Kupiłam i zamocowałam (unikam słowa "nakleiłam", bo moje bez kleju) folię statyczną, ponieważ roletka, którą mieliśmy w łazience od lat i przyjęliśmy z dobrodziejstwem inwentarza wraz z domem, była paskudna i doprowadzała mnie do szału. Kupiłam ją bexz konsultacji z Prezesem, więc rolety na wszelki wypadek nie wywaliłam, w razie gdyby zaczął krzyczeć, że mowy nie ma.
Folie okienne dzielą się na dwa rodzaje, czyli statyczne, jak moja i z klejem. Doszłam do wniosku, że taka pozbawiona substancji klejącej będzie bardziej praktyczna: można ja zdjąć w każdej chwili, użyć ponownie, a szyba się nie niszczy. Troszkę niepokoju się pojawiło: czy folia kładziona na szybę (i już) będzie się trzymała? Co z brzegami? Czy się samoistnie nie przesunie?
Tak - trzyma się. Brzegi ładnie przylegają, jeśli rozłoży się ją starannie i równo przytnie. Nie przesuwa się i raczej nie odpadnie. Wystarczy umyć dobrze okno, a potem spryskać je samą wodą (niektórzy radzą wodę z płynem do mycia, ale ja nie używałam), rozłożyć folię, usunąć bąbelki powietrza i już. 15 minut roboty bez specjalistycznych narzędzi i efekt gwarantowany. Co prawda w instruktażu pojawia się rakla do wydobywania baniek powietrza, ale nie miałam, więc użyłam starej karty kredytowej - dała radę.
Na rynku jest mnóstwo wzorów, kolorów i rozmiarów. Cena niewysoka. Zmienia wygląd pomieszczenia, więc można poeksperymentować - idealna dla osób lubiących lifting pomieszczeń. I nie, nie widać z zewnątrz. Testowaliśmy po zapaleniu światła wieczorem - jest jakiś poruszający się kształt, ale rozmyty i niemożliwy do identyfikacji z nazwiska ;-)
Polecam!
Trwa ładowanie...