O wytrzymywaniu emocji dziecka.

Obrazek posta

Drugi września. Pierwszy dzień szkoły. Pierwszy dzień lekcji w życiu mojego Najmłodszego.

Do domu przyszedł w dobrym nastroju. Gdy po dwóch godzinach wróciłam od dentysty, bez czucia w połowie twarzy, zastałam go w zupełnie innym klimacie. W jakim? Nie wiem. Leżał na podłodze z rozłożonymi rękami i nogami. Jak nie on. Nie chciał rozmawiać. Jak nie on. I chociaż na moje pytania, co mu jest, odpowiadał pomrukami, to jednak gdy ja się przemieszczałam, on snuł się za mną i kładł gdzieś w okolicy...

Miałam w głowie plany na resztę tego dnia. Miałam w głowie listę zadań, jakie chciałam zdążyć zrealizować. Miałam dyskomfort odrętwiałej twarzy.

Walczyłam z pokusą zaproponowania mu chwili gry na tablecie.

Przecież on coś przeżywał, coś w sobie przeżuwał i granie nie byłoby radzeniem sobie z tym, co miał w środku. Nie na tym etapie.

Miał zdecydowanie mieszane uczucia. Próbowałam mu to opisać, powiedzieć, że ma prawo do takiego dziwnego stanu, ale zareagował na to mało przychylnie.

Walczyłam z pokusą, by zaproponować mu wyskok do miasta po zakup nowego bidonu do szkoły. Na tym etapie to byłoby przekupywanie go, żeby już był „normalny”.

To nie byłoby pozwolenie mu na ten stan.

Wreszcie, mając w głowie to wszystko, co mogłabym teraz pchnąć do przodu z listy obowiązków, położyłam się obok niego na łóżku i rozłożyłam ramiona i nogi. Trochę go to zaskoczyło. Leżeliśmy tak chwilę w milczeniu. Wreszcie on zaczął bawić się poduszką, pojawił się jakiś cień uśmiechu. Przyłączałam się upominając siebie w myślach „nie za szybko. Nie on za tobą, ale ty za nim”.

Rozluźniał się. Podejmował tematy, po których poznałam, że powoli przenosi się na kolejną planszę.

Wreszcie zaproponował, żebyśmy wstali.

Gdy tak leżałam i starałam się cierpliwie czekać, przypomniałam sobie książkę, o której mówiłam kiedyś w reelsie. „A królik słuchał”. Różne zwierzęta, symbolizujące różne sposoby reagowania na trudne emocje ludzi, przychodzą z „pomocą” chłopcu. Ale to dopiero królik, który przysiadł się, lecz nie ingerował, stał się prawdziwym wsparciem. Przypomniała mi się książeczka „Wrr”. Gdzie jeż, chcąc pomóc żółwiowi w trudnych emocjach, koniec końców kładzie się na plecach tak jak przyjaciel, i towarzyszy mu do momentu, w którym ten jest gotowy na kolejny krok.

Wytrzymać. Wytrzymać, pozwolić, być. To takie trudne w świecie rodziców, którzy chcieliby działać, ratować, rozwiązać problem. A przecież sami tak bardzo cenimy, gdy ktoś po prostu pozwala nam na brak humoru, akceptuje to i... wytrzymuje.

Na ten rok szkolny, życzę Tobie i sobie, żebyśmy umieli w nienachalne towarzyszenie. :)

(tekst pochodzi z mojego newslettera, na który możesz zapisać się

Zdjęcie dodane przez David Garrison: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kobieta-trzyma-jej-glowe-2128817/

#newsletter emocje

Zobacz również

Jeśli samochód to twoja rodzina, to gdzie Ty w nim siedzisz?
Będzie się wabił Patron :)
Na Dzień Ojca- linki i sznurki do moich produkcji :)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...