Po miesiącu treningów w Egipcie poleciałam od razu do Filadelfii wiedząc, że będę musiała się spakować i przeprowadzić do nowego mieszkania oraz zagrać w jednym turnieju z pulą 5000$ w Nowym Jorku (akurat w tym samym czasie co tenisowy US Open). Pojechałam tam jako "dziewczyna z plakatu" i rozstawiona zostałam z nr 1. Jednak w półfinale GWC Squash House Challenger 5 przegrałam z lepiej dysponowaną Wen Li Lai z Malezji, która wygrała cały ten turniej. Niezbyt szczęśliwa z tego występu postanowiłam Nash Cup w Londynie, Toronto, w Kanadzie. Turniej ten miał wyższą pulę 10000$
Zagrałam w nim bardziej skupiona i zdecydowanie lepiej. Dotarłam do finału gdzie uległam Lucy Beecroft, która w zeszłym roku zakończyłą studia na Yale i mogła zająć się 100% squashem. Ja poczekam na tę chwilę jeszcze dwa lata.
Jestem bardzo zadowolona z występu, wiem, że sporo pracy przede mną. Przede wszystkim w tym roku akademickim rusza College Squash i będę musiała skupić się na tym i turnieje PSA pójdą w odstawkę. Teraz już nauka i rozgrywki akademickie.
Dzięki tym dwóm turniejom we wrześniu awansowałam na najwyższe w mojej karierze miejsce w światowym rankingu PSA - #64. Jestem coraz bliżej celu w tym sezonie i aż szkoda, że turnieje PSA zejdą na dalszy plan.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Trwa ładowanie...