(Fot. flickr.com)
Z wielkiej strategii państwa, która powinna być jasna, klarowna (i dość krótka), wynika strategia rywalizacyjna wymierzona już w konkretnego przeciwnika (Rosję), w sprawach nie tylko wojskowych, ale we wszystkich innych – przemysłowych, kulturowych, informacyjnych, handlowych, technologicznych itp. Celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której strona pozostająca w tyle męczy się rywalizacją i poddaje się pokojowo, odpuszcza. Dokładnie to się stało z nuklearnym przecież Związkiem Sowieckiem pod koniec lat 80. i dokładnie tak skonstruowanej formuły poszukują teraz Amerykanie wobec Chin, choć na razie nie mogą chyba znaleźć. Polska musi zrobić to samo wobec Rosji.
W strategii rywalizacyjnej wszystko jest zasobem lub atutem, nawet opinia społeczeństw państw zachodnich wobec Rosji, susza, nieurodzaj pszenicy czy udany lub nieudany lot rosyjskiej rakiety na orbitę, nie mówiąc już o małym ruchu granicznym do obwodu królewieckiego, obecności NATO w Polsce, zmianie postawy sojuszników względem Rosji, polityce energetycznej w Unii Europejskiej, dostępie do rynku rolnego Rosji albo właściwym uszykowaniu wojska polskiego tudzież pozyskaniu zdolności do rażenia rosyjskich linii komunikacyjnych na Białorusi, powiedzmy do linii Berezyny, a nawet górnego Dniepru.
Dopiero wtedy do głosu dochodzi strategia wojskowa (domena lądowa czy morska jako główny teatr realizacji interesów, wojna ofensywna czy obronna, wojna prewencyjna czy zastępcza, na własnym terytorium czy na terytorium obcym, daleko czy blisko, pełnoskalowo, po partyzancku czy w sposób szarpany).
Procesowi wdrażania nowej strategii wojskowej i koncepcji operacyjnej powinny towarzyszyć zmiany kulturowe i cywilizacyjne w funkcjonowaniu wojska. Są one, podkreślmy to, niezbędne z bardzo oczywistego powodu: wszystko w życiu płynie, jako ludzie ciągle się rozwijamy, zmianie ulega nasz sposób funkcjonowania w życiu cywilnym, nasz sposób pracy, spędzania wolnego czasu, nawet dieta i metody przemieszczenia się i komunikowania z innymi nieustannie się zmieniają, prowadząc do zmian kulturowych, a nawet cywilizacyjnych.
Wystarczy porównać, jak Polacy w dużych miastach pracują albo spędzają wolny czas dziś, a jak spędzali w latach 80. lub 90. XX wieku. Zmieniła się nawet dieta. Pojawił się nowy sposób na spędzanie czasu – surfowanie po Internecie. Nawet język ewoluuje. Pole walki zmienia się w nie mniejszym tempie. Organizacja i technika wojskowa zmieniają się także, wymuszając zmiany kulturowe co do zorganizowania skutecznej siły wojskowej, która by za naturalnymi zmianami nadążała. Po to, by mogła być skuteczna.
I właśnie dynamicznie się kształtując, asymetrie zawsze to nienadążanie czy braki w rozwoju brutalnie uwypuklają. Widać to było w naszej przegranej wojnie we wrześniu 1939 roku. Przewaga niemiecka w kompetentnym poruszaniu się w pętli decyzyjnej, przewaga niemieckiej wiedzy i informacji połączona z lepszymi kwalifikacjami niemieckiej kadry wojskowej, zwłaszcza na szczeblu taktycznym, oraz nowa organizacja siły zbrojnej (w tym techniki) umożliwiającej Blitzkrieg rozstrzygnęły wrześniowe starcie. Bardziej niż same „suche” liczby z tabelki, którymi katowane są polskie dzieci w szkołach na lekcjach historii.
Wojsko w XXI wieku jest systemem. Zawsze było. Już w legionach rzymskich dobór rekruta, jego szkolenie, poruszanie się, szyk i ćwiczenia, obozy, logistyka, wyposażenie i oręż stanowiły system, o czym pięknie pisze Wegecjusz w swoim dziele o wojsku rzymskim. Zwłaszcza współcześnie jest to wyjątkowo ważne ze względu na szybkość działania, szybkość rażenia i szybkość poruszania się oraz zasięg oddziaływania. Wojsko musi działać jako system w odpowiednim tempie operacyjnym wyznaczanym poziomem oficerów i żołnierzy, ich morale i kompetencjami. Zakupy efektorów takich jak czołgi czy samoloty są efektowne PR-owo, ale nie tworzą systemu. Za to wiele zakupów jest mniej efektownych, ale tworzą one system. Tak jest z zakupem systemu radiolokacji czy łączności dla wojska, choć zdecydowanie słabo wygląda to na defiladach i trudno ministrowi pochwalić się tym przed wyborczą gawiedzią.
Dopiero takie zakupy sprzętu wraz ze zmianami kulturowymi i organizacyjnymi tworzą system oparty na zdolnościach. Dopiero taki system wpływa na realną zmianę na polu walki.
Autor
Jacek Bartosiak
Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.
Trwa ładowanie...