Muszę przyznać, że tym razem marketing stanął na wysokości zadania, dał z siebie wszystko i dostarczył mi licznych wzruszeń, a ponieważ tego typu akcje powodują u mnie kaskadę rozkmin - na przykład "jak to wykorzystać" - ruszyłam do rozważań. I, wyobraźcie sobie, wpadłam na pomysł. Trzeba chodzić we trzy! Za cztery nogi się płaci, dwie są gratis, czyli rzeczony lifting (po dokonaniu stosownych działań matematycznych) kosztuje osobę niecałe 6 dych, a zatem 3 dychy za nogę i jeszcze zostają klepoki. W przeciwnym razie 3 dychy by przepadły, co nie?
Pomijając w ogóle aspekt, o co chodzi w liftingu nóg i po chuj to robić, zamiast kupić sobie alkohol.
Trwa ładowanie...