(Fot. media.defense.gov)
NOWY START
Pod koniec września administracja Białego Domu w książkowym, kanonicznym wręcz, akcie sygnalizacji strategicznej zaleciła znajdującemu się w stanie Nebraska dowództwu USSTRATCOM (US Strategic Command, odpowiedzialna, między innymi, za odstraszanie za pomocą strategicznej broni jądrowej) przeanalizowanie, w jakim czasie zmagazynowana broń jądrowa mogłaby zostać przywrócona do pełnej sprawności i załadowana na pokłady platform przeznaczonych do jej przenoszenia. Mniej więcej w tym samym czasie Marshall Billingslea stwierdził, że jeżeli fiaskiem zakończą się negocjacje w sprawie przedłużenia traktatu rozbrojeniowego New START, to Stany Zjednoczone rozważą rozmieszczenie większej ilości broni jądrowej na pokładach łodzi podwodnych i samolotów. Billingslea to specjalny wysłannik Białego Domu ds. kontroli zbrojeń i zarazem główny negocjator Waszyngtonu w trwających od czerwca negocjacjach dotyczących przedłużenia ostatniego wciąż obowiązującego traktatu rozbrojeniowego, New START (ang. New Strategic Arms Reduction Treaty). Rozmowy, jak wspomnieliśmy, trwały od czerwca i do wtorku zdawało się, że zakończą się fiaskiem, a traktat ów wygaśnie w lutym przyszłego roku.
W międzyczasie rozważane było czasowe przedłużenie obowiązywania traktatu w jego obecnym brzmieniu – o rok, jak chcieli Amerykanie, lub o pięć lat, jak życzyliby sobie Rosjanie (gdyż rok ich zdaniem to zbyt mało na przeprowadzenie rozmów) – na co pozwala zresztą tekst traktatu. Wydaje się, że to Waszyngton wcielił się w rolę twardego negocjatora, ostatecznie bowiem Amerykanie postawili warunek brzegowy dla dalszego kontynuowania rozmów w postaci zamrożenia ilości głowic nie tylko w odniesieniu do strategicznej, ale również taktycznej broni jądrowej, wykraczając tym samym poza zakres przedmiotowy regulowany przez New START, który, jak sama nazwa wskazuje, odnosi się wyłącznie do broni strategicznej. Co więcej, Moskwa posiada bezdyskusyjną przewagę nie tylko w ilości, ale i zróżnicowaniu taktycznej broni nuklearnej (samych głowic oraz metod jej przenoszenia), podczas gdy Amerykanie dysponują jedynie bombami grawitacyjnymi B-61 (w wariancie 3,4 oraz wprowadzanym dopiero 12) oraz zmodyfikowanymi SLBM Trident-II D-5, których przydatność jest wysoce dyskusyjna, szczególnie vis-à-vis Rosji (być może inaczej byłoby w przypadku Chin, ale to inna para kaloszy i wyłącznie rozważania autora „Weekly Brief”).
Nic więc dziwnego, że do ubiegłego piątku Kreml zbywał amerykańskie propozycje dźwięcznym „нет”, twierdząc, że pomysł Waszyngtonu jest „całkowicie nierealistyczny”. Jednakże w ubiegły piątek podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa prezydent Putin zaproponował „bezwarunkowe” promulgowanie porozumienia w jego obecnym kształcie o rok; tym razem jednak to Amerykanie, ustami doradcy bezpieczeństwa narodowego USA Briana O’Briena, stwierdzili, że propozycje Rosji są „nie do przyjęcia”. I – jak wspominaliśmy – do wtorku wydawało się, że na tym sprawa się zakończy, a traktat wygaśnie w lutym. Jednak Rosjanie, by użyć wyrażenia znanego wyłącznie z prac naukowych publikowanych przez uniwersytety z Ivy League, zmiękli. We wtorek rosyjski MSZ poinformował, że gotowy jest na akceptację amerykańskiej propozycji – a więc na przedłużenie obowiązywania New START o rok oraz zamrożenie liczby głowic taktycznych. Wydaje się, że Amerykanie przystaną na propozycję Kremla; jeszcze tego samego dnia Morgan Ortagus, rzeczniczka Departamentu Stanu, oświadczyła, że Stany Zjednoczone „doceniają gotowość Rosji do prowadzenia dalszych negocjacji i są gotowe do natychmiastowej finalizacji porozumienia”. Pozostaje kwestia mechanizmów weryfikacyjnych i dokładnego zdefiniowania pojęć, takich jak „zamrożenie”, czy też policzenia, ile dokładnie głowic taktycznych mają obie strony; może się jednak okazać, że Donald Trump, głodny przecież sukcesu na mniej niż dwa tygodnie przed wyborami, zgodzi się na porozumienie, nawet jeżeli byłoby ono niejasne lub niemożliwe od weryfikacji.
Z drugiej jednak strony, zamrożenie stanu posiadania obydwu stron, jak sama nazwa wskazuje, nie doprowadzi do stopnienia rosyjskiej przewagi, jednocześnie co najmniej ograniczając potencjalne zbrojenia USA, łącznie ze ziszczeniem się najgorszego scenariusza, a więc prac nad jakąś iteracją GLCM (ground launched cruise missile) – ot chociażby unowocześnionym odpowiednikiem zimnowojennego BGM-109G Gryphon. Tu warto wspomnieć o mającej miejsce nieco ponad rok temu (konkretnie w lipcu) próbie odpalanego z lądu wariantu tomahawka. Warto wreszcie wspomnieć o szerszym kontekście całej sytuacji; mianowicie jeszcze we wrześniu Billinglea ostrzegał Moskwę, że jeżeli porozumienia nie da się osiągnąć przed wyborami, to po nich „nasza cena znacznie wzrośnie”; z kolei Joe Biden, kontrkandydat w wyborach, obiecał, że kiedy już zostanie prezydentem, zgodzi się na „bezwarunkowe” przedłużenie traktatu.
NAVAL STRIKE MISSILE I RUMUNIA
Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Rumunii pocisków przeciwokrętowych NSM (naval strike missile). Transakcja, którą zainteresowany jest Bukareszt, ma zamknąć się w kwocie 300 milionów dolarów, za które Rumuni mają otrzymać cztery mobilne wyrzutnie pocisków, wsparcie logistyczno-techniczne oraz dwa ruchome centra łączności. Być może więc do europejskich użytkowników NSM (Polska, Norwegia, Niemcy) dołączy dwóch kolejnych – Estonia i Rumunia właśnie.
MALABAR
W poniedziałek New Delhi poinformowało, że Australia przyjęła zaproszenie do udziału w ćwiczeniach morskich Malabar; warto dodać, że jeszcze we wrześniu Australia wahała się, czy przyjąć zaproszenie. Tym samym w corocznych ćwiczeniach organizowanych przez Indie po raz pierwszy wezmą udział wojska wszystkich czterech państw Quad – Japonii, Australii, Indii oraz USA. Jak informowano w zamieszczonej z tej okazji na stronie indyjskiego MON-u notatce prasowej, „Indie dążą do zacieśnienia współpracy z innymi państwami w zakresie bezpieczeństwa morskiego (…) ćwiczenia mają na celu kolektywne wsparcie wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku”. Bardzo podobnie zareagowała także Canberra, ustami Lisy Reynolds, szefowej australijskiego MON-u, stwierdzając, że zorganizowanie wspólnych ćwiczeń to „milowy krok” demonstrujący głębokie zaufanie pomiędzy czterema demokracjami Indo-Pacyfiku i ich zaangażowanie we wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa”. Ćwiczenia Malabar 2020 odbędą się pod koniec roku na wodach Zatoki Bengalskiej i Morza Arabskiego.
Skoro o ćwiczeniach morskich mowa; w poniedziałek, na wodach Morza Południowochińskiego ćwiczyły jednostki trzech z czterech państw Quad – Australii, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Nie były to może największe manewry w historii ćwiczeń morskich (wzięły w nich udział trzy niszczyciele, po jednym z każdego państwa) – ale, jak wyjaśnił dowódca amerykańskiej jednostki (DDG 56, USS McCain), „współdziałając w ten sposób z naszymi bliskimi sojusznikami, promujemy transparencję, stosowanie prawa międzynarodowego i wolność żeglugi, które razem stanowią podstawę bezpieczeństwa na Indo-Pacyfiku”.
PRZEMÓWIENIE ESPERA
We wtorek podczas przemówienia w Atlantic Council sekretarz obrony USA Mark Esper przedstawił koncepcję „odświeżenia” przez Stany Zjednoczone podejścia do tworzenia i zarządzania siecią sojuszy, mającą pozwolić Białemu Domowi „myśleć i działać” bardziej strategicznie w realiach rywalizacji hegemonicznej z Rosją i Chinami.
Jak zauważył Esper, w przeszłości to regionalne cząstkowe interesy USA definiowały naturę i intensywność kontaktów międzynarodowych amerykańskiej administracji, a więc, w domyśle: były funkcją partykularnych interesów USA w danym zakątku świata, oderwaną od szerszej, strategicznej rzeczywistości, nie tworząc tym samym spójnej, całościowej polityki,co wystarczało w czasach jednobiegunowej chwili, ale jest nieadekwatne do skali wyzwań, przed którymi Stany Zjednoczone stoją obecnie.
Pierwszym elementem owego zreformowanego podejścia jest ustrukturyzowanie współpracy z sojusznikami. W tym celu Pentagon opracował Guidance for Development of Alliances and Partnerships (GDAP). Jednym z celów GDAP ma być metodyczna i skrzętnie notowana współpraca z kluczowymi liderami państw sojuszniczych, a także wyznaczenie jasno zdefiniowanych celów oraz mierzenie postępów w ich wypełnianiu. Esper powiedział, że do teraz Pentagon nie dysponował zbiorczą bazą danych dotyczących współpracy z kluczowymi przedstawicielami elit państw sojuszniczych, a jak zauważył, „bardzo trudno jest usprawnić proces – nie wspominając o relacji – jeżeli nie wyznacza się sobie wymiernych celów”. Aurea dicta!
Tu warto wspomnieć, że Esper urealnił ów przekaz za pomocą przykładu, jakim jest współpraca z partnerami w ramach NATO, a konkretnie na wschodniej flance Sojuszu. Otóż w ramach przygotowań do spotkania ministrów obrony państw Sojuszu Północnoatlantyckiego Stany zorganizowały serię spotkań dwustronnych z przedstawicielami rumuńskiej i bułgarskiej administracji oraz prowadziły komunikację z państwami bałtyckimi. W połączeniu z podpisaną w sierpniu umową o wzmocnionej współpracy obronnej pomiędzy Polską a USA kontakty te zaowocowały, zdaniem Espera, „realną szansą na utrzymanie »trwałej« obecności (Esper użył słowa „enduring”; jak widać Amerykanie dalej nie lubią słówka „stałej”) drugiego regimentu kawalerii w niektórych z tych państw”.
Przemówienie Espera zawierało również inną ciekawą informację; mianowicie zdaniem szefa Pentagonu wszyscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych powinni dążyć do przeznaczania minimum 2% PKB na obronność; tym samym wymagania dotyczące na razie wyłącznie państw NATO miałyby się stać „złotym standardem” dla wszystkich państw sojuszniczych USA.
GDAP ma więc stać się scentralizowanym repozytorium danych na temat wszystkich interakcji pomiędzy Pentagonem a państwami sojuszniczymi, od zgłaszanego zapotrzebowania na systemy uzbrojenia przez kontakty z przywódcami czy liderami owych państw po ćwiczenia wojskowe, pozwalając jednocześnie na śledzenie postępów w realizacji celów postawionych przed daną relacją sojuszniczą.
Drugim elementem reform jest rozluźnienie regulacji i ograniczeń dotyczących sprzedaży uzbrojenia. Jak zauważył szef Departamentu Obrony, obecne regulacje są „niejasne, czasochłonne i skomplikowane”. Zdaniem Espera, z punktu widzenia interesów Stanów Zjednoczonych kluczowe jest wykorzystanie produkowanego przez USA uzbrojenia jako „strategicznego narzędzia, pozwalającego na zwiększenie zdolności obronnych sojuszników i partnerów, które jednocześnie służyć ma zwiększeniu interoperacyjności ich sił zbrojnych z wojskami USA oraz zacieśnianiu więzów”.
Liberalizacja przepisów regulujących eksport uzbrojenia ma również pozwolić Stanom nie tylko na rywalizację o kontrakty zbrojeniowe z Chinami i Rosją, ale ma także być narzędziem pozwalającym na łatwiejsze zawieranie partnerskich co najmniej relacji z państwami nie będącymi obecnie częścią amerykańskich struktur bezpieczeństwa.
W praktyce ma to oznaczać szybsze zdejmowanie ograniczeń eksportowych i pozwalać tym samym na sprzedaż „krytycznie ważnych” systemów uzbrojenia, utworzenie „elastycznych” regulacji dotyczących eksportu broni i sprzedaży technologii obronnych w ogóle. Co ważne, Stany planują również liberalizację przepisów dotyczących sprzedaży wojskowych bsp, które zdaniem Espera są przestarzałe. Pentagon ma również utworzyć mechanizm pozwalający na śledzenie postępów w realizacji najważniejszych kontraktów zbrojeniowych z partnerami USA oraz potrzeb, które owi partnerzy zgłaszają.
Warto również zatrzymać się na moment na wypowiedziach Espera, które padły podczas sesji pytań i odpowiedzi, następującej po jego wystąpieniu w Atlantic Council. Szef Pentagonu stwierdził między innymi, że „zarówno Rosjanie, jak i Chińczycy rozbudowywali swoje arsenały pocisków pośredniego zasięgu, łamiąc postanowienia traktatu INF (…) przyjęliśmy to w NATO do wiadomości w zeszłym roku. Teraz zamierzamy rozwinąć podobne zdolności na obydwu tych teatrach”. Można sobie wyobrazić, jaki niepokój słowa Espera musiały wzbudzić w Moskwie. Esper wiele mówił również o zacieśnieniu współpracy z Indiami oraz o zaplanowanym na przyszły tydzień spotkaniu w formacie 2+2 (z udziałem ministrów obrony i spraw zagranicznych), podczas którego miałoby zostać – co sugerował moderator rozmowy – zawarte porozumienie na temat wymiany informacji na temat sytuacji na Indo-Pacyfiku pomiędzy marynarką wojenną Indii a US Navy.
PRZEMÓWIENIE XI
Bojowe w swym brzmieniu wystąpienia wygłaszali w minionym tygodniu nie tylko Amerykanie. W poniedziałek, przemawiając na uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę wybuchu wojny koreańskiej, Xi Jinping wezwał Chińczyków do „zachowania wiary w ostateczne zwycięstwo” oraz czerpania inspiracji z przykładu danego im przez chińskich żołnierzy walczących z Amerykanami podczas konfliktu w Korei. Przykład ów miałby pozwolić dzisiejszym Chinom na przezwyciężenie wszelkich trudności i wyzwań i zwycięstwo nad wszystkimi przeciwnikami”. I chociaż Xi nie wspomniał o Stanach w kontekście toczącej się właśnie rywalizacji, to analogia zdaje się dość jasna; Xi przestrzega USA przed niedocenieniem determinacji Chin i gotowości Pekinu do stawienia oporu zbrojnego. Podobny błąd Waszyngton popełnił (do czego przyczynił się również słynny błąd sekretarza stanu Achesona, który zapomniał wymienić Koreę Południową jako państwo objęte amerykańskimi gwarancjami bezpieczeństwa) podczas konfliktu na Półwyspie Koreańskim.
ROYAL NAVY I US NAVY
Jednym z celów liberalizacji przepisów dotyczących eksportu uzbrojenia ma być wspomniane już wcześniej zwiększenie interoperacyjności sił USA i sojuszniczych. W tym kontekście warto wspomnieć, że we wtorek CNO (chief naval oficer) US Navy Michael Gilday oznajmił, że Wielka Brytania i USA pracują nad porozumieniem pozwalającym na dalsze zacieśnienie współpracy pomiędzy Royal Navy i US Navy. Ma ono obejmować współpracę w zakresie grup lotniskowcowych, wojny podwodnej czy też dronów oraz sztucznej inteligencji. W tym kontekście dodajmy, że współpraca marynarek wojennych obydwu państw już teraz jest zaawansowana; niemal dokładnie rok temu, pod koniec października, Londyn poinformował, że na pokładzie nowego brytyjskiego lotniskowca HMS Queen Elizabeth stacjonować ma eskadra samolotów F-35, należąca do korpusu piechoty morskiej USA. Miesiąc wcześniej natomiast Downing Street 10 oznajmiła, że jeden z dwóch posiadanych przez Wielką Brytanię lotniskowców będzie permanentnie dyslokowany na wody Pacyfiku.
À propos „specjalnej relacji” i lotniskowca Queen Elisabeth; w ostatni wtorek przemawiał na nim doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien – co prawda nie in corpore, bo na wideokonferencji, ale jednak. Podczas swojego wystąpienia O’Brien stwierdził między innymi, że Chiny „dążą do dominacji we wszystkich domenach i sektorach oraz planują osiągnięcie monopolu w każdej kluczowej gałęzi przemysłu w XXI wieku”. Doradca prezydenta Trumpa wspomniał również o szpiegostwie przemysłowym Pekinu (wraz z jego najnowszą, jego zdaniem, odsłoną, a więc próbami wykradzenia dokumentacji szczepionek na COVID-19) oraz próbach „zdominowania instytucji międzynarodowych”. W świetle tych wypowiedzi trudno więc się dziwić, że zdaniem O’Briena Chiny są „zagrożeniem stulecia” – nie tylko dla USA, ale „dla całego wolnego świata”.
NORD STREAM 2
W poniedziałek Departament Stanu USA opublikował nowe wytyczne dotyczące sankcji nałożonych na gazociąg Nord Stream 2 (i Turk Stream). Nowe regulacje mają umożliwić nakładanie sankcji na firmy uczestniczące w modernizacji okrętów biorących udział w budowie rurociągu. Wydaje się, że nowe sankcje mogą mieć związek z zakończonym na początku października remontem jednego z rosyjskich okrętów uczestniczących w budowie NS2, Akademika Czerskiego, który odbywał się w niemieckim porcie Mukran (znajdującym się o kilka kilometrów od Sassnitz). We wspomnianym porcie w ostatnich miesiącach miały przebywać również inne rosyjskie jednostki, zaangażowane w konstrukcję NS2, w tym na przykład Iwan Sidorenko.
Departament Stanu poinformował również, że firmy zaangażowane obecnie w projekt mają 30 dni na zakończenie prac, jeżeli chcą uniknąć sankcji; USA mają być gotowe na „zastosowanie pełnego spektrum środków w celu zatrzymania prac nad dwoma rurociągami”.
SZWECJA VS HUAWEI
We wtorek (na równo 10 dni przed aukcją częstotliwości pasma 5G) szwedzki regulator usług pocztowych i telekomunikacyjnych PTS podjął decyzję o wykluczeniu Huawei i ZTE z infrastruktury sieci 5G; usunięty (do końca 2024 roku) musi zostać również dotychczas używany sprzęt dwóch chińskich firm, o ile miałby stanowić część tworzonej infrastruktury sieci komórkowych piątej generacji. Jak informuje notatka prasowa PTS, decyzja została podjęta po konsultacjach ze szwedzkim wywiadem i siłami zbrojnymi. À propos szwedzkiego wywiadu; we wtorek Klas Friberg, szef SAPO (Säkerhetspolisen, kontrwywiadu), stwierdził, że Chiny są „jednym z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa Szwecji (…), a chiński aparat państwowy prowadzi szeroko zakrojoną akcję cyberszpiegowską, kradzież własności intelektualnej oraz szpiegostwo przemysłowe” – przy pomocy sprzętu telekomunikacyjnego właśnie.
SUGA
W minionym tygodniu w poniedziałek miała miejsce pierwsza wizyta zagraniczna nowego premiera Japonii, Yoshihide Sugi, który odwiedził Wietnam, spotykając się w Hanoi z premierem tego kraju, Nguyễn Xuân Phúc. Jak można było przewidzieć, co najmniej część rozmów poświęcona była współpracy w zakresie „promocji bezpieczeństwa i stabilności regionalnej”, wolnego i nieograniczonego dostępu do wód Morza Południowochińskiego oraz „pokojowego rozwiązywania sporów”. Co ciekawsze, spotkanie miało dać asumpt do zacieśnienia współpracy w zakresie obronności i sprzedaży uzbrojenia Wietnamowi przez Japonię. Zdaniem mediów, Hanoi i Tokio osiągnęły porozumienie właśnie w kwestii eksportu japońskiej broni do Wietnamu, między innymi samolotów patrolowych i radarów.
Przypomnijmy, że od 1976 aż do 2014 roku Japonia nie eksportowała broni; ograniczenia te zostały poluzowane dopiero przez poprzednika Sugi, Shinzō Abe. Co ciekawe, pomimo faktu, że przez sześć lat obowiązywania mniej restrykcyjnych przepisów Tokio dokonało dotąd jedynie pojedynczej transakcji, której przedmiotem był gotowy system uzbrojenia, w sierpniu tego roku nabywcą radarów wczesnego ostrzegania stały się Filipiny.
Obok aspektu twardego bezpieczeństwa, istotnym komponentem rozmów były również z pewnością kwestie ekonomiczne; Wietnam, jeden z największych jak dotąd beneficjentów decouplingu, jest państwem, do którego swoje fabryki przeniosła lub planuje przenieść połowa (15 z 30) przedsiębiorstw objętych japońskim programem near/re-shoringu. Podczas wizyty Sugi podpisano także kontrakty na budowę dwóch elektrowni przez japońskie przedsiębiorstwa.
Dzień po wizycie w Hanoi Suga był już w Dżakarcie, gdzie zaoferował rządowi Indonezji niskooprocentowaną pożyczkę w wysokości niemal 500 milionów dolarów, która miałaby posłużyć do zminimalizowania negatywnych skutków ekonomicznych spowodowanych przez pandemię COVID-19. W przeciwieństwie do wielu innych państw Azji Południowowschodniej Indonezja została poważnie dotknięta przez COVID-19; w kraju tym patogenem zaraziło się niemal 380 tysięcy osób; odnotowano również ponad 13 tysięcy zgonów. Podobnie jak w Hanoi, również przemawiając w stolicy Indonezji, Suga wyraził „głębokie zaniepokojenie podejmowanymi jednostronnie zmianami status quo na wodach Mórz Południowo- i Wschodniochińskiego”.
Zaniepokojenie sytuacją w regionie wyraził również prezydent Indonezji, Joko Widodo, który stwierdził, że „potencjał wielostronnej współpracy jest zagrożony przez twardą rywalizację mocarstw”, apelując jednocześnie do Tokio o pomoc w przywróceniu sytuacji do stanu normalności. W rozmowach z Indonezyjczykami poruszony został, podobnie jak w Wietnamie, wątek możliwej sprzedaży wyprodukowanego w Japonii uzbrojenia.
Japonia w sposób nieunikniony musi zmierzyć się z siłą własnej grawitacji w Azji – czego przez dekady od traumy II wojny światowej starannie unikała.
CHIŃSKIE MEDIA VS USA
W środę Departament Stanu USA poinformował o dodaniu kolejnych sześciu chińskich redakcji do listy tzw. misji zagranicznych. Dołączają one tym samym do 15 innych portali/gazet/telewizji, umieszczonych na liście misji w czerwcu, oraz do instytutów Konfucjusza, które na owej liście znalazły się w sierpniu.
SUDAN I IZRAEL
W piątek Sudan, jako trzecie w ostatnim czasie państwo arabskie (po ZEA i Bahrajnie) podpisało porozumienie dotyczące normalizacji stosunków z Izraelem. Tymczasem we wtorek w Izraelu gościła delegacja Zjednoczonych Emiratów Arabskich (z premierem i ministrem finansów na czele); w trakcie spotkania podpisano między innymi porozumienie o utworzeniu regionalnego funduszu inwestycyjnego, który dysponować ma środkami rzędu trzech miliardów dolarów, czy też porozumienie o ruchu bezwizowym pomiędzy ZEA a Izraelem; Abu Zabi wystąpiło również do Tel Awiwu z wnioskiem o wydanie zgody na otworzenie ambasady.
PL I USA
W poniedziałek sekretarz stanu w KPRM oraz pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski i Dan Brouillette, sekretarz energii USA, podpisali (a właściwie podpisał je Brouillette, dokument został następnie wysłany do Warszawy, gdzie podpisać ma go również Naimski) międzyrządowe porozumienie dotyczące rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Horyzont czasowy porozumienia określono na 30 lat; w pierwszych 18 miesiącach jego obowiązywania powstać ma raport, przedstawiający plan realizacji polskiego programu jądrowego oraz sposoby jego finansowania. Ten z kolei dokument ma posłużyć jako podstawa dalszej długofalowej współpracy pomiędzy Polską a podmiotami amerykańskimi.
Wtorkowe porozumienie ma także definiować obszary współpracy pomiędzy dwoma rządami, m.in. w zakresie regulacyjnym, badawczo-rozwojowym i szkoleniowym, a także „utworzenia łańcuchów dostaw, świadomości publicznej oraz współpracy przy projektach realizowanych w Europie”. Sekretarz Naimski stwierdził, że porozumienie nie dotyczy jedynie produkcji czystej energii; „Polska postrzega strategiczną współpracę z USA w szerszym kontekście. Chodzi o bezpieczeństwo geopolityczne, o warunki pozwalające na trwały wzrost gospodarczy i skok technologiczny, a także o stworzenie od podstaw całego sektora przemysłu w Polsce”. Zdaniem zachodnich mediów współpraca oznacza, że Polska zakupi w USA technologie jądrowe warte 18 miliardów dolarów.
Warto dodać, że na początku października Rumunia również podpisała ze Stanami Zjednoczonymi porozumienie dotyczące unowocześnienia i rozbudowy jedynej rumuńskiej elektrowni jądrowej Cernavodă.
BREXIT
Przemawiając w środę w Parlamencie Europejskim, główny negocjator Brukseli ds. brexitu Michel Barnier stwierdził, że Unia gotowa jest rozpocząć spisywanie formalnego tekstu porozumienia regulującego relacje handlowe pomiędzy Wielką Brytanią w UE. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson uzależnił prowadzenie dalszych negocjacji od gotowości Brukseli od prowadzenia ich w oparciu o spisany i formalnie ujęty dokument porozumienia. Dzień później negocjacje zostały wznowione.
COVID-19
W piątkowy wieczór liczba wykrytych przypadków wystąpienia wirusa SARS-CoV-2 u ludzi wyniosła niemal 42,5 miliona. Ostatnie tygodnie to, rzecz jasna, druga fala pandemii i znaczne wzrosty zachorowań w Europie, Ameryce Południowej, części Azji, a także tendencja zwyżkowa w Stanach Zjednoczonych. Wszystko to przekłada się na kolejne rekordy dziennych zachorowań, zarówno w ujęciu globalnym (niemal pół miliona zarówno w czwartek, jak i w piątek), jak i w poszczególnych państwach europejskich. W wielu państwach w Europie tydzień po tygodniu padają kolejne rekordy zachorowań; w reakcji na to wprowadzane są kolejne obostrzenia przybliżające – nieuchronnie, jak się wydaje – perspektywę wprowadzenia kolejnych całkowitych lockdownów.
Wszystko to z kolei będzie niewiarygodnie niszczące dla europejskich gospodarek, których większość notowała częściowe jedynie odbicie, nieprzypominające swym kształtem słynnej już litery V – a przecież nawet gdyby drugiej fali nie było, to skutki ekonomiczne pandemii byłyby odczuwalne przez lata. Tymczasem, jak informował w dobiegającym właśnie końca tygodniu Bloomberg, łączny deficyt budżetowy państw strefy euro w trzecim kwartale przekroczył 11,6% PKB; dla porównania, w pierwszym kwartale bieżącego roku było to 2,5%. Dotychczasowy rekord strefy euro wynosił natomiast 7% – tyle właśnie wyniósł deficyt budżetowy eurozony w pierwszym kwartale 2010 roku, w szczycie globalnej recesji.
W piątek tymczasem IHS Markit opublikował wskaźniki PMI; opisując prezentowane dane, analitycy IHS stwierdzili, że „w październiku aktywność biznesowa w strefie euro spadła, a wzrost aktywności przemysłowej został przytłoczony szybkim osłabieniem wyników sektora usług. (…) Wraz ze wzrostem zarażeń strefa euro jest zagrożona wpadnięciem w podwójną recesję. Jedynym jasnym punktem są Niemcy (…) reszta regionu tonie”. I tak: w październiku PMI dla usług, przemysłu i zbiorcze wyniosło w eurozonie odpowiednio 46,2 (48 miesiąc wcześniej), 54,4 (53,7 miesiąc temu) oraz 49,4 (50,4). We Francji analogicznie: 46,5 (47,5), 51 (51,2), 47,3 (48,5); dla Niemiec wspomniane współczynniki wyniosły 48,9 (50,6), 58 (56,4) oraz 54,5 (54,7). Przypomnijmy: wynik poniżej 50 oznacza spadek aktywności ekonomicznej.
NAGORNO-KARABAKH
Krótki okazał się żywot wynegocjowanego w ubiegłym tygodniu zawieszenia broni w konflikcie o Górski Karabach. Od początku tygodnia w zbuntowanej prowincji Azerbejdżanu toczą się zażarte walki, między innymi wzdłuż granicy z Iranem (nawiasem mówiąc, sytuacja w Górskim Karabachu była przedmiotem czwartkowej rozmowy telefonicznej pomiędzy prezydentem Erdoğanem i prezydentem Iranu, Hassanem Rouhanim), gdzie, jak się wydaje, siły azerbejdżańskie konsekwentnie posuwają się w stronę armeńskiej granicy (azerbejdżańskie wojska zdołały zająć w tym regionie część położonych dogodnie wiosek; miejscowości znajdujące się w mniej dostępnym górskim terenie dalej są pod kontrolą Arcachu) czy też w rejonie prowincji Martakert. W piątek wojska azerskie miały zająć szereg osad w prowincji Zengilan, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie granicy armeńskiej.
W środę wiceprezydent Turcji Fuat Oktay oznajmił, że Ankara „nie zawaha się” wysłać swoich żołnierzy i sprzętu wojskowego do Azerbejdżanu – jeżeli tylko Baku o taką pomoc poprosi. Oktay skrytykował również grupę mińską, która jego zdaniem nie jest zdolna do rozwiązania konfliktu oraz wspiera politycznie i militarnie Erywań. W piątek w Waszyngtonie sekretarz stanu USA Mike Pompeo spotkał się – osobno – z ministrami spraw zagranicznych Armenii i Azerbejdżanu. Tego samego dnia Recep Erdoğan stwierdził, że „Turcja ma takie samo prawo do uczestniczenia w rozmowach pokojowych co Rosja” – i że oba te kraje powinny aktywnie uczestniczyć w próbach mediacji. Tego samego dnia rosyjski MSZ podkreślił, że dalej nie ma uzasadnienia dla zaangażowania w konflikt sił OUBZ. Ręce od konfliktu umyło, ustami sekretarza generalnego Jensa Stoltenberga, NATO; gensek Sojuszu stwierdził, że „NATO nie jest stroną konfliktu, a on sam zakomunikował jasno prezydentowi Paszynianowi, że Turcja jest cennym sojusznikiem Paktu Północnoatlantyckiego”.
BIAŁORUŚ
W czwartek do Mińska przyleciał niespodziewanie Siergiej Naryszkin, dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Formalnie uczestniczył on w spotkaniu kolegiów służb specjalnych obu państw, ale nieoficjalnie mówi się o tym, że jego zadaniem było zmobilizowanie Łukaszenki do podjęcia realnych kroków w kierunku reformy konstytucji i rozpisania nowych wyborów. Zgodnie ze słowami Naryszkina przed samym wyjazdem widział się on z prezydentem Putinem i przywozi od niego pozdrowienia. Według ustaleń dziennikarzy już w trakcie spotkania obu prezydentów w Soczi Łukaszenka zgodził się na przeprowadzenie reformy konstytucji. Jednakże oprócz spotkania z opozycjonistami w areszcie i stworzenia „platformy dyskusji” nie widać wyraźnych kroków zmierzających w tym kierunku.
Dodatkowym czynnikiem, który może wpłynąć na sytuację prezydenta, jest kończące się w niedzielę o północy ultimatum ogłoszone przez Swiatłanę Cichanouską. Jeśli do tego czasu Łukaszenka nie ogłosi m.in., że ustępuje ze stanowiska, to w kraju mają się odbyć masowe protesty, a w zakładach produkcyjnych rozpoczną się strajki. Żadna ze stron nie potrafi ocenić, na ile powszechna okaże się ta mobilizacja, jednak, już nawet utrzymanie się mobilizacji społecznej na dotychczasowym poziomie będzie kłopotliwe dla władz w Mińsku. O tym, że nastroje społeczne niezmiennie pozostają antyprezydenckie, świadczy odwołanie propaństwowego wiecu, który miał się odbyć w niedzielę w Mińsku. Władze zapowiadały, że na wydarzeniu będzie obecnych od 200 do 300 tysięcy osób oraz że uczestnicy przyjadą do stolicy z całego kraju, autobusami i pociągami. Trudno nie zgodzić się z drugą częścią tej zapowiedzi, gdyż według doniesień internautów do udziału w wiecu byli zmuszani pracownicy fabryk i kołchozów z całego kraju. Oficjalnie wiec odwołano, gdyż prezydent obawiał się, czy będzie możliwe zapewnienie bezpieczeństwa tak dużej masie ludzi, a poza tym nie chciał wystawiać seniorów na niebezpieczeństwo zarażenia wirusem. Nieoficjalnie mówi się jednak, iż uznano, że istnieje poważne zagrożenie, że wśród uczestników będzie dużo przeciwników prezydenta, którzy przekształcą wiec w protest przeciwko głowie państwa.
Trwające protesty i represje nie pozostają bez wpływu na sytuację społeczno-ekonomiczną kraju. Jak podało białoruskie ministerstwo spraw wewnętrznych od początku września do Polski wyjechało 10 tysięcy osób, z kolei na Ukrainę trzy tysiące, a na Litwę i Łotwę łącznie niecałe 500 osób. Liczby te świadczą o emigracji na niespotykaną dotąd skalę, ponieważ w ciągu niecałych dwóch miesięcy do Polski przyjechało więcej Białorusinów niż w całym ubiegłym roku. Gwałtowny odpływ ludzi i trwające co weekend protesty osłabiają znajdującą się w i tak trudnej sytuacji gospodarkę.
Dodatkowym czynnikiem jest też masowe wypłacanie przez ludzi pieniędzy z banków. Żeby zrozumieć skalę tego zjawiska, należy sobie uświadomić, że od początku protestów z kont wycofano w sumie miliard dolarów, i to w kraju, którego płynne rezerwy walutowe wynosiły na początku września kilka miliardów dolarów.
SIŁY ZBROJNE FR
Niskie ceny ropy i ograniczenia spowodowane pandemią bardzo negatywnie odbijają się na rosyjskiej gospodarce. W mijającym tygodniu ministerstwo finansów federacji zarekomendowało cięcia w rosyjskim budżecie obronnym. W celu zaoszczędzenia 20 miliardów rubli ministerstwo obrony narodowej miałoby zdecydować się na dosyć drastyczne środki. Po pierwsze liczba wojskowych miałaby być obcięta o 10%, czyli około 100 tysięcy żołnierzy. Dodatkowo okres służby zostałby wydłużony o pięć lat, do 25, oraz zniesiono by indeksację wojskowych emerytur. Ministerstwo obrony od razu odniosło się do projektu w sposób negatywny. Sprzeciw uargumentowano jedynie pozornym zyskiem finansowym, ponieważ wydłużenie stażu pracy miałoby przynieść nadmierne koszty w postaci pensji, świadczeń socjalnych i potrzeby zapewnienia mieszkań pracowniczych. Bez względu na to, czy do samych cięć w budżecie dojdzie, czy też nie, zaproponowane zmiany świadczą o poważnych problemach finansowych, z którymi zmaga się Rosja i które zaczynają się odbijać na jej realnych zdolnościach.
NATO
Ministrowie obrony narodowej krajów NATO zgodzili się na utworzenie centrum operacji kosmicznych przy kwaterze głównej dowództwa sił powietrznych Sojuszu. Centrum z siedzibą w Ramstein będzie koordynować zwiad prowadzony w przestrzeni kosmicznej i zbierać informacje o możliwych zagrożeniach dla satelitów. Uważa się, że w przyszłości centrum zostanie przekształcone w dowództwo zajmujące się obroną w przestrzeni kosmicznej. Dodatkowo w najbliższym czasie ma zostać podjęta decyzja o powołaniu NATO-wskiego think tanku zajmującego się kwestiami kosmicznymi. Decyzja podjęta w czwartek jest bezpośrednią konsekwencją uznania kosmosu za kolejną domenę operacyjną podczas zeszłorocznego szczytu w Londynie.
EAST MED
Po wypłynięciu na morze w zeszłym tygodniu statku badawczego Oruç Reis Turcja przedłużyła badania o kolejne pięć dni i na ten moment zgodnie z oficjalnymi planami okręt powinien zakończyć badania 27 października. Oruç Reis prowadzi poszukiwania w pobliżu greckiej wyspy Kastellorizo i w ostatnich dniach kilka razy niebezpiecznie zbliżał się do niej, prowokując grecką flotę do rozwinięcia swojego ustawienia obronnego. W odpowiedzi na badania ogłaszane w systemie Naftex marynarka wojenna Grecji zgłosiła swoje manewry na terenach zbliżonych do wyspy i obszaru, na którym pracuje turecki statek badawczy.
Z powodu eskalujących działań Turków niemiecki minister spraw zagranicznych Haiko Mass odwołał zaplanowaną wcześniej wizytę w Ankarze. Nie zrezygnował jednak przy tym ze spotkań w Nikozji i Atenach.
Minister Ławrow w wywiadzie radiowym powiedział, że jego kraj nigdy nie postrzegał Turcji jako strategicznego sojusznika. Dużo poważniejsze kroki podjęła rosyjska ambasada w Atenach, która oznajmiła, że uznaje prawo Grecji do rozciągnięcia swoich wód terytorialnych do linii 12 mil morskich. Dopełnieniem tych wydarzeń może być zapowiedziana na poniedziałek wizyta Siergieja Ławrowa w Grecji. Podczas tej wizyty spotka się on z prezydentem, premierem, ale także z szefem lewicowej partii opozycyjnej Aleksisem Tsiprasem.
Autor
Albert Świdziński
Dyrektor analiz w Strategy&Future.
Trwa ładowanie...