Niestety moje słowa, które w tej chwili piszę, dotyczą głośnego i przykrego wydarzenia, w który jest zaangażowany pewien podmiot, w związku z publikacją kontrowersyjnego materiału wideo. Gdyby to ode mnie zależało, film ten nie ujrzałby światła dziennego, a na pewno nie w takiej formie, w jakiej został wypuszczony. Materiał, choć już usunięty, niektórym osobom niewątpliwie nadal sprawia przykrość, gdyż niefortunnie porusza delikatny problem, jakim jest przekraczanie granic intymności.
Jako że jestem związany z podmiotem, który opublikował felerny materiał, podjąłem decyzję o zawieszeniu na czas nieokreślony współpracy ze stroną Tester Gier na wszelkich polach – od tworzenia publicznych treści, kończąc na promowaniu marki zarówno w przestrzeni publiczno-formalnej, jak i na poziomie rozmów prywatnych. Jeśli nie zostaną w najbliższej przyszłości podjęte odpowiednie kroki, nie wykluczam całkowitego opuszczenia redakcji – choć i tak, niezależnie od mojego ustosunkowania się do zaistniałej sytuacji, przyszłość portalu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Jednak już decyzja o zawieszeniu współpracy nie była dla mnie łatwa, bo byłem związany z portalem prawie dwa lata. Portalem, który tworzyło wielu świetnych współpracowników, zarówno byłych, jak i obecnych – a nie wyłącznie autor głośnego materiału.
Chciałbym również oświadczyć, że nie byłem zaangażowany na jakimkolwiek etapie w produkcję tego filmu (o którym zresztą dowiedziałem się dopiero po publikacji) oraz kategorycznie się od niego odcinam, nie pochwalając i nie utożsamiając się z jego przekazem, jaki został odczytany. Jednocześnie, jako (były) współpracownik, czuję się w obowiązku przeprosić wszystkie osoby, które zostały dotknięte tym materiałem. Słowa te kierowane są zwłaszcza do Zuzy, której wizerunek znalazł się na miniaturze filmu, oraz jej siostry Emilii, byłej redaktorki, bo one najbardziej na tym ucierpiały. W imieniu całej redakcji TesterGier.pl przepraszam i jest mi wstyd, że wypuszczono wideo, które nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Trwa ładowanie...