Długo trwało zanim trafilismy na siebie, a kiedy wreszcie się znaleźliśmy i okazało się, że mówimy tym samym językiem, dzięki Rodzicom Kuby urodził się pomysł na agroturystykę w malowniczym Smereku.
Z tym, że, jak to z nami bywa, chcemy, żeby było po naszemu. Co to znaczy? Żeby było to miejsce inne niż wszystkie, dzikie, a jednocześnie przyjazne. Gdzie każdy ekstrawertyk będzie mógł się wyszumieć a introweryku pohuśtać na huśtawce z egzemplarzem Prousta w dłoniach...
Karpackiej Sadybie zaczęliśmy dobudowywać po dwóch stronach sąsiednie, mniejsze domki, jeden dla gości, drugi dla nas, ponieważ, korzystając, naszych umiejętności chcielibyśmy (jeśli tylko goście wyrażą taką chęć), bardziej zaangażować się w magiczny czas spędzany w tym miejscu.
Już sam widok z tarasu potrafi wprawić w niezmierzony zachwyt, miejsce samo w sobie jest relaksujące, ale chcielibyśmy je wzbogacić w moją kuchnię i ofertę autorskich zabiegów pielęgnacyjnych na twarz oraz masaży w wykonaniu Kuby (który jest magistrem fizjoterapii). Dodatkowo marzy nam się balia lecznicza, w której można robić kąpiele nawet w okresie zimowym.
Dodatkowo chcielibyśmy organizować wszelkiego rodzaju warsztaty, hodować zwięrzątka, własne warzywa i po prostu służyć dobrą energią, oraz fachową wiedzą na temat roznych metod relaksu w tym szalonym świecie, ale niestety same chęci nie wystarczą...
Potrzeba nam funduszy na ukończenie remontu głównego domu oraz wykończenie dwóch kolejnych. Dlatego zwracamy się do Was, drodzy Patroni, abyście choć odrobinę mogli wesprzeć nas w spełnieniu swojego wielkiego marzenia...
