A u Twardocha bez zmian

Obrazek posta

Mimo, że cenię sobie metodę i obsesje pisarskie Szczepana Twardocha kilka lat pozwoliłem sobie nie śledzić w sposób przesadnie pilny jego literackich i medialnych dokonań. Nie wydawało mi się też, by asysta ze strony krytyki literackiej była potrzebna autorowi, któremu udało się przejść do świata, w którym był, a zapewne nadal jest celebrytą, gwiazdą co z jednej strony zapewne jest obciążeniem, a z drugiej daje wolność, bo z taką pozycją – człowiek wielu rzeczy już nie musi.

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

Czwarta czerwona linia. Prolog
List do Rebe Kleinbauma o literaturze z prowincji co to z nie nigdy nie będzie dobry inter...
W poszukiwaniu Majora Serafina