiu opowieści z serii "Co by było, gdyby?", zarówno w odniesieniu do codziennego, szarego życia, jak i w kontekście ulubionych filmów czy książek. Tak się akurat złożyło, że w latach 2001 - 2004 doczekaliśmy się wydania komiksowej trylogii Star Wars Infinities, przedstawiającej alternatywne wydarzenia, których przyczyną był odrobinę inny bieg kluczowych wydarzeń w każdym z trzech epizodów Oryginalnej Trylogii.

Najmniej zmian w stosunku do filmowego pierwowzoru zaserwowała nam alternatywna wersja Nowej Nadziei. Akcja komiksu rozpoczyna się bowiem dopiero lotem Luke'a przez kanał Gwiazdy Śmierci i wystrzeleniem torped w kierunku szybu wentylacyjnego. Jednak... to nic nie daje. Stacja bojowa nie wybucha, a uszkodzenia wpływają tylko na chwilowe zmniejszenie jej mocy, przez co rebeliantom z Yavina IV udaje się uciec, nim księżyc zostaje doszczętnie zniszczony. Tylko tyle dobrego, bo chwilę później statki Sojuszu z Leią na pokładzie zostają przejęte przez Imperium, zaś jedynymi ocalałymi (i wolnymi) rebeliantami są Han i Luke. Ten drugi zupełnie nie potrafi pozbierać się po tym, co się wydarzyło i gwałtownie pogrąża się w Ciemnej Stronie. Niemal zabija swojego przyjaciela, jednak w porę sytuację ratuje duch Bena, uspokajający Skywalkera i nakazujący mu udać się na Dagobah, celem szkolenia u mistrza Yody, które koniec końców trwa 5 lat. Zostaje ono przerwane, kiedy Solo dowiaduje się, że Leia nadal żyje i jest... prawą ręką Vadera. Cała czwórka - Han, Chewie, Yoda i Luke - wyrusza więc na Coruscant, nad którym krąży Gwiazda Śmierci. Korzystając z Mocy, Yoda omamia moffa Tarkina, po czym ten niszczy laserem imperialną flotę, zaś Luke i Han zmierzają do Pałacu Imperialnego. Tam już czeka na nich Imperator, Vader i Leia. Pomiędzy rodzeństwem wywiązuje się pojedynek, przerwany w chwili, gdy Leia uświadamia sobie, kim tak naprawdę się stała. Od śmierci z rąk Palpatine'a ratuje ich Vader, w którym po raz pierwszy przebudziły się rodzicielskie instynkty. Razem ze swoim mistrzem ginie jednak z powodu Yody, gdy ten rozbija Gwiazdę Śmierci o powierzchnię Coruscant. Wszystko kończy się szczęśliwie na Naboo, sceną będącą miksem finałów Nowej Nadziei Powrotu Jedi.

luke-leia-infinities-anh.jpg

Brzmi doprawdy absurdalnie, a niektóre rozwiązania przyprawiają o spory ból głowy. Najwięcej żalu mam do twórcy komiksu (Chrisa Warnera) za Yodę decydującego się na zagładę nie tyle stacji bojowej, co samego Coruscant - "it's not the Jedi way!". Ponadto postać Vadera została strasznie ogłupiona - większość jego kwestii skupia się wyczuwaniu zaburzenia Mocy, Palpatine wyraźnie z niego drwi, a całości dopełnia fakt, że w ciągu 5 lat nie spostrzegł w żaden sposób, że Leia to jego córka. Serio? Byłbym zapomniał o tym, że Leia finalnie zostaje Kanclerzem Nowej Republiki i zupełnie nikt nie ma problemów z tym, że przez ostatnie kilka lat była u szczytu imperialnego stołka. Co ciekawe, tutaj po raz pierwszy pojawił się koncept Świątyni Jedi na Coruscant przekształconej na Pałac Imperialny. Właśnie stąd zaadaptowano ten pomysł do Nowego Kanonu.

W przypadku Imperium Kontratakuje zmiany pojawiają się znacznie szybciej. Luke, ranny po spotkaniu z wampą, widzi ducha Kenobiego i nim dokonuje żywota nakazuje Hanowi udać się na Dagobah, by ten został wyszkolony na rycerza Jedi. Solo, Chewie i Leia wyruszają w drogę po przegranej bitwie na Hoth, lecz szwankujący hipernapęd zmusza ich do postoju na Bespinie. W drodze na gazową planetę śledzi ich Boba Fett, jednak konfrontacja między nim a Lando i pozostałymi bohaterami Rebelii kończy się bardzo szybko. Tuż po odlocie naprawionego Sokoła, nad Bespinem zjawiają się pracodawcy Fetta - nie trudno domyślić się, że chodzi o Imperium. Negocjacje trwają bardzo krótko i w ich wyniku Miasto w Chmurach zostaje zniszczone, a Vader rozpoczyna poszukiwania swojego (nieżyjącego już) syna. Tymczasem Leia i Han docierają na Dagobah, gdzie to Leia zostaje przywitana przez Yodę jako następczyni Luke'a. Solo udaje się w tym czasie do Jabby, by zwrócić mu dawne zadłużenie. Hutt nie cieszy się jednak na widok dawnego pracownika i skazuje go na śmierć "z rąk" nexu. Nie ma nic dziwnego w tym, że naszym bohaterom udaje się uniknąć kary i zbiec. Na swoje nieszczęście zostawili na Tatooine Threepio, który został błyskawicznie przejęty przez Imperium i zdradził lokalizację Lei. Vader dociera na Dagobah, gdzie już czeka na niego mistrz Yoda, który zsyła doń wizje z czasów, kiedy Sith był jeszcze Anakinem Skywalkerem. W końcu Vaderowi udaje się zabić starego mistrza, lecz wtedy do akcji wkracza Leia, która stara się nawrócić ojca na Jasną Stronę. Nim udaje jej się osiągnąć cel, na miejscu pojawiają się Han i Chewie, którzy zabijają Vadera. Trójka ocalałych następnie odchodzi, by przywrócić pokój galaktyce...

leia-yoda-infinities-tesb.jpg

Alternatywna fabuła stworzona przez Dave'a Landa wydaje się być znacznie bardziej prawdopodobna od historii z Infinities: A New Hope. Ba, wydaje się być wręcz nad wyraz realna. Przede wszystkim brakuje w niej absurdalnych i nielogicznych pomysłów. Może poza tym, że Han, ten Han, który nie wierzył w Moc, był święcie przekonany, że naprawdę zostanie Jedi. Z kolei Leia używająca Mocy i szkoląca się na jej użytkowniczkę, to chyba jeden z chętniej podejmowanych alternatywnych konceptów przez fanów. Ponadto komiks obfituje w liczne, często ironiczne nawiązania do rzeczywistej fabuły Epizodów V i VI - Boba Fett po pokonaniu przez Lando i Hana zostaje zamrożony w karbonicie; po ucieczce Hana z łap nexu, Jabba sugeruje, że lepiej byłoby posiadać rancora; Solo żartujący na temat ucieczki przez pole asteroid i wiele więcej.

Po przeczytaniu alternatywnej wizji Powrotu Jedi mogłem skomentować całą serię tylko w jeden sposób - to prawdziwy rollercoaster poziomu. Po historii absurdalnej i bardzo wiarygodnej, Adam Gallardo zaserwował nam danie będące zaledwie wariacją na temat oryginału. Tym razem Leia blefująca za pomocą detonatora termicznego zostaje zaatakowana przez Bobę Fetta, który postanowił przy okazji zabrać zamrożonego Solo ze sobą. Cały misterny plan odbicia Hana z rąk Jabby poszedł więc na marne, zaś drogi bohaterów rozchodzą się. Luke udaje się na Dagobah, by otrzymać ostatnią lekcję od ducha Yody. Niestety, zakłócenie w Mocy spowodowane śmiercią mistrza Jedi przyprowadziło na planetę także Dartha Vadera, który przechwyca i zabiera Luke'a do Imperatora. Tymczasem Leia i Lando poszukują Fetta w całej galaktyce, aż w końcu udaje im się go pokonać i odbić przyjaciela. Niestety na wskutek zbyt długiego pozostawania w karbonicie, Han traci na zawsze wzrok. Wówczas Rebelia otrzymuje ostrzeżenie, które Skywalker wysłał tuż przed swoim zniknięciem, skutkujące samotną wyprawą Lei na drugą Gwiazdę Śmierci. Wkrótce rozpoczyna się bitwa o Endor, w której biorą udział oddziały naziemne wraz ze wsparciem w postaci Sokoła Millennium oraz eskadry szturmującej stację bojową Imperium, dowodzonej przez Wedge'a Antillesa. Bitwa kończy się oczywiście zwycięstwem rebeliantów. W tym samym czasie na Gwieździe Śmierci Luke stawia czoło Vaderowi, który finalnie odkrywa swój błąd i nawraca się na Jasną Stronę, nie będąc w stanie zgładzić syna i córki. Całej trójce udaje się uciec, nim stacja wybucha, podobnie zresztą jak Palpatine'owi. Koniec końców, Vader zostaje ułaskawiony i, po przemalowaniu stroju na biało, staje się jednym z ważniejszych wojowników Rebelii.

vader-infinities-rotj.jpg

Widać jak na dłoni, że konstrukcja fabularna i niektóre rozwiązania zbyt bardzo przypominają fabułę filmowego Epizodu VI, czasem do tego stopnia, że używane są dokładnie te same dialogi. Zmarnowany potencjał jest wręcz namacalny. Czarę goryczy przelał jednak fakt, jak finalnie potraktowano Vadera. Naprawdę, jeden z przywódców Imperium i zbrodniarz wojenny został ułaskawiony tylko dlatego, że nawrócił się na Jasną Stronę Mocy? Po zobaczeniu jego nowego stroju nie zostało mi nic innego, jak wykonanie przysłowiowego "facepalma", tak głośnego, jak nigdy dotąd w przypadku Gwiezdnych Wojen. Z drugiej strony, cieszy fakt, że w nawróceniu Vadera sporą rolę odegrała również Leia, a nie sam Luke.

infinities-logo

Jak zatem podsumowałbym całą serię? Z pewnością warto ją przeczytać - dają naprawdę ciekawe spojrzenie na to, jak mogły się potoczyć losy naszych ulubionych bohaterów, gdyby któryś z kluczowych momentów nie przebiegł po ich myśli. Ponadto są one źródłem świetnych koncepcji i istną kopalnią nawiązań do filmów, niekiedy ironizujących na temat ich fabuły. Pozostaje jedynie żałować, że nie zdecydowano się na podobną serię komiksową opartą o trylogię Prequeli.

star wars infinities komiks gwiezdne wojny nowa nadzieja imperium kontratakuje powrót jedi

Zobacz również

Kolejna porcja niepublikowanych jeszcze ciekawostek dla naszych Patronów!
Recenzja komiksu "Poe Dameron: Wojenne historie" we wczesnym dostępie dla naszych Patronów...
Wizje twórców Star Wars™: Ostatni Jedi - recenzja

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...