Dobre wieści :)
Cześć!
Od dłuższego czasu chciałem coś Wam napisać, ale tak czekałem i czekałem, bo chciałem móc wyjść z jakąś naprawdę konkretną i pozytywną informacją.
No i się doczekałem - w ubiegłym tygodniu lekarze wreszcie orzekli, że jestem już pozrastany (podobno perfekcyjnie) i można się przymierzać do wyjęcia mi z pleców całej tej instalacji.
Wstępnie ma to nastąpić początkiem następnego tygodnia, czyli w okolicach 17-18 lutego. Jako, że rozmawiamy o polskiej służbie zdrowia, to oczywiście nie możemy być niczego pewni na 100% dopóki mnie nie położą na stole, ale perspektywy są póki co dość obiecujące.
Plany startowe
W międzyczasie powoli układam sobie wstępny kalendarz startów, który oczywiście będzie jeszcze zależny od moich pleców oraz finansów (o tym niżej), ale pewien szkielet bazowy już opracowałem. Przytoczę teraz kilka najważniejszych/najciekawszych pozycji:
- 16-17 maja | Puchar Świata Enduro Bielsko-Biała
- 24-25 maja | Mistrzostwa Polski Enduro Myślenice
- 31 maja | Enduro MTB Series Srebrna Góra
- 6-8 czerwca | JoyRide Kluszkowce
- 2-6 lipca | Etapówka MTB Trilogy Enduro w Czechach
- 19-20 lipca | Mistrzostwa Polski XC Jelenia Góra
- 1 września | Mistrzostwa Świata Enduro Valais
Będzie tego oczywiście więcej, ale to już będę "dosypywał" na bieżąco w zależności od sytuacji i możliwości. To są dla mnie te najważniejsze punkty.
Budżet 2025
W tym roku dopinanie poszczególnych współprac ze sponsorami idzie wyjątkowo ociężale, co pewnie w jakimś stopniu jest zasługą ogólnej słabej sytuacji w rowerówce.
Są zarówno powody do zadowolenia, jak i wręcz przeciwne. Z niektórymi partnerami udało się wynegocjować jeszcze lepsze warunki niż przed rokiem, pojawili się nowi (Strefa Sudety, Bike Region Glacensis). Największym ciosem było wycofanie się AMP Polska, które sumarycznie ze wszystkimi markami w ramach których współpracowaliśmy stanowiło ok 40% całego zeszłorocznego budżetu sponsorskiego.
Mimo tych zawirowań, całościowo i tak wychodzi na plus, bo już na ten moment "przyklepany" budżet jest nie mniejszy niż zeszłoroczny. Ostatecznie będzie pewnie lepiej, bo aktualnie walczę właśnie, żeby zapełnić dziury po tamtych współpracach.
Ostatnio rozbawiła mnie jednak myśl, że cała ta akcja z kręgosłupem (przynajmniej do tej pory) nie kosztowała mnie nawet 1/10 tego stresu, co tegoroczne rozmowy sponsorskie. Całkiem sporo to mówi o tym, jak odmienne jest fasadowe postrzeganie zawodowego sportu od zaplecza realiów ;)
Będzie forma
Ucieczkę od zmartwień przez ostatnie miesiące znajduję przede wszystkim w treningach, na którym to polu również są powody do zadowolenia. Bezczynny byłem w zasadzie przez równy miesiąc po wypadku. Potem zacząłem stopniowo ćwiczyć i wychodzić z dołka, w którym się przez to znalazłem. A był to dół całkiem głęboki.
Na szczęście odbicie się od dna performance'u poszło całkiem sprawnie. Stopniowo zwiększałem zarówno objętość jak i intensywność treningów na rowerze (trenażerze). Podobnie szło to na siłowni. Aktualnie realizuję po kilkanaście godzin treningowych w tygodniu, czyli tyle co "normalnie".
Największą bolączką jest oczywiście brak jakiegokolwiek sensownego kontaktu z rowerem MTB, a co za tym idzie absolutna stagnacja, czy raczej cofka na polu skilla zjazdowego i wszelkich elementów techniki jazdy. Jak długo zajmie przypomnienie sobie jak się za*****la, gdy już wsiądę na endurówkę? Jest to prawdopodobnie najciekawsze pytanie, sprawdzimy to ;)
Na polu wydolnościowym zachodzą natomiast zjawiska niezwykłe i obiecujące. Moje najwyższe strefy mocy/intensywności jeszcze co prawda są dość przeciętne, ale treningi w tych zakresach rozpocząłem bardzo niedawno, więc to absolutnie normalne.
W strefach tlenowych, nastawionych na objętość, już w tym momencie generuję cyferki jak za czasów gdy trenowałem stricte pod XC i nie miałem złomu w plecach. Żadnym problemem jest ponad 4h jazdy ze średnią mocą 242W i NP w okolicach 250W, przy wadze 69kg (swoją drogą cały czas spada).
Na pewno są wśród Was osoby, które same na mocy trenują i zinterpretują sobie te liczby. Pozostałym powiem krótko, że to całkiem nieźle ;)
Podsumowując, póki co wszystko idzie sobie ładnie do przodu. Czasem szybciej, czasem wolniej i nieco naokoło, ale cały czas w dobrym kierunku :)
Jak zawsze gorąco dziękuję, że jesteście, wspieracie i kolejny rok pokazujecie, jak bardzo mogę na Was liczyć. Mimo niezbyt optymalnych przygotowań w okresie zimowym, ja w tym roku planuję być lepszy niż kiedykolwiek. Póki co nie widzę powodów, żeby miało być inaczej.
Wasz zawodnik
Michał
Trwa ładowanie...