Cześć

Obrazek posta

Cześć,

wiem jak ważne jest abyście wiedzieli, że za tym profilem stoi ktoś z krwi i kości. I choć koszmarnie nie lubię wychodzić poza swoje ilustracje to jednak chcę abyście wiedzieli z kim macie do czynienia. Postaram się w kilku słowach przedstawić.

Jestem samoukiem. W rodzinnym domu nigdy nie było przestrzeni ani miejsca na moje artystyczne potrzeby. Do tego stopnia, że jeśli chciałam cokolwiek porysować to robiłam to w nocy, pod kołdrą i przy świetle latarki. Ewentualnie rysowałam w zeszycie swojej przyjaciółki, bo moje zeszyty były sprawdzane. Skończyłam szkołę sportową, potem studiowałam psychologię, kompletnie nie czując, że kiedyś ten kierunek może mi się przydać. Gdzieś w połowie studiów poczułam, że potrzebuję znaleźć sposób na artystyczne wyrażenie moich emocji. Trafiło na fotografię. Poszłam na kurs, potem dostałam się do studium fotograficznego. 

Dopiero rok czy dwa lata później poznałam osobę, która pchnęła mnie w kierunku rysunku. Do dziś jestem jemu wdzięczna (Nastku you saved me!). Stawiając małe kroki w grafice wektorowej dostałam się do firmy, która projektowała gry do automatów w kasynach. Tak jest, te wisienki i diamenty są moje :D. Po dwóch latach postanowiłam sprawdzić się w agencji reklamowej. Oj to była szkoła życia. Poznałam tam sporo wspaniałych, kreatywnych osób, które inspirują mnie do dzisiejszego dnia. W ten niewinny sposób stałam się człowiekiem-korpo. Praca dzień i noc, i tak przez kolejne 10 lat w kolejnych agencjach. 

Jak wszyscy wiemy największe zmiany dzieją się gdy sypie nam się świat. Mój posypał się bardzo konkretnie. Choroba i potem śmierć mamy zmieniły moje postrzeganie życia. Potrzeba kariery, bieg za kasą, to wszystko przestało mieć znaczenie. Gdzieś między szpitalem a pracą zaczęłam robić małe proste ilustracje, które opisywały mój stan. Wysyłałam je w anonimową przestrzeń na Instagramie. Było mi wszystko jedno czy ktoś to czyta, ogląda, czy nie. Miałam tak mało czasu, że potrzebowałam siłą wyciągnąć z siebie te emocje, żeby potem "trzymać się" gdy mama będzie potrzebować pomocy. 

Ilustracja stała się dla mnie formą autoterapii. Kawałek po kawałku wyciągałam z siebie to, co bolesne, to co piękne w prozie życia i wysyłałam w formie zwizualizowanej opowieści. Nigdy nie zakładałam, że w ten sposób dotrę do ludzi podobnych do mnie. Do ludzi, którzy tak samo jak ja potrzebują dać wyraz temu, co w nich siedzi.

I tak kilka lat później spotykam się z Tobą "tu i teraz", mając otwarte serce, i czując ogromną wdzięczność za wszystko, co mnie doprowadziło do tego punktu. Będę jeszcze dużo o tym pisać, będę dzielić się z Tobą swoimi opowieściami, ale też tym, czego uczą mnie moi klienci. 

I wiesz co, powiem Ci dobrze, że jesteś :). Bo gdy ktoś nas naprawdę usłyszy - przestajemy być samotni.

Poniżej ja. 

Ściskam mocno,

Jaczi.

 

ilustracja emocje opowiesci

Zobacz również

Powinno być o ilustracjach, ale będzie o relacjach. Newsletter #1
dlaczego dbanie o siebie jest tak trudne?
balans

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...