Wciąż jesteśmy kapelą w trasie – rozmowa z Radosławem Wiśniewskim, prezesem Stowarzyszenia Żywych Poetów

Obrazek posta

Ustalmy może jakieś podstawowe fakty na początek. Ile lat liczy Stowarzyszenie Żywych Poetów?

Trudne pytanie, bo takich dat można wyznaczyć kilka. Pierwsze spotkania grupy młodych ludzi wokół wierszy miały miejsce zapewne gdzieś w roku 1990 jesienią i zimą, ale ja tego nie mogę pamiętać, bo dołączyłem do tej, wówczas bezimiennej grupy, jesienią 1991 roku. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się nazwa, na kartce przyklejonej taśmą do pleców poradzieckiej szafy w hallu dzisiejszego II LO w Brzegu, żeby było wiadomo, w której sali zbiera się ta banda od wierszy.

 

Tylko że pierwsza impreza, czyli widomy znak, że Stowarzyszenie zaistniało, to dopiero luty 1992 i pierwszy Turniej Jednego Wiersza o laur SŻP, który jako Konkurs o Złoty Syfon SŻP jest rozgrywany – chociaż już na innych zasadach i w innych realiach – do dzisiaj.

 

(Memu miastu do widzenia, czerwiec 1996)

Ale z kolei rejestracja Stowarzyszenia, jako organizacji pozarządowej, to dopiero styczeń 2002 roku, czyli 10 lat później.

Można zatem powiedzieć, że w zależności od tego, jak liczyć, Stowarzyszenie ma 34, 33, 32 albo 22 lata. Ma to tę zaletę, że można ten sam jubileusz, na przykład 20 czy 30-lecia działalności obchodzić kilka razy, tyle że my w zasadzie nie obchodzimy jubileuszy w ogóle.

To trochę dziwne, dlaczego?

Myślę, że po pierwsze jest kłopot z wyznaczeniem raz na zawsze jakiejś pewnej cezury. Po drugie – na jubileusze trzeba mieć zasoby – ludzkie, czasowe, energetyczne, finansowe. Jeżeli poświęca się je na celebrowanie jakiejś magicznej daty, braknie ich zazwyczaj na to, co jest istotne tu i teraz. Żeby świętować trzeba mieć nadmiar czegoś – z wyżej wymienionych czynników, a my cierpimy raczej na niedobór tego wszystkiego, no może poza energią.

A tak na serio – zawsze powtarzam zdanie o zespołach rockowych. Kiedy kapela nie ma już nic do zaproponowania, to organizuje sobie rocznicowe wydania hitów, trasy jubileuszowe. Mam wrażenie, że my ciągle jesteśmy kapelą w trasie, coś ciągle jest ważniejsze niż jubileusze.

(Syfon 2001)

No to powiedzmy o tym wszystkim, co jest ważniejsze.

Ujmę to tak, jeżeli grupa spotyka się nawet często, jak na organizację pozarządową, czyli raz w tygodniu, w czwartkowe popołudnie, to nadal jest ledwie dwie, czasem do trzech godzin na tydzień. Oczywiście to spotkania, które są po to, by pobyć chwile razem, ustalić plan zajęć dla każdego na kolejny tydzień, wymienić czasem uwagi o tym, kto czego słuchał, co czytał, co oglądał. To nie jest wiele.

Ktoś powie, że organizujemy jedną dużą imprezę, czyli „Syfon” i czasem dwie, trzy mniejsze imprezy w ciągu roku, a do tego trzy konkursy literackie, więc niby to nie jest tak wiele.

(Syfon 2003, Marzena Jakubowska dostaje Złoty Syfon)

Ale ja dodam, że wydajemy rocznie osiem, czasem dziesięć książek. Każda z tych książek to historia pracy nie tylko nad tekstem, okładką, ale też często długa historia organizowania pieniędzy na ten cel z wieloma zakrętami i zwrotami akcji.

To także wysiłek, jaki jest wkładany w to, żeby świat się o tych książkach dowiedział, bo do Brzegu raczej nikt nie przyjedzie w pąsach po te książki.

Zatem obok tego mamy cały ogródek wirtualny – stronę internetową, podstrony, profile w mediach społecznościowych, kanał na YouTube. I przy tym wszystkim brakuje już na przykład czasu i ludzi, żeby na przykład ustawić stoisko z naszymi książkami przy każdej większej imprezie w mieście. Po prostu już nie za bardzo jest komu i jak.

Zatem co my tu o jubileuszach będziemy gadać. Mamy co robić.

A te książki, te wydarzenia, to tylko poezja?

No i świetnie, że to pytanie padło, bo rzecz właśnie w tym, że nie tylko. Poezja oczywiście w przewadze, ale nie miażdżącej.

Patrzę w wydane w ostatnich kilkunastu miesiącach książki – i proszę, mamy nominowaną do nagrody Conrada w roku 2023 powieść Pawła Kozioła „Wariant La Plata”, frapujące dzienniki Jacka Bocheńskiego „Zapiski niedopisane”, krótką prozę w tłumaczeniu z chorwackiego Sinisy Glavasevicia „Opowiadania z Vukovaru”.

Spojrzę w plany tegorocznego „Syfonu”, który będzie miał miejsce pod koniec listopada i widzę koncert folkowy, Dj live act, koncert hip-hopowy, dyskusję, spotkanie z autorami wywodzącymi się ze sceny science fiction, warsztaty dla dzieci. Brakuje mi trochę w tym programie jeszcze wystawy lub performance’u plastycznego, ale mam nadzieję, że otwarcie budynku ratusza w Brzegu, który ma dwie najlepsze w mieście sale wystawowe – to początek powrotu sztuk plastycznych w nasze bliskie sąsiedztwo.

(Syfon 2023, Jacek Hołyński dostaje Złoty Syfon)

Czyli dla każdego coś miłego, tak byś to określił?

Aż tak to nie, bo jeżeli uznamy, że to pierwotną siłą i osią działania pozostaje poezja, możliwie najlepsza, najciekawsza, może czasem dziwna, poszukująca, to reszta działań pozostaje z tym zawsze w jakiejś harmonii.

Nie wydamy raczej książki kucharskiej, romansu w stylu dawnych harlekinów czy kryminału Remigiusza Mroza, ale Marek Krajewski na przykład gościł na Syfonie dwa razy. Disco Polo u nas nie zagra, ale Strachy na Lachy, Mirek Czyżykiewicz, Rebeka, Lao Che – byli. Marzy mi się kiedyś na przykład koncert Lecha Janerki w ramach Syfonu, skoro Mistrz wrócił na trasę, a teksty Janerki przecież to poezja.

(Syfon 2006, Lao Che)

Co pozwala nam przejść do tradycyjnego pytania o plany na przyszłość, bo Janerka w Brzegu brzmi jak plan.

Planów jest dużo za wiele, jak na możliwości realizacji, ale o kilku warto wspomnieć, czemu nie, szczególnie że ich realizacja jest w trakcie, zatem jesteśmy już z wieloma ludźmi po słowie.

Na przykład w tym roku wydamy książkę „Antykwariat” Luny Sribar, słoweńskiej pisarki, która w tym niewielkim kraju, literaturą stojącym, zbiera wszelkie nagrody.

Mamy już podpisaną umowę ze słoweńską Izbą Książki i najpóźniej w listopadzie książka się ukaże. Myślę, że to jest sprawa unikatowa, że w powiatowym mieście, gdzie jest jedna księgarnia i jeden Empik, istnieje mała instytucja życia literackiego, która regularnie wydaje tłumaczenia z obcych języków.

(Syfon 2023, Izba Książki Niszowej w Herbaciarni)

Czyli to nie jednostkowy wypadek przy pracy?

Nie, to stały kierunek, do którego zachęcił nas, latami lekceważenia, były burmistrz. No cóż, nasze miasto nie chciało nas wspierać, okazało się, że widziało taki sens Ministerstwo Kultury Czech, Serbii, Chorwacji, Ukrainy, a teraz Słowenii i łatwiej było się dogadać i dopełnić formalności w każdym z tych ministerstw po angielsku niż po polsku w naszym urzędzie miasta, którą to obserwację dedykuję obecnie urzędującej burmistrzyni. Jest duża nadzieja na zmiany.

Ale wróćmy do tych planów, bo na razie powiedziałem tylko o jednym. W tym roku ukaże się też niezwykła antologia dedykowane legendarnemu poecie i kronikarzowi życia literackiego przełomu stuleci Michałowi Kobylińskiemu, znanemu szerzej jako Gil Gilling. To będą wiersze, wspomnienia, komentarze i przede wszystkim zdjęcia dokumentujące tamte czasy i życie, jakie wrzało wówczas wokół najbardziej popularnego literackiego serwisu internetowego, czyli www.nieszuflada.pl. Z kolei to przedsięwzięcie realizujemy wspólnie z Muzeum Literatury w Warszawie.

O tegorocznej, 26 edycji Syfonu, nazywanego kiedyś konfrontacjami poetyckimi, a teraz reklamowanego hasłem „ludzie-muzyka-literatura” już wspomniałem.

W dalszych planach mamy druk prozy portugalskiej, poezji z Wenezueli, kolejnych tłumaczeń prozy i poezji krajów południa Europy i zapewne w szybkim tempie powrót także do drukowania ludzi z Brzegu i okolic, bo mamy kogo – powstają nowe książki i teksty, którym warto dać życie publiczne.

Trzy słowa na koniec od „ojca prowadzącego”…

Jestem gadułą, to może trzy zdania, dobra? Po pierwsze – czytajcie ludzie, starajcie się i męczcie się, to zawsze się opłaca, tak samo jak męczenie mięśni je kształtuje, tak samo umiarkowany wysiłek mózgu kształtuje piękne umysły. To raz. Dwa – serdecznie zapraszamy chętnych, nie łudzę się, że chętnych do roboty jest jakoś wielu, wiadomo, że raczej nie, ale jakby co można do nas dołączyć fizycznie – przychodząc na jedno z czwartkowych spotkań o godzinie 17:00 w piwniczce pod Miejską Biblioteką Publiczną, albo kontaktując się z nami przez maila czy profile w mediach społecznościowych. A po trzecie – ta rozmowa uświadomiła mi, że może rzeczywiście warto w przyszłym roku zrobić jakiś skromny jubileusz.

O, a która to będzie rocznica i od czego wyliczona?

Okrągła, 33 rocznica pierwszej imprezy, która miała miejsce w lutym 1992 roku. Może to rzeczywiście dobry moment, żeby spojrzeć na chwilę wstecz, zebrać wszystkich, którzy mieli swoje udziały w tym, gdzie jesteśmy dzisiaj, którzy są częścią wspólnej historii i …

…no i?

I ruszyć dalej w trasę! Wciąż mamy coś nowego do zrobienia i powiedzenia.

(Wiosna 2024, czwartkowe knowania)

 

 

 

 

oryginalna publikacja:

przegladbrzeski.pl/2024/09/06/wciaz-jestesmy-kapela-w-trasie-rozmowa-z-radoslawem-wisniewskim-prezesem-stowarzyszenia-zywych-poetow/

Zobacz również

Kolejna edycja Syfonu
Dwie Wiadomości
Prosimy o wskazanie adresów do wysyłek i wybór tytułów do przesłania

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...