Koniec maja...
Przed chwilą skończył się 30. maja.
To dla mnie ciekawa data. W zasadzie - są to moje imieniny. Nie, żebym je obchodziła, bo chyba mi się to nie zdarzyło nigdy w życiu (ale kto wie, co przyniesie przyszłość). Natomiast ciekawe jest pochodzenie konceptu, że właśnie 30. maja mam mieć imieniny.
Otóż - większość kalendarzy pokazuje, że a i owszem - imieniny Joanny są w maju. Ale 24 maja. Razem z imieninami Zuzanny, tak do rymu ;-) I właśnie 24 maja dostaję ogromnie dużo życzeń, od różnych, życzliwych ludzi. Bo tak wskazują kalendarze.
O ile w moim pokoleniu przywiązanie do imienin jest już nikłe, o tyle - pokolenia moich rodziców i ich rodziców - zwyczajowo obchodziły imieniny, jako święto nawet ważniejsze, niż urodziny. Szczególnie w dorosłości. Waga tegoż wydarzenia sprawiła, że mój Tata postanowił dokładnie przyjrzeć się, kiedyż to powinnam mieć imieniny. Zupełnie nie chciał pozostawiać tego przypadkowi.
A kiedy tak się przyglądał losom Joann wszelakich... Okazało się, że 30. maja 1431 roku zmarła niejaka Joanna d’Arc. Doprawdy, nie wiem, co kierowało umysłem mojego Taty, że postanowił przyznać mi taką właśnie patronkę i dzień jej śmierci uczynić moimi imieninami. Dziewczyna spłonęła na stosie w wieku 19 lat po to, by 24 lata później jakiś Papież nagle stwierdził, że no sorry, pomyliliśmy się i w sumie to Aśka była fajna.
Niemniej, tak całkiem zatem formalnie, bo tak mój Tata postanowił, właśnie skończyły się moje imieniny. A ostatni dzień tego miesiąca pragnę zacząć od listu do Was.
Jestem potwornie zmęczona, ale - mam wolny weekend! To bardzo ważna rzecz, ponieważ w tym tygodniu, łącznie - od poniedziałku do piątku - przepracowałam 61 godzin. Jestem zmęczona, ale mam powody do dumy. W tym tygodniu:
- 27 godzin poświęciłam na ogarnianie rzeczy formalno - prawnych, powszechnie uznawanych za koszmar - z powodzeniem;
- przygotowałam i przeprowadziłam webinar po angielsku dla jednej z największych korporacji międzynarodowych, które mają swoje biura w Polsce;
- 11 godzin diagnozowałam, omawiałam diagnozy, pisałam opinie z diagnoz, studiowałam rzeczy do diagnoz;
- przeprowadziłam webinar dla firmy ubezpieczeniowej o neuroróżnorodności, ale chyba odniosłam spektakularną porażkę i nawet nie wiem do końca dlaczego, ale wciąż o tym myślę;
- przygotowałam masę różnych tekstów, materiałów i rzeczy, które mogą wspierać Fundację Prodeste;
- podsumowałam z autystycznym dzieciakiem pracę nad przygotowaniem do egzaminu z polskiego w ramach edukacji domowej, bo czasem robię za polonistkę ;P Dzieciak zdał i co więcej - napisał naprawdę niezłą pracę pisemną!
- odbyłam jakieś kilkadziesiąt spotkań w sprawach serio ważnych i takich, z gatunku budujących do dalszych działań;
- dwa razy byłam z kotem u weterynarza;
- ugotowałam 5 obiadów i upiekłam 2 ciasta;
- zrobiłam coś na kształt ogródka - plewienie, jakieś paliki pod pnące rośliny, stawianie płotka;
- posprzątałam piwnicę - bez wdawania się w szczegóły - to była robota gruba, a nawet wysiłkowa ;-)
- minimalnie pomogłam córce ogarnąć tematy do egzaminu końcoworocznego z WOS w edukacji domowej;
- przygotowałam jakieś materiały i opublikowałam na socialmediach - głównie dotyczące zdrowia osób autystycznych i neurościemy;
A gdybym chciała do tego dodać rzeczy z całego miesiąca, to byłyby konferencje, publikacje medialne, dziesiątki konsultacji a nawet 4 dni sesji self-experience w ramach kursu psychoterapii oraz...
- matura syna
- tysiąc egzaminów córki
- poważnie chory kot
- pięć tysięcy perturbacji zdrowotnych dzieci i moich w tym operacje, szpitale i...
generalnie Księga Hioba ;-)
ale - idziemy dalej.
Pracuję nad Letnią Akademią Rozwoju Człowieka. W tym roku chcę to zrobić nieco inaczej. Takiego formatu jeszcze nie było. Tym samym - już dziś mogę Was zaprosić na Kurs Online:
"Psychoedukacja rodzin z Programem Ścieżek Rozwojowych".
Kurs każdy będzie mógł przechodzić sobie w swoim, dowolnym tempie. Będzie dostępny "na zawsze" i obejmie 15 lekcji w trzech modułach tematycznych + podsumowanie.
Ramowy program kursu wygląda tak:
Moduł 1: Psychoedukacja jako podstawa wsparcia rodziny i rozwoju osoby w spektrum autyzmu
Lekcja 1. Czym jest psychoedukacja i dlaczego jest ważniejsza niż „terapia”?
Lekcja 2. Podróż zaczyna się w rodzinie - rodzic jako wsparcie
Lekcja 3. Zasady bezpiecznego procesu psychoedukacji
Lekcja 4. Rodzic jako uczestnik procesu rozwojowego, a nie terapeuta
Lekcja 5. Mapa procesu psychoedukacji
Moduł 2: Potrzeby rozwojowe i relacyjne jako podstawa psychoedukacji
Lekcja 1. Pierwszy kontakt w psychoedukacji - identyfikacja potrzeb członków rodziny, oraz jak rozmawiać z rodzicami o rodzinie neuroróżnorodnej?
Lekcja 2: Kluczowe trudności w identyfikacji potrzeb - potrzeby a oczekiwania.
Lekcja 3: Jak nie pogubić priorytetów w rozwoju dziecka autystycznego?
Lekcja 4: O potrzebach intelektualnych - aspekty kliniczne i kulturowe.
Lekcja 5: Strukturalne uwarunkowania rodziny - modele więzi, konflikty potrzeb, zasoby rodziny.
Moduł 3: Jak mądrze wzmacniać rodzinę?
Lekcja 1: Bliskość i zaufanie, czyli jak pomóc zbudować zdrowy fundament bezpiecznej więzi.
Lekcja 2: Autonomia i eksploracja, czyli jak pomóc odpuszczać tam, gdzie to wskazane.
Lekcja 3: Komunikacja i empatia, czyli jak wspierać zdrową responsywność?
Lekcja 4: Samodeterminacja i aprobata, czyli alternatywa dla kar i nagród.
Lekcja 5: Władza i miłość uniwersalna, czyli diabeł tkwi w szczegółach.
OCZYWIŚCIE BĘDZIECIE MIELI SZCZEGÓLNE WARUNKI UDZIAŁU W KURSIE!
Zakładam, że będzie dostępny w lipcu.
Tymczasem, na zakończenie maja podrzucam Wam link do "cyklu regulacji", czyli prostej infografiki, która także mi, pozwala ogarnąć moc spraw.
https://drive.google.com/file/d/1lvDwAn3R7oWDKbx2DLfLVTH494Nx42gD/view?usp=sharing
Dobrej nocy :-)
Trwa ładowanie...