Tregnago (Włochy) - praca i upały
Ciężko się przebić przez włoski upał, melancholię włoskich miast i miasteczek, przez aurę cyprysów i kamiennych domów, zabytkowej architektury.... Jednak robimy to, dwa razy dziennie, pijąc litry kawy...
Na szczęście możemy wszyscy mieszkać w domu Darii, inaczej ciężko byłoby z opłaceniem pobytu. Mamy też do dyspozycji salę miejskiego "audytorium", czyli rodzaj tutejszej sali widowiskowej, którą na kilka dni udostępnił nam burmistrz Tregnago. Mieliśmy wszystko co potrzebne.
Na koniec pobytu robimy "całość" przygotowanych scen, wychodzi 1,5 godzinny spektakl. To sporo..., ale tak zakładaliśmy.
Klaruje się udział wideoprojekcji z obrazami Mikołaja Roericha, która miała być wcześniej dość rozbudowana, teraz jest prosta i klarowna.
Wchodzimy w powoli w konieczność doaangażowania dżwiękowca i oświetleniowca. Będzie to bardzo trudne, nie stać nas na zawodowców. Siłą rzeczy musi to być ktoś "sprawny" i z wyobraźnią, i z czasem do dyspozycji, zapewne ktoś z naszych znajomych.
Na próby w sierpniu potrzebujemy rekwizytów (musimy je kupić) , bez nich nie damy już rady. Także na sierpień potrzebna jest realizacja drugiej tzw. rewolucyjnej wideoprojekcji - collagu zdjęć dokumentalnych...tzw. rewolucyjnych. To "najdroższy" chyba etap naszej pracy.
Chcemy dotrzymać terminu premiery, czyli października tego roku. Poszukujemy odpowiedniego i bezpłatnego miejsca na wykonanie premiery i ostatnie przygotowania. Wiemy już , że nie będzie to Cieszyn.
Trwa ładowanie...