Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Lotnicze podkarpackie w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyNazywam się Katarzyna Hadała. Jestem autorką bloga Lotnicze podkarpackie. To inicjatywa, która pojawiła się w mojej głowie m.in. z potrzeby robienia czegoś swojego, na własne konto w branży, którą uwielbiam, w której się kształciłam i... Nie, nie - to nie jest lotnictwo - jak pewnie większość z Was w pierwszej chwili pomyślała :) Moja "obecność" w tym lotnictwie to swoisty precedens.
Ponieważ mowa o blogu to na początek, w tym miejscu pozwolę sobie na transfer treści z bloga - o autorce pół żartem, pół serio: http://lotniczepodkarpackie.pl/lotnicze-podkarpackie-o-blogu/o-autorce/
Z wykształcenia, praktyki i zamiłowania jestem dziennikarzem. Wiele lat współpracowałam m.in z radiem publicznym. Zawodowo zajmowałam się też m.in. marketingiem instytucji publicznej związanej z naukami technicznymi. W 2016 roku, na skutek wielu przemyśleń, przypadków, wyciągania wniosków, spotkań, rozmów z ludźmi, rozczarowań brakiem pola do samorealizacji, potrzebą eksploatowania dotychczasowego doświadczenia i samorozwoju założyłam na Facebooku stronę pn. Lotnicze podkarpackie. Przyjęłam, że to będzie mój eksperyment. Wówczas o regionalnym lotnictwie wiedziałam niewiele: że mieszam w lotniczym regionie, za którym stoi 100 lat tradycji, że mamy stowarzyszenie zrzeszające prawie 100 firm lotniczych, uczelnię kształcą pilotów i że lotnictwo jest naszą tzw. inteligentną specjalizacją regionu. Ale... Byłam ciekawa. Z czasem, otwierając uszy i oczy wkręciłam się w tematykę. Skoncentrowałam swoją uwagę na tutejszej awiacji. Chwytałam wszelkie informacje w tym temacie i odkrywałam, że historia tej branży na tym terenie jest bardzo ciekawa, ale przeważnie gdzieś schowana: w klubach seniorów lotnictwa, w kronikach tutejszych aeroklubów, w ludziach, a karkołomne informacje o współczesnym lotnictwie przemykają się od czasu do czasu gdzieś w mediach. Uznałam, że to wszystko należy wydobyć i pokazać przystępnie, czytelnie, adekwatnie do współczesnych realiów czyli on-line.
Pamiętam jak na szkoleniach z marketingu internetowego - w tym z social media słyszałam o profilowaniu odbiorców. W skrócie chodziło o to, że jeśli robię stronę o lotnictwie to jej adresatami powinni być mężczyźni, przedsiębiorcy, branża. Wyłamałam się. Uznałam, że zasady zasadami, ale... Mnie nie chodziło, żeby obsługiwać fanpage lecz żeby stworzyć nową jakość. Chciałam aby ogół poznawał to lotnictwo, aby ich nim "dotknąć", może zainspirować. W styczniu 2020 roku robiłam to m.in. na antenie Radia Rzeszów. Szczegóły: http://lotniczepodkarpackie.pl/o-lotniczym-podkarpackim-on-air-posluchajcie/
Nieraz, w początkach funkcjonowania fanpage'a (a potem bloga) pytano mnie: a co zrobisz jak się pojawi "szklany sufit"? Brałam to pod uwagę. Odpowiedź była prosta: zlikwiduję profil, stronę, zawieszę itp. Bo... Ja nic nie muszę.
Z uwagi na niszowość tematyki przyjęłam, że robię to w dużej mierze dla siebie. Jednak po kilku latach istnienia bloga (wiąże się to m.in. z opłacaniem jego istnienia tj. domeny i hostingu z własnej kieszeni; to działalność w 100% non profit) widzę, że moi odbiorcy z tego czerpią. A mnie to napędzało i napędza. Dlatego spontanicznie powstawały społecznościowe odnogi bloga: grupy na Facebooku, profile na Instagramie i Twitterze, kanał na YouTube oraz realne inicjatywy odbywające się pod szyldem bloga (np. zorganizowałam tzw. Podkarpackie Spotkania Lotnicze, zostałam patronem medialnym książki o historii lotnictwa na Rzeszowszczyźnie - więcej: http://http://lotniczepodkarpackie.pl/skrzydla-nad-wislokiem-dzieje-rzeszowskiego-lotniska-i-nie-tylko/ ).
Radością i motywacją napawają mnie interakcje z użytkownikami. Są to nie tylko osoby związane z tą branżą. To widać - bo kogoś wzruszają obrazki z czasów świetności fabryki samolotów w Mielcu, a kogoś zdjęcie z opisem baru "Pod skrzydłami" w Lutczy, gdzie niegdyś mieszkał i pamięta z dzieciństwa ten samolot. W ten sposób również moi odbiorcy edukują się w tym zakresie tak jak ja kiedyś. Nieraz przekonałam się, że regionalne lotnictwo łączy i ludzi i różne branże. Przykład: http://lotniczepodkarpackie.pl/policyjny-black-hawk-kontrterrorysci-strazacy-i-wojsko-co-sie-dzialo-na-lotnisku-eprj-w-jasionce/
Podobno sprzedać można wszystko - nawet łysemu wałki i grzebień. To przekłada się funkcjonowanie mojego bloga. W końcu sama doszłam do wniosku, że jednak mam coś do przekazania ogółowi w kwestii lokalnej awiacji. Chciałam o nim opowiadać, ale robię to w taki sposób, aby z przekazem dotrzeć do każdego. Owocem tego założenia na stronie są m.in. liczne reportaże (przykład: http://lotniczepodkarpackie.pl/110-schodow-wieze-bylam-kontrolerem-ruchu-lotniczego-jasionce-2/), a także - o dziwo - blogowe, subiektywne treści (przykład: http://lotniczepodkarpackie.pl/tyle-halasu-o-nic-jasionka-bez-samolotow/). Bardzo długo blog jako gatunek dziennikarski źle mi się kojarzył: z czymś płytkim, subiektywnym, z "laniem wody", sprzedawaniem własnej prywatności itp. Z drugiej strony chciałam mieć stronę w Internecie. Skuszona namowami znajomego, z przerażeniem w oczach o koszty, które będę musiała ponosić z tytułu utrzymania strony bloga założyłam lotniczepodkarpckie.pl.
Irracjonalne? Oczywiście, że tak. Wiedziałam, że blog na siebie nie zarobi bo lotnictwo nie sprzedaje się tak dobrze jak internetowe dysputy o kulinariach, porady makijażowe czy outfitowe… Eksperyment się nie udał? To może powinnam przestać robić bloga?
Porwałam się na promocję wąskiej branży i w dodatku ograniczonej do regionu (jednak odbiorców blog ma nawet w USA), ale gdy dostrzegłam np. 19 000 zasięg pod postem na temat rzeszowskiego motoszybowca (więcej: http://http://lotniczepodkarpackie.pl/rzeszowski-motoszybowiec-podatki-nauka-i-marketing/), przeczytałam e-mail od internauty (fragment: „ Przebicie się przez 22 strony wpisów chwilę mi zajęło ale było warto! Pomysł, aby w jednym miejscu zgromadzić wszystkie informacje o podkarpackim lotnictwie jest wspaniały. Musiałaś naprawdę sporo tych naczyń pomyć, aby to wszystko tak wymyślić. W sieci nie było jak dotąd takiego miejsca, gdzie będą pojawiały się informacje promujące i podkreślające zasługi Podkarpacia w rozwój lotnictwa polskiego a nawet światowego. Bardzo dobrze, ze wreszcie wszystkie te informacje pojawia się w jednym miejscu (...) mamy się czym pochwalić w tej dziedzinie i blog , który prowadzisz znakomicie to robi! Jestem pełen podziwu dla ogromu pracy i czasu jaki poświęcasz na opracowywanie poszczególnych wpisów. Skąd czerpiesz te wszystkie ciekawostki o których piszesz? Rozumiem, że cześć materiałów można znaleźć w sieci, ale widzę sporo autorsko opracowanych treści. Nie wiem jak ogarniasz te wszystkie MIGI, LIMY, Nieuporty, Blerioty, czy silniki K-15, K-16, skąd u Ciebie tak bardzo szczegółowa wiedza na temat techniki lotniczej? Bardzo przyjemnie czyta się poszczególne artykuliki, widać w nich twoje dziennikarskie przygotowanie, zwięzłość i spójność tekstu oraz przemyślany dobór fotografii.") to myślę, że jednak warto...
O tym, że pomysł na tematykę bloga, którego tworzy osoba nie związana z prezentowaną tematyką jest oryginalny miałam okazję przekonać się już niejednokrotnie. M.in. w marcu 2017 roku. Internauci pokochali „odlotowy” blog rzeszowianki - pisano wówczas na łamach magazynu "Nasze Miasto Rzeszów". Więcej: http://https://rzeszow.naszemiasto.pl/katarzyna-w-przestworzach-internauci-pokochali-odlotowy/ar/c1-4044608
Ale, aby móc to kontynuować potrzebuję Waszego, ziemskiego wsparcia.
Każdy kto choć o milimetr pcha naprzód lotnictwo – jest lotnikiem. Wszystko jedno czy będziemy głośni czy tylko codzienną, mrówczą pracą pchamy lotnictwo naprzód - pisał kiedyś pil. St. Latwis. Inwestując w tego bloga każdy z Państwa może dorzucić swoją cegiełkę do tej idei.
Wesprzyj działalność Autora Lotnicze podkarpackie już teraz!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.