O CO CHODZI Z MIŁOŚCIĄ?

Obrazek posta

Miłość. To słowo, które z jednej strony brzmi pociągająco, a z drugiej – budzi mieszane uczucia a bywa, że i lęk. Ilu z nas naprawdę wie, co to znaczy kochać „gorliwie”? Nie chodzi o motylki w brzuchu czy wielkie romantyczne gesty jak z romantycznych filmów. To coś głębszego. Coś, co wymaga wysiłku i odwagi. Coś, co nie zawsze jest wygodne.

W świecie, który każe nam być perfekcyjnymi, zawsze na wprost, zawsze racjonalnymi, miłość tego rodzaju brzmi niemal jak niedorzeczność.

Kochanie kogoś mimo jego wad, mimo jego błędów? Wyciąganie ręki, kiedy łatwiej byłoby odejść? To przecież brzmi jak słabość. A jednak – czy naprawdę można żyć, nie kochając w taki sposób?

Jesteśmy stworzeni do relacji. Badania potwierdzają, że najgłębsze poczucie szczęścia nie pochodzi z osiągnięć czy rzeczy materialnych, ale z bliskich, pełnych akceptacji relacji z innymi ludźmi. Miłość jest jak lustro – kiedy okazujemy ją innym, sami się w niej odnajdujemy. Ale miłość nie jest łatwa. To decyzja, a nie tylko emocja. To wybór, by chcieć widzieć w kimś coś więcej niż jego błędy.

A tu wkracza coś jeszcze mocniejszego. Miłość, która „zakrywa mnóstwo grzechów.”

Zatrzymaj się przy tym zdaniu. Nie chodzi o zamiatanie pod dywan. Nie chodzi o ignorowanie krzywd. Chodzi o wybór, by nie pozwolić, by te błędy i krzywdy definiowały relację. To akt odwagi – spojrzeć na drugiego człowieka i powiedzieć: „Widzę, że jesteś niedoskonały, ale wybieram ciebie mimo to.”

Czy nie o takiej miłości marzymy wszyscy? Czy nie tego pragniemy – być akceptowanym, nawet jeśli nie jesteśmy doskonali?

Søren Kierkegaard napisał, że miłość jest aktem woli – czymś, co wymaga decyzji.

To nie tylko instynkt czy impuls, ale coś, co buduje mosty tam, gdzie jest przepaść. Miłość, która zakrywa grzechy, to miłość, która leczy. Bo czy kiedykolwiek zranienie zostało naprawione gniewem? Czy konflikt zniknął, bo ktoś postawił na swoim? Nie. Miłość uzdrawia, bo wybiera nadzieję, zamiast potęgować podziały.

A teraz pomyśl o swoim życiu. Ile razy nie potrafiłeś wybaczyć komuś, kto cię zranił? Ile razy duma powstrzymała cię przed wyciągnięciem ręki? Ile razy zamiast miłości wybrałeś obojętność, bo tak było łatwiej?

Może teraz, czytając te słowa, już ktoś przyszedł ci na myśl? Może widzisz w głowie twarz kogoś, kogo dawno wyrzuciłeś ze swojego serca.

Miłość, która zakrywa grzechy, nie oznacza akceptowania wszystkiego. Nie oznacza rezygnacji z siebie. Oznacza wybór, by przestać nosić w sobie ciężar gniewu i żalu.

Psychologowie mówią, że trzymanie w sobie urazy działa jak trucizna – niszczy ciebie, nie osobę, którą oskarżasz. Wybaczenie to nie nagroda dla drugiej osoby. To wolność dla ciebie.

Świat potrzebuje więcej miłości. Ale miłość to nie tylko uczucie, które przychodzi i odchodzi. To coś, co budujemy małymi gestami każdego dnia. To decyzja, by spojrzeć na ludzi wokół nas z miłością i zrozumieniem. Nie dlatego, że na to zasługują. Ale dlatego, że sami też tego potrzebujemy.

Spróbuj dzisiaj zrobić coś, co wydaje się niewielkie, ale może zmienić wszystko. Powiedz komuś „przepraszam.” Wyciągnij rękę. Wybierz miłość tam, gdzie chciałbyś wybrać gniew.

Może poczujesz, że to trudne. Może nie zobaczysz efektów od razu. Ale miłość – ta prawdziwa, gorliwa – zawsze przynosi owoce. A najpierw zmienia ciebie.

Witold Kazimierz Augustyn

Zobacz również

WĘDROWANIE BEZ CELU?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...