Wyobraź sobie, że jesteś muzykiem w świetnym momencie kariery: cenionym kompozytorem, świetnym pianistą, uwielbianym dyrygentem, i... Nagle zaczynasz tracić słuch. Beethoven przeżywał to właśnie w wieku 27-28 lat. Na początku nikomu o tym nie powiedział – bał się, że gdy ludzie się dowiedzą, straci wszystko, na co tak ciężko pracował. Coraz bardziej izolował się od świata, nie chcąc, by ktokolwiek odkrył jego sekret. Szukał też różnych kuracji, ale niestety, medycyna tamtych czasów nie była w stanie mu pomóc. Zalecano mu kąpiele w wodzie z Dunaju, napary wzmacniające, a nawet krople na żołądek, bo jego układ pokarmowy również przysparzał mu kłopotów i niektórzy lekarze łączyli dolegliwości.
Frustracja, izolacja i beznadzieja doprowadziły Beethovena na skraj rozpaczy. Myślał nawet o samobójstwie. Mimo to coś trzymało go przy życiu – była to jego miłość do muzyki i chęć dalszego komponowania. To właśnie muzyka stała się dla niego ucieczką, ale też narzędziem walki z losem. Beethoven musiał zaakceptować swoje cierpienie i znaleźć siłę, by dalej tworzyć. Może dlatego tak dobrze rozumiał rewolucję i walkę o wolność, a Napoleon stał się dla niego symbolem tej walki – przynajmniej do czasu, aż sięgnął po koronę cesarską.
Beethoven był dumny ze swojej Eroiki. Kiedy poeta Franz Grillparzer zapytał go o jego ulubioną symfonię, odpowiedział bez wahania: Eroica. Na początku symfonię tę zadedykował Napoleonowi, widząc w nim bohatera, który walczy o równość i wolność. Ta dedykacja pojawiła się nawet na tytułowej stronie partytury. Jednakże, gdy Napoleon koronował się na cesarza, Beethoven przeżył ogromne rozczarowanie. Jego uczeń, Ferdinand Ries, opowiadał, że gdy kompozytor dowiedział się o koronacji, wpadł w furię. Podobno tak mocno zacierał dedykację, że podarł kartę z tytułowej strony, lub wręcz ją podeptał.
Dlaczego tak zareagował? Sam to wyjaśnił: „A więc i on jest tylko całkiem zwyczajnym człowiekiem? Teraz i on podepcze wszystkie prawa ludzkie w szale ambicji, wyniesie się ponad innych, stanie się tyranem!” Ostatecznie Beethoven zadedykował symfonię „wielkiemu człowiekowi”. Jednak historia Napoleona odcisnęła piętno na tej symfonii.
Premiera Eroiki odbyła się w 1805 roku. Utwór został przyjęty z mieszanymi uczuciami. Publiczność uznała, że jest zbyt trudny, a nawet znawcy muzyki byli zaskoczeni jego długością i skomplikowaniem. Jeden z obecnych na premierze słuchaczy podobno zniecierpliwiony zawołał: „Zapłacę, byleby to się już skończyło!”. Jednak przyjaciele Beethovena wierzyli, że utwór ten zostanie doceniony za kilka tysięcy lat. Na szczęście nie musieliśmy czekać aż tak długo.
Teraz, jak obiecałam, mam dla Ciebie link do wykonania Eroiki. Posłuchaj tej symfonii i spróbuj odnaleźć w niej emocje Beethovena. Czy w marszu żałobnym drugiej części słyszysz jego zmagania z utratą zdrowia? Daj mi znać, co czujesz podczas słuchania tego dzieła – jestem bardzo ciekawa Twojej interpretacji!
Trwa ładowanie...