Trzech żołnierzy strzelało na pograniczu. Dwóch usłyszało zarzuty – informuje portal Onet. Politycy mówią o skandalu i wywierają presję na prokuraturze.
Ponad czterdzieści strzałów mieli oddać żołnierze w kierunku cudzoziemców: w powietrze i w ziemię. Dziennikarze Onetu sugerują, że próbujący wejść do Polski ludzie mieli być uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty.
Portal WP podaje więcej szczegółów, rzucając nowe światło na to zdarzenie.
„Żołnierze kontynuowali strzelanie do migrantów strzałami alarmowymi, nawet po tym jak migranci się wycofali na stronę białoruską, w tym strzelali do nich przez płot.”
Jak było naprawdę? O tym w państwie prawa powinien zadecydować niezależny sąd. Jednak w tym momencie trwa presja na przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy wyjaśniają sprawę.
– Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia – wyrokuje minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. – Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione.
– Dziś znowu mamy do czynienia z karaniem żołnierzy, zamiast z wyciąganiem konsekwencji wobec niedoborów prawnych. Niedopuszczalna sytuacja – wtóruje mu szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Jacek Siewiera.
A mecenas Roman Giertych pyta wprost: – Czy prokurator Janeczek (kiedyś prawa ręka Ziobry) odpowiedzialny za zatrzymanie polskich żołnierzy poda się dzisiaj do dymisji?
Maciej Wąsik, były wiceminister MSWiA w rządzie Mateusza Morawieckiego, informuje, że do aresztowania żołnierzy doszło dwa miesiące temu.
Sprawa jest wykorzystywana politycznie przez zarówno opozycję, jak i polityków opcji rządzącej i to w czasie kampanii wyborczej do Europarlamentu.
Jednocześnie prawica i środowisko nacjonalistów łączą ten temat z decyzją prokuratora krajowego o powołaniu zespołu śledczego do wyjaśnienia łamania prawa na pograniczu polsko-białoruskim. O potrzebie zbadania wielu przypadków – w tym związanych ze śmiercią cudzoziemców, zadecydowały moje zeznania. I to wystarczyło, by w mediach społecznościowych przypuścić atak również na mnie.
– Śledztwo wszczęte po zawiadomieniu dziennikarza i aktywisty. Niech no zgadnę. Byłbyż to Piotr Czaban z TVN24, ten co Omara żonobijcę do Polski sprowadził? – pyta medialny funkcjonariusz PiS-u Cezary Gmyz.
– Przecieram oczy ze zdumienia! Minister Adam Bodnar powołał zespół ds. oskarżania funkcjonariuszy służących na granicy! To wygląda jak trójstronne porozumienie Tusk-Putin-Łukaszenka! – stwierdza Waldemar Buda, polityk PiS-u.
Tego typu komentarze zalewają media społecznościowe.
Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że żołnierze przebywają na wolności, postawiono im zarzuty związane z narażeniem człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia.
Szef MON zmienia narrację
To sami wojskowi uznali, że żołnierzami, którzy strzelali do cudzoziemców, powinna zająć się Żandarmeria Wojskowa. Zrobili to na podstawie nagrania z monitoringu Straży Granicznej.
Teraz minister MON Władysław Kosiniak-Kamysz wycofuje się rakiem ze swojej wcześniej oceny sprawy. Chce działań, wyjaśnienia.
Wcześniej twierdził, że zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia.
Gdy o temacie zrobiło się głośno, dzisiaj na konferencji prasowej przyznał, że o zarzutach kierowanych wobec żołnierzy wiedział od początku. Jednak nigdy nie mówił o tym publicznie, podobnie jak premier Donald Tusk, który również zabrał w tej sprawie głos.
– Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych – napisał premier w swoich mediach społecznościowych.
Pod jego wpisem zamieściłem mój komentarz:
„Wystarczy pozwolić pracować śledczym i nie wywierać na nich politycznej presji. Od Pana oczekuję uczciwości w mówieniu o tym, co dzieje się na pograniczu. Polscy żołnierze strzegą granicy, pomagają też humanitarnie. Niestety, są też tacy, którzy łamią prawo. I Pan o tym nie mówi.”
Przypomnijmy, że Onet poinformował o tym, że na pograniczu doszło do strzelaniny. W kierunku cudzoziemców żołnierze oddali 43 strzały. Dziennikarze tego portalu nie napisali o tym, o czym dzisiaj powiadomił portal WP.pl. Według nowych ustaleń, żołnierze mieli strzelać nie tylko nad głowami ludzi i w ziemię przed nimi, ale również przez płot, gdy narażeni na kule, byli po białoruskiej stronie.
Do incydentu doszło blisko dwa miesiące temu.
Według informacji podawanych przez resort obrony, a cytowanych m.in. przez TVN24 i Polsat tylko w maju na pograniczu polscy mundurowi oddali ponad 700 strzałów.
Mój komentarz
Od razu odpowiadam, że akurat w tej sprawie nie składałem zawiadomienia. W innych owszem. Moje zeznania regularnie uzupełniam.
Obawiam się, że polityczne i medialne naciski na prokuratorów z zespołu śledczego, który działa w Siedlcach, mogą doprowadzić do sparaliżowania ich pracy. Niestety, widząc narrację rządu w sprawie kryzysu humanitarnego na pograniczu, obawiałem się tego. Wierzę, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar szybciej jednak ustąpi ze stanowiska, niż pozwoli na to, by w Polsce wyroki wydawali politycy, a nie sędziowie.
Przypominam, że o brutalnych działaniach niektórych polskich funkcjonariuszy mówiło się już od dawna. Potwierdzone są przypadki strzelenia syryjskiemu uchodźcy w plecy, jak i śmierci cudzoziemca, do której doszło w aucie straży granicznej.
Premier Donald Tusk w swoich ostatnich przemówieniach, nigdy nie mówił obywatelom, że takie sytuacje również mają miejsce. Wręcz przeciwnie, zachęcał mundurowych do zdecydowanych działań na pograniczu. Po jego wystąpieniu w Dubiczach Cerkiewnych nadal jestem pełen obaw o życie cudzoziemców, jak i ratowników humanitarnych, działających na pograniczu. Politycy, biorący udział w kampanii wyborczej, nieodpowiedzialnie podgrzewają i tak już gorącą atmosferę przy granicy z Białorusią. Dla nich ten temat to złoto. Dla mnie i dla innych ratowników priorytetem jest życie ludzkie – każdego: żołnierza, strażnika, uchodźcy, migranta, mieszkańca pogranicza czy ratownika humanitarnego. A prawo powinno obowiązywać wszystkich.
Podkreślam, że wśród polskich funkcjonariuszy, jest wielu, którzy na pograniczu bezinteresownie niosą humanitarną pomoc i przestrzegają prawa.
Trwa ładowanie...