Chwilę mnie nie było, ale już jestem. Czerwiec okazał się być miesiącem grania turniejów jeden po drugim. Zaczęłam od występu w kolejnym turnieju z serii 10k - Life Time City Center Women's 10k w Houston, który wygrałam. Drabinka była tutaj cięższa i bardziej wyrównana, tym bardziej jestem zadowolona z mojego występu i drugiego tytułu PSA World Tour.
Zaraz po turnieju wsiadłam w samolot i doleciałam do Polski we wtorek, by już w środę 9/06 udać się do Wrocławia na Indywidualne Mistrzostwa Polski gdzie broniłam tytułu.
Muszę przyznać, że był to bardzo trudny turniej fizycznie, kiedy miałam jetlag i w zasadzie 10:00 rano, to była dla mnie 4:00. Ciągle jeszcze funkcjonowałam w innej strefie czasowej, jednak obroniłam tytuł i po raz 4. zostałam Mistrzynią Polski kobiet w squashu.
Zaraz po powrocie z Wrocławia od razu jechałam na turniej Odense Open 5k, który był turniejem kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata. Jechałam tam z dużymi nadziejami, ale odpadłam w ćwierćfinale. Jednak zmęczenie dało o sobie znać. Kolejnym turniejem po Odense Open były Drużynowe Mistrzostwa Polski, gdzie z drużyną zajęłyśmy 2 miejsce.
W ten sposób spędziłam czerwiec. Pierwszy raz grałam turniej po turnieju i na pewno wyciągnęłam wnioski na przyszłość. Teraz odnowa biologiczna, by ciało mogło odpocząć i się zregenerować, trochę wakacji z dala od kortu a 15.07 znów lecę na przygotowania do kolejnego sezonu do Egiptu, do moich trenerów.
Dziękuję Patronom za wsparcie, nie osiągnęłam co prawda planowanego top 60 w rankingu, ale jestem nr 70 i jest to najlepszy wynik w historii Polskiego Squasha.
Zdjęcia: Squashpoint Bydgoszcz, Grzegorz Krysiak, Jahanzeb Masood, archiwum własne
Trwa ładowanie...