Robert dołączył do Świadków Jehowy jako dziesięcioletni chłopiec, a ochrzcił się w wieku 17 lat, głównie po to, by zyskać akceptację rodziców. Przez lata funkcjonował w organizacji, która z jednej strony dawała mu poczucie porządku i kręgosłup moralny, a z drugiej powoli odbierała autentyczność. Jego historia to opowieść o cichej walce, która toczyła się w jego wnętrzu – o zmaganiach z wiarą, której nigdy tak naprawdę nie potrafił w pełni przyjąć, i o rosnącej świadomości, że nauki organizacji stoją w sprzeczności z jego najważniejszymi wartościami. Przełomem okazało się samodzielne studiowanie psychologii oraz dramatyczne doświadczenie związane ze zdrowiem córki. Gdy okazało się, że ma ona niezwykle rzadką grupę krwi, absurd i niebezpieczeństwo doktryny o zakazie transfuzji uderzyły w niego z całą mocą. To wtedy zrozumiał, że musi wybrać między lojalnością wobec organizacji a odpowiedzialnością za życie i dobro swojej rodziny. Ta decyzja pociągnęła za sobą bolesne konsekwencje – ostracyzm i utratę 90% znajomych, a nawet głęboki kryzys egzystencjalny, w którym stracił nie tylko społeczność, ale również wiarę w Boga. W tej niezwykle szczerej i wyważonej rozmowie Robert opowiada o swojej drodze do odzyskania siebie. Mówi o tym, jak nauczył się żyć bez wsparcia, które dawała religia, i jak odbudował swoje życie na nowo, czerpiąc siłę z relacji z najbliższymi. To historia o odwadze bycia uczciwym wobec samego siebie, o cenie wolności i o tym, że największą wartością jest rodzina. Robert dzieli się swoją perspektywą nie po to, by atakować, ale by pomóc, a może nawet – jak sam mówi – uratować czyjeś życie.
Gdy religia każe wybrać między wiarą a życiem dziecka - nie pozwolę na to
Tylko dla patronów!
·
0
·
10.09.2025
Post dostępny tylko dla Patronów
Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany
Zostań Patronem Zaloguj się