Mika. Hej, Mika. Obudź się. Mika przetarła zmęczone oczy. Na ławce było kurewsko zimno. A ona miała na sobie co prawda kurtkę ale i tak zimny wiatr ją przewiał w ciągu tych paru godzin. Chyba... chyba urwał jej się film. Ale może to i lepiej. Potrzebowała tego czasu, żeby dojść do siebie po melanżu. Nie chciała w takim stanie wracać na chatę. No, zdarza się mordko. Co ja Ci tu będę truł.