Myśląc (mylnie), że ilość nowych zwierząt na dziś dobiegła końca bo w koncu zrobił się wieczór, zadzwonił kolejny telefon. Tym razem pomocy potrzebował jeżyk. Osoba która go znalazła zauważyła małego jeżyka, który słaniał się na łapkach, przewracając się na boki. Zadzwoniła na straż miejską jak należy i podobno, który odebrał telefon nie był zbyt skory do pomocy i twierdził że nieby czemu mieliby po niego jechać? 😱
Dziewczyna jednak szukała dalej i tak dodzwoniła się do koleżanki z fundacji, która przekierowała ją do mnie. Okazało się że nie ma ona ani jak zabezpieczyć jeżyka ani jak wziąć go do domu czy do weterynarza, ponieważ zajęłoby to ok. 30min, gdyż jest bez auta. Dzielnie jednak zastosowała się do rad i poszła poszukać pojemnika do śmietnika (to zawsze źródło skarbów typu pudełka) xD dała jeżyka do pojemnika owinęła własnym szalikiem (bo pouczyłam, że trzeba go ogrzać) i czekała na nas co było dość dziwnym zbiegiem okoliczności bo przecież ja też nie mam auta ale akurat jechałam samochodem z koleżanką do magazynu po żwirek dla jej części kocich sierotek ;)
Pati oczywiście od razu zmieniła plany i najpierw odebrałyśmy jeża a potem pojechałyśmy do wet.ponieważ wymagał on natychmiastowej kroplówki. W międzyczasie oddzwonili do niej ze straży miejskiej mówiąc żeby zawiozła jeża do właśnie tego samego weterynarza do którego byłyśmy w drodze. Po dotarciu na miejsce okazało się że to dalej nie koniec zwierzaków na dziś...
Jeżyk jest wychudzony, wyziębiony i odwodniony. Dostała kroplówkę i antybiotyk ponieważ prawdopodobnie ma zapalenie płuc. Zostały usunięte jaja much i teraz u mnie grzeje się razem z resztą dzisiejszej ekipy na macie grzewczej 🙏
Trwa ładowanie...