Świat usłyszał o Fundacji Noga w Łapę, kiedy w 2020 roku, wraz z mec. Karoliną Kuszlewicz, po 10 latach sądowej batalii wygrałyśmy pionierski proces o niehumanitarne traktowanie karpi podczas przedświątecznej sprzedaży. Sąd Najwyższy uznał wówczas, że ryby "na równi z innymi zwierzętami kręgowymi wymagają humanitarnego traktowania, przez które należy rozumieć traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia". Sprawa oddała rybom głos i odtąd kolejne sklepy i sklepiki rezygnują ze sprzedaży żywych karpi.
W 2009 roku powołałyśmy do życia pionierski w skali kraju Ptasi Patrol, który poświęcił się niewdzięcznej i trudnej ochronie ptaków i nietoperzy, na swoje miejsce do życia wybierających budynki i miejską infrastrukturę. Pracy, którą mało kto chciał się zajmować. Tymczasem nie tylko pełnoskalowa termomodernizacja, ale też zwykłe, z pozoru obojętne prace remontowe, oznaczają dla tych zwierząt okrutną śmierć albo utratę miejsca lęgowego czy zajmowanego przez lata schronienia. Od 15 lat przeprowadzamy rocznie dziesiątki żmudnych i niewdzięcznych interwencji, które pozwalają zapobiec tym tragediom. Jeżeli widzisz na bloku budki dla ptaków, z dużym prawdopodobieństwem wiszą dzięki Ptasiemu Patrolowi.
Pracę tę wykonujemy cały rok, nie tylko w sezonie lęgowym, bo przepisy są łamane cały rok, a to dla zwierząt oznacza śmierć. Z zaangażowaniem uwrażliwiamy na to wspólne sąsiedztwo mieszkanki i mieszkańców, urzędy, inwestorów, firmy budowlane, służby porządkowe i wymiar sprawiedliwości. Dzielimy się swoim doświadczeniem i pomagamy zorganizować zgodne współistnienie ludzi i zwierząt. Wzmacnia nas i daje ogromną sprawczość, kiedy widzimy, jak z każdym rokiem "budynkowe" ptaki i nietoperze w sercach i umysłach ludzi mają coraz więcej bezpiecznej przestrzeni i odzyskują swoje prawo do korzystania z tego, co buduje człowiek.
Efektywna praca w terenie wymaga kosztownego sprzętu: lornetek, aparatów z dużym zoomem, detektorów ultradźwięków, kamery termowizyjnej, także pojemnych dysków, które pomieszczą gigabajty naszej dokumentacji. Płacimy za paliwo, za wydruki materiałów edukacyjnych, niekiedy za budki lęgowe i ich czyszczenie.
W ostatnich latach zaangażowałyśmy się także w ochronę miejskiej zieleni, bo nie możemy patrzeć obojętnie, jak w imię nowoczesności niszczona jest bezcenna tkanka, będąca środowiskiem życia wielu istnień, do której ludzie mogą uciec od opresyjnej cywilizacji i odprężyć się w kontakcie z naturą. Pilnujemy, by nie znikały stare, wróblowe krzewy, przywracamy godność chwastom, afirmujemy stare drzewa w przekonaniu, że globalna katastrofa zaczyna się na naszych podwórkach.
Fundacja powstała, by organizować pomoc opuszczonym, chorym i samotnym psom i kotom. Robimy to nieprzerwanie do dziś. Wyciągamy je z rąk nieodpowiedzialnych ludzi, zabieramy z ulic, opłacamy kosztowne leczenie, kastrację i utrzymanie w bezpiecznych hotelikach, które są ratunkiem przed upokarzającymi schroniskami. Wiele z tych zwierząt zostało u nas, w prywatnym mieszkaniu.
Jedyne i stałe źródło naszego finansowania to środki z 1,5%. Są dla nas ogromnym wsparciem i dowodem zaufania setek mieszkanek i mieszkańców z całego kraju, jednak bez regularnych darowizn nie dźwigamy naszych wydatków.
Dziękujemy wszystkim osobom, które uznają, że zasługujemy na to comiesięczne towarzyszenie naszej pracy.