Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Stones on Travel w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyPo zakończeniu Letniej Olimpiady w Rio de Janeiro w 2016 roku, podczas której pracowałem jako wolontariusz, nie wróciłem do kraju, ale postanowiłem zostać po tej stronie Wielkiej Wody. Autostopem pokonałem trasę do Ushuai w Argentynie, czyli najdalej na południe wysuniętego miasta na świecie. Tam obróciłem się o 180 stopni i postanowiłem dotrzeć na północne koło podbiegunowe w Kanadzie, pokonując po drodze trzy Ameryki.
Po przejechaniu dziewięciu krajów Ameryki Południowej i dotarciu do Panamy, zacząłem nowy etap wędrówki. Od tej pory postanowiłem poruszać się pieszo! Ten delikatnie mówiąc niecodzienny pomysł wywindowałem do poziomu szaleństwa, zakładając, że "po drodze" wejdę na każdy najwyższy szczyt odwiedzonego kraju! Dlatego nie wybrałem najprostszej drogi biegnącej po płaskim wybrzeżu, ale postanowiłem przejść niekończące się pasma górskie i buchające żarem czynne wulkany.
Cały mój zminimalizowany dobytek zapakowałem na używany, dziecięcy wózek. Mam na nim namiot, najpotrzebniejsze ubrania i kosmetyki, zapas wody oraz jedzenia, a także zestaw naprawczy wózka - pompkę, dętki, łatki etc. I jak postanowiłem, tak zrobiłem! Po przejściu ponad 4000 km i zdobyciu sześciu najwyższych szczytów Ameryki Centralnej, doszedłem do Meksyku. Czekają tutaj na mnie ogromne przestrzenie, ekstremalnie wysokie temperatury i nie zawsze bezpieczne okolice.
Od samego początku ograniczałem koszty do absolutnego minimum. Od wyjścia z domu w Polsce dwa lata temu, zapłaciłem jedynie 36 razy za nocleg! Większość nocy spędzam w namiocie, korzystam z Couchsurfingu albo dobroci spotkanych ludzi zapraszających mnie pod swój dach. Sam gotuje posiłki, a prysznic i pranie robię korzystając z uroków rzek, jezior i publicznie dostępnych pryszniców/kranów. Często ku uciesze okolicznych mieszkańców :) Ubrania i buty - to te znalezione na poboczu albo podarowane przez ludzi.
Swoimi przygodami staram się dzielić na bieżąco na Facebooku, Instagramie i moim blogu. Wierzę, że tym co robię, mogę zainspirować i zmotywować do podobnie zwariowanych wypraw. Chcę też dzielić się doświadczeniem z tymi, którzy chcą zwiedzić pokonane przeze mnie tereny albo którzy chcą rozpocząć długodystansowe marsze. Bo chyba nie jestem jedynym, który o takim szaleństwie marzy :)
Do tej pory opierałem się na swoich oszczędnościach albo na dorywczych pracach. Ale w Meksyku odległości są tak duże, a wiza tak krótka, że szukanie po drodze pracy nie wchodzi w rachubę...
I wtedy wchodzicie Wy! Cali ubrani na biało :) To dzięki Waszemu wsparciu ta szaleńcza wyprawa na koło podbiegunowe może zakończyć się sukcesem! Napełniacie moje żagle i motywujecie, aby dalej pchać ten wózek przez świat. Pomagacie przesuwać horyzonty :)
!!! DZIĘKUJĘ WAM PRZEOGROMNIE ZA KAŻDĄ PODAROWANĄ ZŁOTÓWKĘ !!!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.