Zajawka do tego posta nie brzmi zbyt optymistycznie, jednak ten brak widowoskowości życia ma według mnie super właściwości. Jeździłam dość sporo ostatnio między Polską i Budapesztem, zaszczepiłam się, złapałam się w locie z paroma znajomymi i rodziną, narobiłam dziesięć tuzinów zdjęć, dokończyłam terapię i aplikowałam na studia. Wszystko się toczy swoim roztargnionym rytmem i w ten sposób uciekli mi gdzieś patroni i patronite w tym wszystkim.
Teraz wracam do Was z pełną regularnością, tuzinami niepublikowanych na Insatgramie zdjęć i wpisami stricte blogowymi!
Trwa ładowanie...