Szanowni a Zacni! Wrzucam "Pieśń konfederatów" bo cokolwiek ktokolwiek myślał o rządach PiS - i jakkolwiek krytycznie - trzeba powiedzieć, że wbrew medialnym wydmuszkom rządy te respektowały zasady demokratyczne i Konstytucję RP. Tym bardziej ani nie przygotowywały zamachu stanu, ani tzw. polexitu - czego wyraźnie dowiodły ostatnie wybory i oddanie władzy, że rząd PiS działał zdecydowanie, nie był bezstronny, mógł budzić sprzeciw - to zrozumiałe. Jednak jego działania mieściły się w ramach polskiego prawa i racji stanu, mając silny mandat udzielony przez wyborców.
To natomiast, co naprawdę zostało w ciągu ostatnich ośmiu lat naruszone, to przekonanie elit sytuujących się po lewej stronie sceny politycznej, że ich poglądy są jedynie słuszne i że uprawniają do dyktowania reszcie, co mówić wolno, a czego nie wolno. Bolał je fakt, że w Polsce nie obowiązuje (a przynajmniej nie wszędzie) terror politycznej poprawności i tęczowa dyktatura, że część mediów głównego nurtu przemawia głosem konserwatywnym, który aż do 2015 roku nie był w owym głównym nurcie mediów reprezentowany. Co gorsza, że i w dziedzinie kultury przestaje obowiązywać lewicowy monopol. Stało się to dla wielu skandalem trudnym do emocjonalnego zaakceptowania i wiodącym do głębokiej frustracji. Nie chcąc zrozumieć fenomenu polskiej wolności - zaczęli działać poza rozumem, a gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Po wyborach 15 października można było spodziewać się zmiany, wynikającej z zasad demokracji. Zamiast takiej zmiany widzimy działania, które z zasadami demokracji się nie liczą, tak jakby Konstytucja RP i prawo nie obowiązywały wobec myślących inaczej, niż przedstawiciele koalicji rządzącej. W tle zaś mamy przecież - przypomnę - perspektywę realnej utraty suwerenności RP na rzecz europejskiego superpaństwa i szereg działań, które oznaczają narzucenie Polakom rozwiązań aż dotąd odrzucanych przez większość.
To jawne bezprawie nie jest jedynie - jak było dotychczas w przypadku zarzutów formułowanych wobec PiS - "faktem prasowym". Pomijanie prawa staje się rzeczywstością. Ale kto sieje wiatr, zbiera burzę, a kto gardzi prawem, ten musi liczyć się z tym, że i jego prawo przestanie chronić. To bardzo niebezpieczna sytuacja. Osobom popierającym działania obecnego rządu ośmielam się też przypomnieć zdanie Orwella: once a whore, always a whore.
Trwa ładowanie...