58 pięter dziennie

Obrazek posta

Centrum Lizbony jest porośnięte pagórkami z każdej strony. Przy okazji warsztatów z długiej ekspozycji, wycieczek z przewodnikiem i wieczornych spacerków udało mi się złapać całkiem przyzwoite jak na mały obrazek widokówki, których część pokazałam już we wcześniejszym poście.

Filmy których używałam podczas całego wyjazdu to przeterminowane cuda- Węgierskie Forte, mycolor i sakura które jak na filmy o których prawdopodobnie mało kto słyszał dają totalnie radę ze światłem, ziarnem i kolorami! Niestety ostatnie rolki w ukochanym f8 Vintage camera shop rozeszły się jak świeże bułeczki a w rezerwie mam chyba tylko parę sztuk odłożonych na czarną godzinę, reszta którą udało mi się wykupić powędrowała do znajomych mordeczek. Niech służą Wam te rolki!

na zdjęciu pozuje sobie Ola

Nie wiem czy jest to oczywiste, ale byłam jedyną osobą podczas warsztatów w Lizbonie która posługiwała się przez większość czasu aparatami analogowymi. Właściwie nie jestem fanką lustrzanki cyfrowej której używam od czasu do czasu więc oczywistym wyborem było wybranie bardzo wygodnego canona eos 300 i w wyjątkowych sytuacjach średnioformatowego lubitela (z lubitela fotki później zobaczycie drodzy Patroni).

Jeszcze szybki look na piękną kapliczkę na Miradouro da Senhora do Monte i  na zabawy ze szkiełkiem, które wyjątkowo mocno odmawiało współpracy z autofocusem w moim aparacie ale jakoś koniec końców udało się zrobić to jedno zdjęcie.

Następny post będzie skierowany do aktywnych patronów a tam samo gęste, czyli niepublikowane zdjęcia z ostatnich miesięcy... Udanego piątku!

lizbona portugalia fotografia analogowa fotografia

Zobacz również

Tak było w Lizbonie
Powrót do bazy...
Jak trafić do Włoskiego Vouge?

Komentarze (1)

Trwa ładowanie...