Czasem się maluje

Obrazek posta

Cięzko jest mi pisać o malowaniu, w sumie o gotowaniu też mi ciężko. Kiedyś nie miałam problemów z wyarżaniem myśli. Czym jestem starsza, tym mam wrażenie, że to pisanie idzie mi ciężej. Może ma na to wpływ fakt, że po operacji oczu sprawia mi problem pisanie tych małych literków i zawsze narobię masę literówek. Później się wkurzam na samą siebie, że jak ktoś to czyta, to pewnie przeklina w duchu, że musi się przy tym tekście męczyć. Malowanie jest przyjemniejsze, bo bazgram na większej płaszczyźnie i operuję kolorami, więc nie ma stresu, że walnę jakiegoś byka. Zresztą malowanie ejst takie intymne, bynajmniej dla mnie. Jeszce samych efektem finalnym mogę się podzielić, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś był przy mnie i w tym etapie powstawania mi towarzyszył. Malowanie jest trochę podobne dla mnie do gotowania i jazdy na rowerze. We wszystkich tych przypadkach najlepiej się czuję bez towarzystwa. Jak się maluje to nie ma nic. Świat jakby staje w miejscu i nic więcej się nie liczy. Tylko ta pusta, nieskażona przestrzeń ( w moim przypadku jedwab), którą trzeba zapełnić. I to jest też taki moment niepewności i strachu jak zacząć. Jak już się pojawi pierwsza kolorowa plama, to jakoś idzie dalej. Najgorzej z ta pierwsza plamą. Ale chyba ze wszystkim pierwszym jest najtrudniej a później to jakoś idzie. Czasem odczuwam silną potrzebę wymalować się, bo coraz częściej nie znajduję w sobie słów by opowiedzieć co czuję. Jak się człowiek wykrzyczy na jedwabiu, to mu łatwiej. I z tym moim wykrzyczeniem Was zostawiam. 

 

jedwab malowanie na jedwabiu malowanie obrazy

Zobacz również

O tym jak Niebieski został piekarzem

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...