Sprawozdanie za miesiąc sierpień 2025
Sierpień upłynął pod znakiem lotniska w Toruniu, pewnego zrębu w Borach Tucholskich, oraz ciemnego lasu w okolicach miejscowości Osie.
Nie wiem, czy wiecie, ale lotnisko w Toruniu było pierwszym miejscem, w którym testowałem swój pierwszy wykrywacz metali. Od zawsze wiedziałem, że można tam znaleźć ślady po Niemcach, a także Rosjanach. Nigdy nie zdarzyło mi się znaleźć jakichś fajniejszych reliktów działania w tamtym rejonie Wojska Polskiego, a przecież płyta lotniska służyła przez całe niemal dwudziestolecie międzywojenne 4 Pułkowi Lotniczemu.
Nawet nie wiecie, jak wielka była moja radość, gdy po 35 latach od pierwszego wbicia szpadla na terenie toruńskiego lotniska w końcu zacząłem znajdować przedmioty ewidentnie pozostawione przez Wojsko Polskie. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie są one reliktami bytności 4 Pułku Lotniczego, a artylerzystów z Szkoły Podchorążych Artylerii.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo mam pretekst, aby kontynuować poszukiwania na terenie lotniska, w celu odnalezienia pamiątek po naszych lotnikach, a teren jest dosyć rozwojowy...
Tymczasem przypadkowy wypad w Bory Tucholskie przyniósł odnalezienie kolejnego miejsca polskiej kapitulacji z 1939 roku. Jego odkrywcą stał się Tomek "Duży" (na zdjęciu), wydobywając "z ręki" dwa polskie bagnety. Jakież było zdziwienie, gdy podczas kolejnego wypadu w owe miejsce, szczęście uśmiechnęło się do Mirka. Uchylę Wam rąbka tajemnicy, że Mirek nie poprzestał na tym jednym złotym strzale, który mogliście podziwiać w zeszłą środę i w nadchodzącym odcinku Mirek nas znowu zadziwi.
W czasie, gdy Tomek z Mirkiem święcili tryumfy na leśnym zrębie, udało mi się namierzyć najprawdziwsze stanowisko archeologiczne, które w materiale z ostatniej środy zinterpretowałem jako cmentarzysko kultury wielbarskiej, jednak po kolejnym rekonesansie w tamte okolice, mogę już z całą pewnością stwierdzić, że była to jednak osada tejże kultury. Świadczą o tym relikty pieca garncarskiego, na które w wykrocie natrafił Mateusz.
Poszukiwania na terenie "fibulonośnym" przyniosły jeszcze jedno, bardzo zaskakujące odkrycie, które zwieńczyło odcinek, którego premiera odbędzie się w najbliższą środę. Nie mogę powiedzieć, co to było dokładnie, żeby nie psuć Wam zabawy, podpowiem jednak, że zgubił to Giuseppe po drodze do Warszawy.
Ponownie dziękuję Wam za wsparcie, którego mi udzielacie. Dzięki niemu jestem w stanie podejmować kolejne wyprawy eksploracyjne, których pokłosiem są coraz to nowe materiały na YT.
Musicie wiedzieć, że to, co widzicie w zmontowanych już programach, to tylko creme de la creme całych tygodni spędzonych w terenie. Reszta to żmudne kopanie najzwyklejszego złomu, który gęstym dywanem pokrywa teren naszego kraju. Miesięcznie przejeżdżam tysiące kilometrów, co niestety wiążę się ze sporymi kosztami paliwa, jak i samej eksploatacji samochodu, który na wyboistych, leśnych drogach dostaje mocno w kość.
Trwa ładowanie...