Drodzy Patroni,
W związku z dzisiejszym świętem, Lapidarium nieco nostalgiczne.
Jak naprawić przyszłość Zachodu?
2 listopada to moment wspominania tych, którzy odeszli. Wyrwani z codzienności zostajemy skonfrontowani z własną historią. Skąd pochodzimy? Jak kiedyś się żyło? Dokąd to wszystko zmierza? Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to niepowiązane z ekonomią, to nasze postrzeganie przeszłości ma ogromny wpływ na podejmowane decyzje „tu i teraz”. Na cele i aspiracje, które sobie stawiamy.
Jeśli przeszłość jest naszym źródłem siły, bo jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy, to mamy „drive” do działania. Gdy jednak zaczynamy patrzeć na przeszłość jako na idylliczną krainę, w której chcielibyśmy się schować przed coraz bardziej wrogą teraźniejszością (konserwatyści), albo na powód do wstydu, który chcielibyśmy odrzucić (postępowcy), to wtedy przestajemy wierzyć w przyszłość. Tracimy pewność siebie. Spada nasz życiowy „drive” do działania.
Patrząc na kampanię wyborczą w USA po raz kolejny dochodzę do wniosku, że niewiara w lepszą przyszłość jest największą barierą rozwojową Zachodu.
Wiele lat temu prowadziłem zajęcia dla międzynarodowego grona studentów z polityki gospodarczej. W ramach warsztatów każdy z nich miał przygotować prezentację o swoim kraju. Dwie studentki z Chin z dumą opowiadały o transformacji swojego kraju w ostatnich kilku dekadach. Pokazywały dane. Kreśliły nowe cele formułowane przez Komunistyczną Partię Chin. Czy ich wystąpienie było efekt propagandy, której od dziecka były poddawane? Z pewnością. Ale widać było autentyczną dumę z drogi, którą ich kraj przeszedł w ostatnich dekadach.
Na kolejnych zajęciach prezentację miał amerykański żołnierz, który przebywał w Polsce w ramach służby wojskowej. Trudno było o większy kontrast. Jego wypowiedź pełna była nostalgii za złotymi dekadami powojennymi oraz goryczy w związku z obecnym stanem Ameryki. Dużo miejsca poświęcił na omówienie zmian w prawie wyborczym, które doprowadziły do powstania Super PACs (Political Action Committees). Od czasu tych zmian partie mogą zbierać od korporacji i wydawać dowolne sumy na działania promujące lub krytykujące kandydatów. Bez limitów od poszczególnych darczyńców. Jego zdaniem, to ostatecznie zepsuło amerykańską demokrację, co przełożyło się również na politykę gospodarczą. Politycy ostatecznie odwrócili się od zwykłych ludzi, by działać wyłącznie na zlecenie swoich zamożnych mocodawców.
To był dla mnie szok. Słyszeć takie słowa od młodego amerykańskiego żołnierza. Jeszcze większe wrażenie robił ten dysonans pomiędzy wierzącymi w lepszą przyszłość studentkami z Chin, a przekonanym, że „dobrze już było” młodym chłopaku z USA.
Niestety, poglądy tego chłopaka podziela dziś większość jego rodaków. Według badań Gallupa z początku tego roku tylko 28% dorosłych Amerykanów jest zadowolonych ze sposobu, w jaki demokracja funkcjonuje w tym kraju. To najniższy wynik, odkąd te badania są prowadzone. Jeszcze na początku lat 90. ten odsetek wynosił 60%.
https://news.gallup.com/poll/548120/record-low-satisfied-democracy-working.aspx
I tak patrzę na kończącą się kampanię wyborczą w Stanach. Kolejna faza konfliktu wewnętrznego, z którego nie wyłania się żadna pociągająca wizja. Trudno budować przyszłość narodu wokół aborcji, która stała się dla Kamali Harris centralnym zagadnieniem jej kampanii. Albo wokół masowej deportacji nielegalnych imigrantów, do czego regularnie nawoływał Donald Trump. A nazwanie przez Joe Bidena, urzędującego prezydenta, wyborców Trumpa „śmieciami” to ponury akord wieńczący tą nieznośnie długą i nieznośnie brutalną kampanię.
Jako Polska dostaliśmy od losu fartowne 35 lat. Weszliśmy jednak w bardzo burzliwy czas. Jak sami nie weźmiemy spraw w swoje ręce i nie wypracujemy wizji naszej przyszłości, to czekają nas duże kłopoty. Na autopilocie złotych dekad "Pax Americana" już dalej nie polecimy.
Dziękuję, że jesteście ze mną. I pomagacie rozwijać ten projekt.
Buon cappuccino!
Krzysztof
Trwa ładowanie...