Sytuacja w Gorzowie niczym czasy Nerona w Rzymie - tekst Bartosz Rega

Obrazek posta

Foto: Adam Fraszczyk

Sytuacja w gorzowskim klubie jest nie do pozazdroszczenia i to stwierdzenie jest bardzo delikatne jeśli chodzi o panującą obecnie tam sytuację. Przypomina to trochę wewnętrzną walkę o władzę, chęć pokazania się przed kibicami oraz niezdrowe i pozbawione sensu werdykty. Trochę niczym za mrocznych czasów Cesarstwa Rzymskiego. Ewidentnie w Stalowym Imperium brakuje mądrego władcy na cesarskim tronie, bo dekrety wydawane przez obecnie panującego Cesarza doprowadzają obywateli do szału i już tylko jeden krok od publicznego buntu. Tak skończył Neron, ale spalony Rzym pamiętany jest po dziś dzień. Odnoszę nieodparte wrażenie, że obecnie panujący patrycjusze w gorzowskiej Stali robią wszystko, aby podobnymi zgłoskami zapisać się na kartach historii żółto-niebieskich i pozostawić po sobie spaloną ziemię. Ewidentnie potrzebny w Gorzowie jest Flawiusz Wespazjan, który zburzy dotychczasowe dzieło obecnie panującego i ku uciesze kibiców wybuduje symboliczne Koloseum, które zostanie zapamiętane po lata w mieście nad Wartą.

To porównanie wydaje mi się dość dosadne, bo w gorzowskim klubie nie dzieje się dobrze. Od zakończenia współpracy z trenerem Stanisławem Chomskim, aż po ostatni, tragiczny
mecz w Toruniu na koniec sezonu działacze gorzowskiego klubu popełnili błędy, których już się nie da naprawić. Dwa miesiące temu wydawało się, że o przyszły sezon możemy być w
miarę spokojni i wszystko jest pod kontrolą. Było słychać o zaległościach, które klub posiada, ale zapewniano, że na koniec sezonu wszystko będzie w porządku i kibice mogą być spokojni. Okazuje się, że nie jest w porządku, a wyraz temu dają kolejni zawodnicy Szymon Woźniak, Jakub Miśkowiak, Anders Thomsen… Zdziwiony metodą rozstania jest
też wieloletni trener Stanisław Chomski i wcale nie można się jemu dziwić. Dlaczego takich spraw nie załatwia się po sezonie, skoro jest wszystko pod kontrolą? Ktoś ewidentnie stracił panowanie nad tym wszystkim i dla klubu z Gorzowa najlepiej będzie jeśli znajdzie się przysłowiowy “Wespazjan”. Ten sezon dla kibiców żółto-niebieskich kończy się wyjątkowo pechowo w dramatycznej atmosferze i z kontuzjami zawodników w tle. Niewątpliwie nerwowe ruchy zarządu klubu na koniec sezonu dolały oliwy do ognia, a sama przyszłość klubu stanęła na wielkim rozstaju dróg. Nadchodząca przerwa zimowa będzie bardzo ważna dla gorzowskiego klubu i zadecyduje o dalszej przyszłości. Oby tylko w “Cesarstwie Gorzowskim” poukładali swoje sprawy i nie kończyli swojej złotej epoki tak, jak zakończył to Neron w 68 roku w Rzymie. Skład, jaki zbudowali na przyszły sezon, nie stawia gorzowian w roli faworyta rozgrywek. Za
Szymona Woźniaka przychodzi Andriej Lebiediew, ma zostać Jakub Miśkowiak, chociaż po ostatniej wypowiedzi zawodnika nie jest to obecnie takie pewne i odchodzi drugi młodzieżowiec Jakub Stojanowski, a na tej pozycji drużyna prowadzona obecnie przez Piotra Śwista, ma lukę. Klub Stal Gorzów stanął na rozdrożu i musi wybrać którąś z opcji. Dla kibiców nastał ciężki czas oczekiwania, a dla samego klubu jest to decydujący moment o przyszłości klubu, więc w Gorzowie tegoroczna zima może nieco przypominać sceny serialu “Those about to die”.

 

Autor: Bartosz Rega

Foto: Adam Fraszczyk

Sport Publicystyka

Zobacz również

Konferencja KS Stal Gorzów - Dariusz Wróbel 24.10.2024
Dlaczego najlepsza liga na świecie nie jest najlepsza?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...