Pan Jacek Karczewski na spotkaniu promującym swoją książkę w Krakowie powiedział, że szkoda wróbli, bo są takie popularne, że nikt im nie robi zdjęć.
Zatem oto kilka zdjęć wróbli, które stołują się u mnie na tarasie z paroma faktami z ich obserwacji.
Dziś mimo deszczu towarzystwo zleciało się licznie na czarny słonecznik i proso.
Od kilku dni rodzina przylatuje z młodymi. Na początku dostawały ziarna od matki, ale wczoraj musiały się długo prosić zanim się udało. W międzyczasie szukały i wygrzebywały same.
Aktualnie próbujemy przekonać córkę, że da radę sama pokroić obiad nożem i nie musi prosić za każdym razem, więc chyba rozumiem tę technikę.
Nie znalazłem informacji, czy jaja są wysiadywane od złożenia pierwszego, czy dopiero od złożenia ostatniego, ale widząc różnice w wyglądzie i zachowaniu czwórki młodych podejrzewam, że od pierwszego.
Jaja wysiadują i młode po opuszczeniu gniazda karmią oboje rodzice, choć w przypadku "moich" wróbli nie zauważyłem, żeby samiec choć raz to zrobił.
Pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia w Chinach (jakże aktualny temat) zapadła decyzja o eksterminacji wróbli, gdyż oskarżano je o wyjadanie ziarna. co negatywnie odbijało się na gospodarce.
Czego jednak nie wzięto pod uwagę, to faktu, iż wróble żywią się także owadami; w tym szkodnikami. Masowe wybijanie wróbli doprowadziło do plagi szarańczy, a w konsekwencji jednej z największych klęsk głodu w historii.
Warto pamiętać o tym w kontekście ingerencji człowieka w środowisko i naszego zgubnego antropocentryzmu.
Trwa ładowanie...