Jagodowa Recenzja #1 - "Włoski Skarbiec 6", Giorgio Cavazzano
Darmowy!
·
0
·
01.10.2025
źródło grafiki: Unsplash/Daniele Franchi
24 września 2025 roku ukazała się premiera szóstego tomu serii Włoski Skarbiec rysownika, który nazywa się Giorgio Cavazzano. Szósty tom poświęcony twórczości Cavazzana obejmuje komiksy stosunkowo niedawne, w tym „Wyspę Srebra", ostatnią historię zmarłego weneckiego scenarzysty Rodolfa Cimina. Wszystkie zawarte tu opowieści to triumf komedii i humoru. Wśród nich znajduje się historia uznana przez włoskich czytelników za najlepszą w dziejach magazynu „Topolino”, a także pierwsza narysowana przez mistrza przygoda tajnego agenta Donalda – DoubleDucka. Jest tu też surrealistyczne arcydzieło, w którym Miki, Goofy i Donald pojawiają się w świecie Salvadora Dalego, sportretowanego u boku Walta Disneya.
Nie ukrywam, że najbardziej ucieszył mnie widok SuperKwęka oraz DoubleDucka na okładce szóstego tomu serii Włoskiego Skarbcu. Szczególnie drugie alter-ego Donalda jest moim ulubionym, a więc przed przeczytaniem całości miałam wielkie oczekiwania i ogromną radość w sobie. Mało tego, autor obchodzi jubileusz półwiecza pracy artystycznej, a historia o agencie jest jego pierwszą w życiu zilustrowaną! No, czy mogło być lepiej?
Chyba już wiecie, że skupię się na komiksie o DoubleDucku. Wiecie o tym... prawda?
No dooobra... Komiksową interpretację - a właściwie: adaptację - słynnej historii o tytule "Casablanca" również. Jakbym inaczej postąpiła, to bym sobie tego nie wybaczyła. Więc zacznijmy od tego hitu.
Zacznę od tego, iż rysunki są niesamowicie dopracowane i po prostu przepiękne. Nie mogę się napatrzeć i wyjść z podziwu. Po drugie - rozbawiła mnie anegdotka a propos jazzu. W tym sensie, że jak ktoś nie wie jak opisać muzykę, którą gra, to jest to jazz. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja to zapamiętam. Chciałabym coś więcej napisać, lecz zaczytałam się na maksimum. Historia niesamowicie mnie wciągnęła, jest prze-genialna. Absolutnie nie dziwię się, iż włoscy czytelnicy traktują ten komiks za najlepszy w dziejach magazynu "Topolino". Bo on naprawdę jest najlepszy, jeśli chodzi o Goofiego zwłaszcza. Niech żyje Giorgio Cavazzano!
A teraz zajmę się tematem mojego ukochanego agenta. Choć nie przepadam szczególnie bardzo za agentką Kay K, która często się pojawia w życiu Donalda, jak i w tych komiksach. Tak czy siak, "Licencja na przegrywanie" zaczyna się od kłopotów z pamięcią Kaczora, choć po dowiedzeniu się o misji - szybko ten problem zszedł na dalszy plan. I tu przyznam, iż byłam zaskoczona treścią tego bojowego zadania - chyba tak samo jak nasz główny, kaczy bohater. Gdy DoubleDuck rozpoczął już swoją misję w odpowiednim miejscu, pojawiła się scenka, która totalnie mnie zaskoczyła. Chodziło o wymianę muzyków - cała sceneria opiera się głównie na włoskiej operze, podobny jakby vibe do poprzedniej (przeze mnie zrelacjonowanej pisemnie) historii - i nie dałam rady. Zaczęłam się głośno śmiać na całe moje mieszkanie i jak mam być szczera, to nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam taką reakcję. Cała historia, ogólnie rzecz biorąc, jest mega dobra. Najbardziej zaskakujący był dla mnie plot-twist, bo takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Miła niespodzianka.
Szósta część tej serii jest fantastyczna. A ja serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont Polska za podesłanie mi egzemplarzu do recenzji i za kontynuację naszej współpracy.
Trwa ładowanie...