Weekly Brief 30.11 – 6.12.2019

Obrazek posta

(Fot. Wikipedia)

 

W ŚRODĘ ZAKOŃCZYŁ SIĘ JUBILEUSZOWY SZCZYT NATO

Co prawda nie okazał się on katastrofą, jak się gdzieniegdzie obawiano, jednak dostarczył nam pewnej dozy rozrywki, takiej jak choćby plotkowanie w wykonaniu Justina Trudeau, które dotknęło Donalda Trumpa tak dalece, że postanowił nie zostawać w Londynie do końca szczytu, czy też wymiana uprzejmości pomiędzy nim a Emmanuelem Macronem.

Szczyt nie przyniósł jednak nam, Polakom, jakże potrzebnego przełomu. Ale zacznijmy optymistycznie: wbrew zapowiedziom zdołano uzgodnić szczegóły uaktualnionego – a nie nowego – planu obrony państw wschodniej flanki NATO. Nie było to wcale takie pewne; przypomnijmy, że w tygodniu poprzedzającym szczyt pojawiły się informacje, jakoby Ankara miała grozić zablokowaniem akceptacji planu, żądając w zamian uznania kurdyjskich bojówek za organizację terrorystyczną. Warto dodać, iż z wypowiedzi sekretarza generalnego Sojuszu Jensa Stoltenberga (powiedział on, że w Sojuszu panują „odmienne opinie na ten temat”) nie wynikało, że turecki postulat uznania YPG za organizację terrorystyczną został przyjęty. We wtorek również sekretarz obrony USA Mark Esper stwierdził, że jego kraj nie planuje reklasyfikować YPG jako organizacji terrorystycznej. Przy okazji ogłoszenia uaktualnionego planu obrony Polska zadeklarowała, że jako państwo ramowe inicjatywy gotowości (tzw. 4×30) wydzieli dodatkowe środki mające wspierać siły natowskie, w tym dwie eskadry myśliwców, dwa bataliony (zmechanizowany i czołgów) oraz dwa okręty przeciwminowe. Nie wydaje się natomiast, aby stanowisko Sojuszu wobec Rosji uległo znaczącej zmianie – co prawda nie znalazły kontynuacji stwierdzenia prezydenta Macrona, że Rosja nie jest przeciwnikiem NATO, ale nie przyjęto też nowych deklaracji sugerujących zaostrzenie kursu wobec Moskwy.

Dość nietypowy obrót przybrała rozmowa Donalda Trumpa z Emmanuelem Macronem. Trump podczas wcześniejszej rozmowy ze Stoltenbergiem nazwał niedawne komentarze francuskiego prezydenta o śmierci mózgowej NATO „bardzo, bardzo niekulturalnymi, niegrzecznymi i obraźliwymi” i kontynuował tę retorykę – choć w nieco bardziej stonowanej formie – podczas rozmowy z Macronem, pytając, czy ten „nie chciałby trochę miłych wojowników ISIS”. Natomiast podczas rozmowy pomiędzy dwoma przywódcami trudno było nie zauważyć, że to Macron zdawał się orędownikiem ograniczenia przez USA wkładu finansowego w Sojusz. Zabawnie było obserwować, gdy Macron ochoczo przyznawał, że USA przeinwestowują NATO i że to kraje europejskie powinny płacić więcej – i wspomóc (czytaj: zastąpić) USA tam, gdzie to możliwe, a gospodarz Białego Domu reagował na te słowa co najmniej podejrzliwie.

Co ciekawe podczas trwania szczytu Trump kilkakrotnie wyrażał zadowolenie ze zwiększonego (wzrost o ponad 130 miliardów dolarów w skali roku) zaangażowania finansowego innych państw członkowskich, ale również ze zwiększonej „elastyczności” Sojuszu. Nie ulega raczej wątpliwości, że owa elastyczność dotyczy większego zaangażowania NATO w sprawy związane z Chinami. Zarówno Trump, jak i Stoltenberg wielokrotnie zwracali uwagę, że „oszałamiający”, jak to ujął prezydent USA, wzrost Państwa Środka stanowi dla Sojuszu wyzwanie – jednak ani podczas konferencji prasowych, ani w tekście deklaracji podsumowującej szczyt nie zdefiniowano Chin jako wroga, ograniczając się do stwierdzenia, że rosnące wpływy Pekinu stanowią zarówno wyzwanie, jak i szansę dla Sojuszu i jako takie muszą zostać przezeń podjęte. Fragment dotyczący Chin znalazł się w punkcie szóstym deklaracji, zresztą zdecydowanie najbardziej interesującym. Poruszono w nim bowiem zarówno kwestie 5G, podkreślając, że Sojusz musi zadbać, aby technologie komunikacyjne były bezpieczne i zaufane, jak i zdefiniowano przestrzeń kosmiczną jako „domenę operacyjną” NATO.

Powodem do radości jest więc utrzymanie status quo ante – problem polega na tym, że dla Polski i on nie był wystarczający. Pomijając kwestie kuluarowe – o których nie wiemy – Polska nie uzyskała podczas szczytu nowych znaczących zapewnień. Podkreślono chęć odnowienia traktatu INF i to, że najlepiej, gdyby stroną nowego traktatu rozbrojeniowego stały się również Chiny. Nie zdecydowano się, i nic nie wskazuje, aby w przewidywalnej przyszłości miano się zdecydować, na zredefiniowanie natowskiej doktryny użycia broni jądrowej, na czym Polsce i krajom bałtyckim powinno zależeć najbardziej. Zamiast tego pozostano przy formule stwierdzającej, że NATO będzie odstraszać potencjalnych przeciwników i się przed nimi bronić przy pomocy „odpowiedniej mieszanki” zdolności konwencjonalnych, nuklearnych i rakietowych i „pozostanie sojuszem jądrowym, dopóki broń tego rodzaju będzie istnieć”. Nawiązując do łamania przez Rosję postanowień traktatu INF, Stoltenberg stwierdził, że „NATO reaguje na rozmieszczanie przez nią pocisków średniego zasięgu zdolnych do przenoszenia broni jądrowej w sposób skoordynowany i defensywny”. Z perspektywy wschodniej flanki Sojuszu nie można jednak uznać tych słów za wystarczające, jak wspominaliśmy w czwartkowym artykule poświęconym rozszerzonemu odstraszaniu nuklearnemu. Takim stwierdzeniem byłoby na przykład oznajmienie, że NATO zdecyduje się na proporcjonalną odpowiedź przy użyciu broni jądrowej w wypadku użycia tej broni przeciw państwom należącym do Sojuszu.

O kondycji NATO wszystko mówi fakt, że bezpłodna i pozbawiona konkretów deklaracja końcowa Sojuszu – w której może obsłużono, dzięki słowom poświęconym Chinom i technologii 5G, interesy USA, ale i to tak naprawdę tylko w minimalnym stopniu – uznana została za sukces czy dowód trwałości Paktu Północnoatlantyckiego. Również powtarzane w każdym wywiadzie słowa Stoltenberga, że w podobnej sytuacji NATO bywało podczas kryzysu sueskiego czy w przededniu wojny w Iraku, a więc obecna „bessa” nie jest niczym specjalnym, mówią wiele o stanie Sojuszu. Żadna z sił rozrywających Sojusz nie znikła, nie przybliżono się również do rozwiązania trapiących go problemów. Kryzys strukturalny NATO pozostaje faktem; stworzony do powstrzymania ekspansji ZSRS Sojusz Północnoatlantycki nie odgrywa już swej roli, a znaczna część państw europejskich nie uznaje – być może słusznie – spadkobiercy ZSRS za egzystencjalne zagrożenie dla swoich interesów. Fakt, że Rosja wciąż stanowi takie niebezpieczeństwo dla Polski i państw bałtyckich, nie przekłada się obecnie na adekwatne dostosowanie polityki NATO i samych Stanów Zjednoczonych, dla których przeciwnikiem wymagającym pełnego skupienia stały się Chiny.

 

CHINY ODPOWIADAJĄ NA PODPISANIE HONG KONG HUMAN RIGHTS AND DEMOCRACY ACT…

…oraz towarzyszącej mu ustawy nakładającej embargo na sprzedaż narzędzi umożliwiających pacyfikowanie zamieszek. W poniedziałek Pekin zakazał okrętom US Navy wchodzenia do portu w Hongkongu. W tym roku Chiny parokrotnie odmawiały wstępu do tego właśnie portu jednostkom US Navy, jednak teraz zakaz ten został sformalizowany. Ponadto nakazano również zakończenie działalności amerykańskim organizacjom pozarządowym, takim jak National Endowment for Democracy, Human Rights Watch, Freedom House, National Democratic Institute for International Affairs czy International Republican Institute. Zwróćmy jednak uwagę: jak dotąd obie strony kopią się po kostkach, a retorsje Chin ograniczyły się do spraw nie związanych z handlem. Daje to więc pewne nadzieje, że „pierwszy etap” umowy handlowej zostanie osiągnięty. Kiedy to się jednak wydarzy, pozostaje niewiadomą; podczas szczytu NATO Donald Trump stwierdził, że „może lepiej będzie, jeżeli podpisanie jej zostanie odłożone na po wyborach prezydenckich w USA”. Jednak nawet nad pierwszym etapem umowy zbierają się ciemne chmury, które mają związek z niedawnym przyjęciem (stosunkiem głosów 407:1) przez Izbę Reprezentantów Kongresu kolejnej ustawy wymierzonej w Chiny, tym razem dotyczącej traktowania mniejszości etnicznej Ujgurów. Uighur Act 2019, bo tak zatytułowana jest ustawa, zezwala na nakładanie sankcji na przedstawicieli KPCh w prowincji Sinciang odpowiedzialnych za prześladowania Ujgurów (dodajmy, że na mocy słynnego Magnitsky Act). Ustawa wymienia nawet z nazwiska sekretarza partii w Sinciangu i jednocześnie członka politbiura KPCh Chena Quanguo. Jeszcze ciekawsze jest to, że ustawa stwierdza, iż prześladowania te są w „sposób nierozerwalny” związane z inicjatywą Pasa i Szlaku – a to z kolei otwiera przed USA zupełnie nowe i nieznane wcześniej możliwości…

Chiny, tak jak w wypadku ustawy poświęconej sytuacji w Hongkongu, ostrzegły USA przed mieszaniem się w wewnętrzne sprawy Chin.

Przypomnijmy, że według zapowiedzi Trumpa nowy pakiet sankcji (nałożony na towary o wartości 156 miliardów dolarów) ma zacząć obowiązywać 15 grudnia; przedstawiciele administracji w Pekinie uważają jednak, że do tego nie dojdzie. W czwartek rzecznik chińskiego ministerstwa finansów Gao Feng powiedział, że warunkiem podpisania umowy jest zniesienie przez USA części nałożonych wcześniej ceł.

Bardziej interesujący jest jednak fakt, że wobec amerykańskiej legislacji chińskie media zaczęły informować o możliwym opublikowaniu przez Pekin „listy niewiarygodnych podmiotów” (unreliable entities list– a więc swego rodzaju odpowiednika amerykańskiej entity list, która napsuła już tyle krwi Huawei. Chiny po raz pierwszy wspomniały o możliwym utworzeniu takiej listy w czerwcu, w odpowiedzi na umieszczenie na amerykańskiej liście podmiotów giganta z Shenzhen. Skoro o Huawei mowa…

 

ATMOSFERA ZAGĘSZCZA SIĘ RÓWNIEŻ WOKÓŁ 5G

Przy okazji wojny handlowej warto wspomnieć o kilku istotnych wydarzeniach z „frontu walki” o 5G, które miały miejsce w tym tygodniu. W poniedziałek „The Wall Street Journal” informował, że najnowszy flagowy model telefonu Huawei, Mate 30, nie wykorzystuje żadnych części wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych. Jest to oczywiście osiągnięcie imponujące, które pokazuje determinację Chin, aby zyskać niezależność od Stanów Zjednoczonych, i błyskawicznie rosnące zaawansowanie technologiczne firm Państwa Środka. Należy natomiast pamiętać, że część technologii użytych w tym i innych telefonach Huawei oparta jest na patentach należących do amerykańskich podmiotów – a zatem do osiągnięcia autarkii trochę jeszcze Chinom brakuje. Dodajmy również, że seria posunięć Waszyngtonu uderzająca w firmę z Shenzhen sprawiła, że Mate 30 wciąż nie jest dostępny w większości krajów świata, a tam gdzie jest, trafia na rynek bez preinstalowanych aplikacji Google, a także jest pozbawiony możliwości zainstalowania ich przez samego użytkownika. Co ciekawe zakaz ten nie obowiązuje Microsoftu, który uzyskał pozwolenie na sprzedaż Huawei swojego oprogramowania.

Pisaliśmy również, że działania USA spotykają się z bardzo słabym odzewem i, z nielicznymi wyjątkami w postaci państw takich jak Australia, Japonia czy Polska (dla dociekliwych zagadka: znajdź niepasujący element), napotykają albo otwartą odmowę (jak na przykład we Francji czy na Węgrzech), albo też państwa starają się kupić czas (jak na przykład Niemcy czy Wielka Brytania) – przy czym wydaje się, że w obydwu ostatnich wypadkach Huawei nie zostanie ostatecznie wyłączony z kontraktów na budowę infrastruktury 5G. Do grupy państw, które nie zdecydowały się na wykluczenie Huawei, dołączyła w czwartek Portugalia. Podczas spotkania z Mikiem Pompeo (który ostrzegał, że „Chiny wykorzystają każdą okazję, aby szpiegować przy pomocy Huawei”) minister spraw zagranicznych tego kraju Augusto Santos Silva stwierdził, że decyzje dotyczące infrastruktury 5G będą podejmowane w zgodzie z unijnymi regulacjami.

Pojawiają się również sygnały zwiastujące możliwą eskalację daleko wykraczającą poza dotychczasowe działania Waszyngtonu; oto w czwartek Reuters poinformował, że Stany Zjednoczone rozważają umieszczenie Huawei na kolejnej liście (tym razem byłaby to SDN List – Specially Designated Nationals), publikowanej przez US Office of Foreign Assets Control (OFAC). Powiedzieć, że byłaby to eskalacja, to nie powiedzieć nic – umieszczenie Huawei na tej liście uniemożliwiłoby tej firmie przeprowadzanie operacji finansowych z użyciem dolara. Umożliwiłoby to również zamrożenie kont należących do firmy lub jej pracowników. Mielibyśmy wtedy do czynienia z działaniem, które z dużą dozą prawdopodobieństwa byłoby początkiem końca zglobalizowanego systemu finansowego i zapowiedzią pełnego decouplingu, o czym pisaliśmy we wtorkowym artykule S&F Hero.

 

WOJNA HANDLOWA Z CHINAMI NIE JEST JEDNAK JEDYNĄ TEGO RODZAJU POTYCZKĄ PROWADZONĄ PRZEZ USA

Oto w przededniu szczytu NATO Donald Trump zapowiedział gotowość do obłożenia stuprocentowymi cłami szeregu francuskich produktów, w tym win, serów i setek innych towarów. Decyzja ta ma być pokłosiem francuskich planów wprowadzenia 3% podatku cyfrowego, m.in. na Facebook, Amazon, Apple czy Google. Wspomnijmy, że plany wprowadzenia podobnego podatku przez Polskę zostały zarzucone we wrześniu bieżącego roku po wizycie wiceprezydenta USA Michaela Pence’a w Warszawie. Ostatecznej decyzji Biały Dom jeszcze nie podjął; Francja zapowiedziała „silną europejską odpowiedź”. Przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer stwierdził, że podobne kroki mogą zostać podjęte również wobec Włoch, Turcji czy Austrii.

Trump oznajmił również gotowość do wprowadzenia ceł na stal i aluminium pochodzące z Brazylii i Argentyny. Ma to mieć związek z celowym, zdaniem prezydenta USA, osłabianiem waluty przez oba te państwa. Warto wspomnieć, że w następstwie wprowadzenia przez Chiny ceł na amerykańskie produkty rolne to właśnie Brazylia i Argentyna zwiększyły ich eksport do Chin.

 

STANY ZJEDNOCZONE ROZWAŻAJĄ WYSŁANIE 14 TYSIĘCY ŻOŁNIERZY NA BLISKI WSCHÓD

Dni zaledwie dzieliły informację o ostatecznym wycofaniu żołnierzy USA z Syrii (wyłączając oczywiście tych kontrolujących syryjskie pola naftowe) od informacji, że Pentagon rozważa wysłanie na Bliski Wschód 14 tysięcy żołnierzy; ma to mieć związek z obawami przed potencjalną agresją ze strony Iranu. Z kolei w środę na teren położonej w zachodnim Iraku bazy Ayn al-Asad spadło pięć rakiet. Baza ta była dla US Army kluczową tego rodzaju instalacją od czasu inwazji na Irak w 2003 roku. Z kolei w środę Pentagon poinformował, że 23 listopada marynarka wojenna USA przechwyciła irański okręt, na którego pokładzie transportowano broń, w tym przeciwpancerne pociski kierowane – miała ona być dostarczona przez Teheran rebeliantom Huti. Na tym jednak złe wiadomości dla Teheranu się nie kończą; w czwartek przedstawiciele Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii poinformowali sekretarza generalnego ONZ, że Iran posiada pociski balistyczne krótkiego i średniego zasięgu zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych i że łamie w ten sposób rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ.

 

NIEMCY WYDALIŁY DWÓCH ROSYJSKICH DYPLOMATÓW

Decyzja o wydaleniu dwóch pracowników ambasady (oficerów wywiadu działających pod przykrywką) ma mieć związek z sierpniowym zabójstwem byłego czeczeńskiego dowódcy wojskowego Zelimkhana Khangoshvilego; niemieckie władze oskarżyły o morderstwo Federację Rosyjską oraz Republikę Czeczeńską. O morderstwo oskarżony został człowiek legitymujący się dokumentami wystawionymi na nazwisko Wadim Sokołow. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że działania niemieckich władz są bezpodstawne, a Rosja nie miała z zabójstwem nic wspólnego. Dodajmy, że 9 grudnia w Paryżu odbędzie się spotkanie w ramach formatu normandzkiego – pierwsze od ponad trzech lat.

 

PAŃSTWO ZWIĄZKOWE NA WSCHODZIE?

W sobotę 7 grudnia w Soczi mają się spotkać prezydenci Białorusi i Rosji. Według doniesień mediów podczas spotkania przywódcy mieliby omówić utworzenie wspólnego parlamentu i dalsze zacieśnieniebydwu krajów w ramach Związku Białorusi i Rosji. Informacjom tym zaprzeczył prezydent Aleksander Łukaszenko. Stwierdził on, że nie jest amatorem i nie po to utrzymywał niepodległość Białorusi przez tyle lat, aby teraz zrzec się jej na rzecz Rosji.

 

SIŁA SYBERII

Drugiego grudnia, siedem lat po rozpoczęciu budowy (i pięć po podpisaniu trzydziestoletniego, opiewającego na 400 miliardów dolarów kontraktu na dostawy paliwa), oddano do użytku liczący trzy tysiące kilometrów gazociąg Siła Syberii. Po osiągnięciu pełnej przepustowości z Rosji do Chin trafiać będzie 38 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Warto też zwrócić uwagę na konferencję prasową towarzyszącą otworzeniu gazociągu i na uwagi wygłoszone przy tej okazji przez Xi Jinpinga, który stwierdził, że „Stany Zjednoczone i część zachodnich państw ingeruje w wewnętrzne sprawy Chin i Rosji, zagrażając ich suwerenności oraz spowalniając ich rozwój gospodarczy”. Zdaniem chińskiego prezydenta „Chiny i Rosja muszą współpracować w celu obrony swych żywotnych interesów, bezpieczeństwa i stabilności”.

Pozostając w temacie współpracy chińsko-rosyjskiej, dodajmy również, że według informacji agencji TASS od dawna zapowiadane ćwiczenia rosyjsko-irańsko-chińskie mają się rozpocząć 27 grudnia.

 

SŁOWACKIE ZŁOTO

Słowacja zamierza podążyć śladem Polski, która zdecydowała się na przetransportowanie składowanego wcześniej w Londynie złota do kraju. W czwartek słowacki premier oznajmił, że Słowacja przetransportuje przynajmniej część swoich rezerw złota (szacowanych na ponad 31 ton) z Londynu. Przy tej okazji Robert Fico stwierdził, że pamiętając zawarty w 1938 roku układ monachijski, nie można ufać nikomu, nawet najbliższym sojusznikom. Zdaniem Fico Słowacja może być pewna, że „gdyby coś się stało, to nie zobaczy nawet grama” swojego kruszcu, w związku z czym należy go sprowadzić jak najszybciej.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Albert Świdziński Weekly Brief

Zobacz również

O Polsce i Europie wobec rosnącej siły Chin (Podcast)
„Droga donikąd” – Józef Mackiewicz w terrorze bezruchu (Audio)
S&F Hero: Interesy Rzeczypospolitej a 14 punktów Pence’a. Część 1 (Audio)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...