Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Alexandra Czerwińska w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyGdy ktoś dziś pyta mnie czym się zajmuję, przychodzi mi do głowy tylko jedyna odpowiedź: ŻYCIEM. I choć może wydawać się ona banalna, dla mnie mieści w sobie wszystko. Nie zamyka mnie w ramach, nie ogranicza i nie narzuca niczego - jest przestrzenią wolności, otwartej eksploracji i doświadczania życiowej drogi w pełnym przepływie. Nie patrzę na to, co na powierzchni, tylko przyglądam się temu, co pod spodem, nurkując w ukryte kody życia.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, pierwsze 30 lat mojego życia przeżyłam w uśpieniu, nieobecności. Zanurzona w społecznych schematach, napędzana nieświadomymi lękami i odtwarzająca zapętlone mechanizmy. W moim życiu teoretycznie nie brakowało niczego, a jednak brakowało wszystkiego. Mimo kolejnych osiągnięć, sukcesów i rozwoju kariery zawodowej, czułam narastającą we mnie pustkę, która z dnia na dzień stawała się coraz bardziej nieznośna. Starałam się ją przykryć i odciągać od niej wzrok na wiele różnych sposobów, ale każda próba tylko powiększała ciemną otchłań we mnie i sprawiała, że moje życie pogrążało się w coraz większym chaosie. Czułam się całkowicie zagubiona, rozdarta i przytłoczona wewnętrznym niepokojem. Choć z zewnątrz mogłoby się wydawać, że wszystko było w porządku, ja wydawałam z siebie niemy krzyk, czując, że już dłużej tak nie dam rady. Wiedziałam, że coś w moim życiu musi się zmienić.
I choć wtedy kompletnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić i jak wyjść z tego trudnego położenia, życie przyszło mi z pomocą. To znaczy, to ja pierwszy raz odebrałam jego wezwanie i zaczęłam otwierać oczy po długim okresie zanurzenia we śnie. Tak się złożyło, że byłam wtedy wewnętrznie na samym dnie, nie mogąc już unieść ciężaru tego, co się we mnie zebrało. Byłam w fazie całkowitego poddania, ale dzięki temu zdolna dostrzec rękę, którą życie do mnie wyciągało. Choć oczywiście nie robiłam tego wtedy do końca świadomie. Nie miałam po prostu siły, by dalej walczyć ze sobą i życiem, więc poszłam za tym głosem, który choć cichy, dawał niewyjaśnione poczucie bezpieczeństwa i spokoju. To było rok 2020, w którym otworzyła się furtka do wielkich zmian dla nas wszystkich. Nie wszyscy w tamtym czasie z tego skorzystali, ale mi udało się złapać tę falę, która zabrała mnie aż do miejsca, w którym jestem teraz.
Od tamtego czasu moja ścieżka nabierała rozpędu, jednocześnie wciąż zwalniając. Taki paradoks, ale im bardziej przyglądam się życiu, tym głębiej rozumiem jego przewrotność i zabawę w sprzeczności. Mój rozwój był wynikiem zwijania się coraz bardziej do środka i wchodzenia w to, od czego przez większość życia uciekałam. Szczególnie ostatni rok, był dla mnie zejściem w podziemia i zmierzeniem się z najciemniejszymi zakamarkami siebie. Nie było to łatwe stanąć oko w oko ze swoimi lękami i prawdą, która często nie była wygodna i obdzierała mnie z kolejnych warstw mechanizmów obronnych, które chroniły mnie przed zobaczeniem rzeczy takimi, jakie są naprawdę. Ale była we mnie niewytłumaczalna wewnętrzna siła, która nieustannie popychała mnie do przodu. I w sumie nadal to robi, bo ta droga wciąż trwa i trwać będzie.
Nie sposób opowiedzieć wszystkiego, co wydarzyło się od momentu pierwszego potrząśnięcia, ale jeśli miałabym powiedzieć, co się zmieniło: to zmieniło się wszystko. Z coraz większą odwagą i determinacją puszczałam kolejne warstwy kontroli, otwierając się na prowadzenie życia i wewnętrzny głos, który stawał się we mnie coraz donioślejszy i wyraźniejszy. Przekraczałam kolejne poziomy siebie, odkrywając kolejne płaszczyzny i wymiary życia, którego wcześniej nie znałam. Otwierała się przede mną coraz szersza perspektywa, a ja zaczęłam widzieć to, co wcześniej niedostrzeżone i nieobjęte. Przez ten cały czas relacjonowałam swoją ścieżkę i kolejne odkrycia, towarzysząc wielu ludziom, których nie do końca świadomie wspierałam i inspirowałam poprzez własne doświadczenia. Sama często powtarzam, że uzewnętrznianie bardzo dużo daje mi samej i robię to zupełnie bezinteresownie. Wiem, że robiąc to dla innych, robię to jednocześnie dla siebie, bo nic nie jest od siebie oddzielone.
Kody życia pojawiły się niespodziewanie i w pierwszym momencie nie do końca wiedziałam czym są. Byłam wtedy w Meksyku, do którego wyjechałam za wezwaniem, które pojawiło się zupełnie niespodziewanie i bez uzasadnienia. To tam, mieszkając w środku dżungli, przeżyłam najbardziej przełomowy czas, jaki dotychczas miał miejsce w moim życiu. Był to czas całkowitej wewnętrznej dezintegracji, która trwała w sumie rok, zanim nastąpiło ponowne scalenie i wyłoniło się coś, co do dziś jest dla mnie trudne do wyrażenia i przeniesienia w formę. Rzeczy stały się tak jasne, klarowne i wyraźne w swojej głębi, że sama czasem zastanawiam się jak mogłam wcześniej tego nie dostrzegać.
W tamtym czasie byłam w trakcie czteroletnich studiów Human Design, które ostatecznie porzuciłam, czując, że zrobiło mi się w tym systemie za ciasno. Zaczęłam rozszerzać swoją perspektywę, zagłębiając się zarówno w dziedzictwo kulturowe, starożytne nauki, jak i nowoczesne odkrycia. Ale przede wszystkim przyglądałam się uważnie sobie, swojej ścieżce oraz słuchałam doświadczeń i historii innych ludzi. Historii codziennego, zwykłego, choć zupełnie niezwykłego życia, widząc w nim coraz większą głębię i dostrzegając coraz więcej powiązań oraz zależności. Coraz jaśniejsze stawało się dla mnie to, że życie w swej naturze jest bardzo proste, a nasze ścieżki bardziej podobne i połączone niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Czułam, że zajrzałam za kurtynę, mając wgląd w uniwersalne wzorce, które napędzają całe życie.
Jakkolwiek magicznie może to dla kogoś brzmieć, rzeczy, którymi dzielę się, opowiadając o moich doświadczeniach i wglądach, są w swojej naturze bardzo przyziemne. Są życiem, które znamy, ale pokazują je z zupełnie innej perspektywy. A to właśnie nasza percepcja jest w stanie całkowicie zmienić sposób naszego doświadczania codzienności. I to jest to, czym się zajmuję i co jest moją misją. Opowiadam o życiu z perspektywy świadomości, przywołując w ludziach pamięć tego, co jest i jak jest. Rozszyfrowuje kody życia, pokazując głębokie wzorce, które kontemplujemy na naszych ścieżkach zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo. Moim pragnieniem jest dać innym narzędzia, by mogli doświadczyć prawdziwych siebie i zobaczyć życie tak, jak udało się to mnie. Doświadczyć spokoju, ukojenia i wolności w sobie. Poprzez swoje życie chcę pokazać, co jest możliwe, łamiąc dotychczasowe sposoby bycia i dodać innym odwagi, by śmiało pójść za swoimi głębokimi marzeniami i pragnieniami. Pragnę przywołać kolektywnego ducha, który zacznie działać w jedności i świadomości naszej wspólnej drogi.
Jest tak wiele rzeczy, którymi chciałabym się podzielić, choć jednocześnie wiem, że czasem słowa nie są w stanie oddać tego wszystkiego. Nie raz podważałam sens mówienia, wiedząc, że i tak doświadczenie daje prawdziwe zrozumienie. Szczególnie w ostatnim roku zastanawiałam się, co zrobić z tym dalej, ale znów życie wyciągnęło do mnie rękę poprzez ludzi, którzy po każdym wrzuconym materiale pokazują mi jak bardzo jest to dla nich ważne, pomocne i wspierające. Dlatego chcę, by ten głos płynął. Głos, który nie jest jedynie moim głosem, ale głosem całego życia. To, do czego czuję obecnie wyzwanie to książka. Sposób wyrazu, która pozwoli mi przelać to wszystko, co jest we mnie w formę i dać możliwość wglądu w to innym z nadzieją, że będzie to dla nich wartością.
Wesprzyj działalność Autora Alexandra Czerwińska już teraz!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.