Dawno temu, w małym, bardzo starym miasteczku na Pomorzu żyła sobie dziewczynka, która bardzo chciała tańczyć. W miasteczku nie było jednak żadnej szkoły tańca, w której mogłaby się uczyć. Pewnego dnia do miasteczka przyjechał nauczyciel tańca. Dziewczynka uprosiła rodziców, żeby zapisali ją na lekcje. Jeździła na drugi koniec miasta, raz w tygodniu. Była bardzo szczęśliwa. Ale nauczycielowi szybko znudziło się małe miasteczko i wyjechał. Dziewczynka strasznie płakała. Kilka miesięcy później do miasteczka przyjechali ludzie ze znanej szkoły tańca z pobliskiego wielkiego miasta. Prowadzili rekrutację. Dziewczynka była bardzo szczęśliwa, że poznała znanych tancerzy, że ci wspaniali tancerze przyjechali do tego małego miasteczka, żeby znaleźć nowych uczniów. Niestety, rodzice uznali, że to za daleko, za drogo i do niczego to całe tańczenie nie jest potrzebne. Dziewczynka znowu płakała. Czekała na kolejną możliwość tańczenia, uczenia się tańca. Okazja nie przychodziła. Zapłakana dusza szukała ukojenia. Dziewczynka zaczęła swoje łzy przelewać na papier. Tak powstał jeden wiersz, potem drugi. Kilka lat później jeden wiersz został nagrodzony, potem kilka zostało wydrukowanych, potem znowu kilka... A jeszcze później, kiedy stała się już dorosłą kobietą - zaczęła mówić o sobie: Jestem pisarką. Ale w głębi duszy kłębiła się myśl o tym, że prawdziwą pisarką będzie, jeśli powieść, która mieszka gdzieś w jej myślach ujrzy światło dzienne i trafi do ludzi, do czytelników. Dziewczynka napisała powieść. I teraz tylko od Was zależy, czy ta historia zakończy się szczęśliwie, czy ta dziewczynka stanie się prawdziwą pisarką.