Wstrzymać renifery

Obrazek posta

Wstrzymać renifery

Interesuję się milionem różnych rzeczy naraz. Bez sensu. Nie ogarniam ich, oczywiście, a jednak niczym sroka za sreberkami latam, bo jestem ciekaw wszystkiego (słynna maksyma Romana Polańskiego). Niekiedy cały dzień spędzam na przeglądaniu informacji, zdjęć, filmów i tekstów, są tego setki, co daje chwilowe złudzenie nabywania mądrości, a w jedynie potęguje umysłowe zamieszanie. Pod koniec takiego dnia mam pusty łeb, w nim kręćka i zasnąć nie mogę.

Rano się budzę i od razu sprawdzam co u Bidena, jakby to był mój prezydent. Stary Joe, nie ma pojęcia, że trzymam za niego kciuki, a trzymam coraz wątlej, bo mi gościu nie pomaga. Na łamach New Yorkera, gazety, dla której pisali Truman Capote, Vladimir Nabokov i Kurt Vonnegut (jest tu https://TheNewYorker.com), a która w przeszłości wspierała w wyborach Baracka Obamę, a dziś oficjalnie wspiera Bidena, i która kiedyś pomogła bardzo mnie, czytam esej, a w nim z troską opisane perypetie JoePrzytaczany jest cytat z jego wywiadu dla telewizji ABC: „Jestem dumny z tego, że jestem pierwszą czarnoskórą kobietą, która służy z czarnym prezydentem”. Tak nawinął. Konsternacja. Znowu usłyszało to parę milionów Amerykanów. Zagłosowalibyście na Kononowicza?


Rysunek z The New Yorkera

W ramach polowania na treści odwiedzam mój ulubiony swego czasu portal społecznościowy https://Tumblr.com. Lata temu to była główna zrzutownia treści dla Kanye Westa, Beyonce, Eminema i innych tego typu ludzi. Ale że równolegle bez ograniczeń buzowała tu pornografia, pewnego dnia portal kazał usunąć seks, a wtedy gwiazdy zaczęły się zwijać. Mimo to od czasu do czasu, głównie w chwili nudy, lukam tam, bo ściana ma bardzo różnorodny repertuar i niewiele chamówy. Dziś natykam się na filmik z ulicznej awantury Danny’ego Trejo, znanego amerykańskiego rzezimieszka i skazańca, ulubieńca Quentina Tarantino, który po opuszczeniu pierdla stał się wziętym aktorem w filmach gangstersko-przemocowych. Danny szedł sobie ulicą Los Angeles w paradzie z okazji 4 lipca, kiedy ktoś rzucił w niego balonem z wodą. Wkurwiony Danny skoczył do bójki, ktoś wezwał policję, powstało zamieszanie, ślad z tego zdarzenia jest tu:

Jako że nasz starszy syn Dawid jest właśnie z Los Angeles, wysłałem mu ów filmik. Na to po chwili dostaję sms: „Ale masz Tata nosa. Właśnie jestem u Danny’go w cukierni” i parę fotek.

Na szczycie tego felietonu macie zdjęcie Dawida z Dannym, kiedy się spotkali kilka lat temu w tej samej miejscówce. Stary gangster odwiedza swoje miejsce i dogląda interesu.

Dlaczego wrzucam fotki donatów? Lata temu zostałem zaproszony przez basistę zespołu Hey, Jacka Chrzanowskiego, na przyjęcie urodzinowe jego kolegi z zespołu Marcina Żabiełowicza. Nie wiedziałem, z jakim prezentem wpaść, zajechałem na Bracką do siedziby Dunkin' Donuts i kupiłem 150 takich pączków. Na imprezę wparowałem z kilkoma pudłami kolorowych ciastek, wszyscy byli zachwyceni, a że nie piłem alkoholu, byli jeszcze szczęśliwsi.

Buszując po Tumblr natykam się na zrzut wypowiedzi, której autorkę kiedyś poznałem.

Miranda Jennifer Grossinger była członkinią ruchu riot_grrrl, punkowo feministycznej rebelii artystycznej, która odwiedziła klub CBGB's w Nowym Jorku, gdzie często wpadałem. Dziewczyny były odświeżająco świetne. Wtedy nie wiedziałem, że prywatnie przędły cieniutko, postawiłem jej drinka, Miranda pracowała gdzieś w Oregonie jako sprzedawczyni Coca-Coli, wieczorami jako stripteaserka. Dziś to artystka z wieloma napisanymi książkami i filmami na koncie. Powyższa notatka głosi:

Wszystko się zmieniało oprócz mnie
Siedziałem w swojej jaskini i próbowałem wycisnąć coś z niczego  


Powiodło się jej jakoś, ale punkowy defetyzm zbliżał mnie niekiedy do tej muzyki. Miranda dziś wygląda tak.

Dalej widzę obraz, nie wiem czyj.

I opis: "Być może chodzi o to, że nie można cofnąć czasu, ale można wrócić do scen miłości, zbrodni, szczęścia i fatalnej decyzji; miejsca są tym, co pozostało, tym, co możesz posiąść, tym, co jest nieśmiertelne. Stają się namacalnym krajobrazem pamięci, miejscami, które cię stworzyły, i w pewnym sensie ty także stajesz się nimi. Są tym, co możesz posiadać i ostatecznie tym, co cię posiada."

I jeszcze niżej taka zbitka. Fotki podpisane:

girls:

boys:



W piątek nasza księgowa wróciła z urlopu i przywiozła nam prezent: piwo o nazwie "Czarownica". Nie piję, wziąłem na czubek języka, smaczne, mocne, sporo goryczy. Czasem, jak wezmę jakaś pralinkę z alko, chwilę potem mam szum głowy, tu tak się nie stało, bo nawet nie miałem co przełknąć, ale przypomniało mi się wszystko. 



A potem w EMPIK-u kupiliśmy z Gusią książkę Piotra Jaconia o jego transpłciowej córce Wiktorii. Pan Piotr wsparł nas z projektem Tour De Konstytucja, ofiarował poprzednią książkę z autografem, poszła za ogromną kasę, co mnie bardzo ucieszyło, bo temat był nowy, ryzykowny, w naszym cudownie niedorozwiniętym kraju można było spodziewać się wszystkiego. Wtedy poznałem Piotra i jego żonę, rozmawialiśmy długo - przeszywająca historia i wielki mój podziw dla obojga. I dla Wiktorii również. Jak to powiedziała Szymborska "Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono".

Teraz czytam Hammetta, potem się wezmę za Jaconiów.



I na koniec w tym samym EMPIK-u miły widok. Spore stoisko winyli. Coraz więcej ich. Wśród nich znajome dzieła moich przyjaciół. 

Tadeusz Woźniak


 

Breakout



Ten mały chłopiec na okładce Breakoutów to Piotrek Nalepa, syn Tadeusza Nalepy i Miry Kubasińskiej. Poznałem Piotrka w USA, w Nowym Jorku, gdzie uciekając przed wojskiem w PRL ukrył się na kilka lat na emigracji. Bardzo mi pomógł w przygotowaniu do nowojorskiego koncertu w klubie Limelight. Ale wtedy, gdy był małym chłopcem, widziałem go na koncercie Breakoutów w Operze Leśnej w Sopocie, Tadek posadził go na małym perskim dywaniku obok swojego wzmacniacza na scenie, i tak zagrali. Po latach tak samo posadziłem Tytusa na scenie w Kongresowej. Mirę poznałem po latach, gdy wystąpiła z Nocną Zmianą Bluesa w Toruniu, gdzie też z nimi zagrałem. Niezwykle ujmująca kobieta.

Mało kto wie, jak wielkie znaczenie oboje mieli. I jak tragiczne były losy Miry. 

No nic. Finiszuję. 

Głowę mam skołataną. Wiem, że Metallica zagrała mocno, Taco wystąpił na Openerze i politycy poszli na ten występ (nareszcie!), przeczytałem wywiad z Pawłem Mąciwodą-Jastrzębskim, świetnym polskim basistą Scorpions (szkoda, że nie wspomniał o swoim ojcu, który budził podziw naszego pokolenia jako kontrabasista jazzowych zespołów Tomka Stańko, Zbyszka Namysłowskiego, Zbigniewa Seiferta i Michała Urbaniaka). A na koniec mała refleksja. Internetowa reklama nowej płyty Sanah "Kaprysy" ma nie tylko śliczną fotkę, ale i opis, że wyszła w 4 wersjach - dwie na CD, dwie na winylu, przy czym na jednym winylu jest 5 piosenek, a na dwóch 13 (o ile pamiętam). Tak dziś wyglądają młodzi, przedsiębiorczy artyści. Grają stadiony, wydają po 4 płyty na raz.

Super!

Widzimy się o 21:00!!
ZH

Zobacz również

Raport mniejszości
Dziś nieczynne!
Kolejna kartka

Komentarze (4)

Trwa ładowanie...