Taką kicię ktoś mi podrzucił w weekend na podwórko
Prześliczna pastelowa trikolorka, na oko ze 3 miesięczna. Czysta, zadbana, w pełni oswojona.
Na pewno sama do mnie nie przyszła.
Znalazłam ją podczas koszenia podwórka, w tujach przy ogrodzeniu od strony ulicy.
Zasuwam z kosiarką, a tu z krzaczków wygląda kociak...
Wyłączyłam kosiarkę, zakiciałam, a kicia miaucząc do mnie podbiegła...
Wsadziłam ją w domu do klatki i obszukałam podwórko czy nie ma więcej niespodzianek.
Wygląda na to, że jest tylko ona.
Ewidentnie ktoś ją przerzucił przez ogrodzenie
Także tak, nie muszę wychodzić daleko, żeby znajdować koty
Nawet nie czuję złości, chyba nie mam na to sił.
Czuję tylko totalną bezsilność.
Kicia nie może u mnie zostać, ze względu na moje białaczkowe koty.
No i w domu pełno kotów i wirusów, a to małe, na bank nieszczepione kocię.
Z pomocą przyszła mi Ola, która zaoferowała malutkiej dom tymczasowy.
Następnego dnia po znalezieniu koteczki byłam z nią u weta.
Kotka została odpchlona, odrobaczona i przetestowana (jest FIV/FelV ujemna).
I od weta pojechała prosto do domu tym czasowego Oli.
Kotka szuka domu stałego!
Warszawa i okolice.
Kontakt: kotypodgora@gmail.com
Trwa ładowanie...