[Ranking] Rzutem na taśmę – najlepsze gry 2021

Obrazek posta

Kiedy to piszę, do Sylwestra zostały raptem cztery doby. Jeśli to dla Ciebie czas lenistwa, rzuć okiem na poniższą ściągę z siedmioma tegorocznymi grami wartymi Twojego czasu. To pudełko czekoladek, w którym znajdziesz coś dla siebie niezależnie od tego, czy lubisz się bać, wzruszać, czy główkować. A jeśli zdecydujesz się po coś sięgnąć, koniecznie daj znać!

(Pst, pst: nagłówki przy Inscryption i Loop Hero prowadzą do moich linków afiliacyjnych – jeśli zrobisz przez nie zakupy na Gogu, możesz mnie przy okazji wesprzeć. Dziękuję!) ♥

1. Inscryption


Najbardziej klimatyczna i angażująca gra Daniela Mullinsa – twórcy Pony Island, The Hex i masy krótkometrażówek, ze świetnym, powstałym w 10 dni Solipsis na czele. Inscryption to przede wszystkim mroczna, niepokojąca karcianka, ale tu i ówdzie przewijają się inne gatunki, z których najdziwniejsze, a mimo to zaskakująco pasujące do reszty, wydają się sekwencje rodem z escape roomów. Zawalcz z Leszym o własną wolność w grze, w której słabsze istoty pożerane są przez drapieżniki, a gracz może postawić na szali własne oko, aby przechylić wagę na swoją korzyść. Wspaniała produkcja, wydana oczywiście przez Devolvera.
 

2. Loop Hero


Wczoraj wróciłam do Loop Hero po pół roku przerwy i choć tym razem nie złapał mnie za fraki na wiele godzin, wciąż unosił się nad nim lekki zapach obsesji, w jaką wpadłam w okolicach Wielkanocy. To naprawdę imponujące, biorąc pod uwagę, że Loop Hero jest grą o chodzeniu w kółko. Wcale nie żartuję – bohater spaceruje po pętli, a zadaniem gracza jest umieszczanie na jego drodze kart przeszkód, dzięki którym zdobędzie zasoby i doświadczenie. Są różne klasy postaci oraz starcia z bossami, da się także rozbudowywać wioskę, a najprzyjemniejszym aspektem doświadczenia z Loop Hero okazało się odkrywanie drobnych powiązań między kartami – spróbuj ułożyć dziewięć gór w kwadrat i zobacz, co się wydarzy.
 

3. Scarlet Hollow


Chciałabym, aby wszystkie powieści wizualne dawały tak wiele opcji i były tak wciągające. Scarlet Hollow – nowelka o bohaterce jadącej do kuzynki na pogrzeb jej mamy – jest wręcz przesycone dobrymi rzeczami. Dobrze wygląda, świetnie brzmi, ma fantastyczne cutscenki. Dialogi są wprawdzie proste i nie dorównują tym z Night in the Woods czy grom Night School Studio, ale brzmią naturalnie i twórcy prowadzą je czasami w zaskakujące strony. Są tu legendy miejskie oraz strachy czające się nie tylko w lesie i kopalni, ale także – a może przede wszystkim – w starym, zaniedbanym domu kuzynki. Na razie dostępne są dwa rozdziały i wiem, że od czasu, gdy je ukończyłam, zostały poszerzone. I z jednej strony trochę żałuję, że dałam się skusić na nieukończone Scarlet Hollow we wczesnym dostępie, a z drugiej – było to wspaniałe przeżycie i chciałabym, aby każdy thriller dawał mi tyle, ile tych kilka godzin.
 

4. Roguebook


Twórcy Faerii powrócili z roguelike'ową karcianką osadzoną w tym samym uniwersum – pełnym magii, fantastycznych istot i czarodziejskiego atramentu, za pomocą którego odsłania się mapę. Ta przyjemna mechanika sprawia, że nigdy nie da się jej w całości odkryć i trzeba kombinować, jak ujawnić jak najwięcej; z drugiej strony Abrakam Entertainment zaprojektowało dynamiczny, przystępny i odpowiednio bogaty system walki, bazujący na zamianie dwójki bohaterów miejscami i dzieleniu pancerza. Spędziłam w tej baśniowej grze >40 godzin i, jako że nie zaglądałam tam od pół roku, kusi mnie, żeby zajrzeć i przekonać się, jak się zmieniła.


5. Griftlands


Choć wystawiłam Griftlands w CD-Action taką samą (lub prawie taką samą) ocenę co Roguebookowi, to do Roguebooka wracałam chętniej... przynajmniej na początku. Klei Entertainment kompletnie nie trafiło z nudnawym, zbyt długim trybem fabularnym, ale to, co odblokowuje się później, czyli dynamiczny, skupiony na starciach brawl, jest tym, co 9kiery tego świata lubią najbardziej. Twórcy Don't Starve i Oxygen Not Included i tym razem popisali się w kwestii oprawy audiowizualnej, a oprócz tego zaprojektowali dwa rodzaje potyczek – na broń i na słowa. Negocjacje są nieporównywalnie bardziej angażujące niż walki na amunicję i stal i w zasadzie dla samych bitew na argumenty warto Griftlands spróbować. Poźno dojrzewa, ale okazuje się równie słodkie jak Roguebook.
 

6. Nuts


Jeśli ominął Cię ten wytrysk kwasu – tym razem jednak wyłącznie wizualny, choć fabuła również ma momenty, w których zastanawiam się, czy powstawała na trzeźwo – a do tego lubisz dobre, stylowe thrillery, oto i on. Nuts to powolna, niedługa historia o śledzeniu wiewiórek przez rozstawiane w lesie kamery i zanim parskniesz śmiechem, obejrzyj przynajmniej zwiastun. Początkowo gra kupiła mnie wyłącznie graficznie, ale okazało się, że oferuje znacznie więcej – jeśli lubisz Firewatcha, spraw sobie Nuts, zwłaszcza że na pewno zdążysz ten drobiazg ograć do Nowego Roku. 
 

7. Toem


Czym A Short Hike był dla mnie w 2019 roku, tym Toem było w 2021. To prosta, łapiąca za serce historia dla fanów wszystkich tych Assemble With Care czy Old Man's Journey – choć Toem mechanicznie bliżej do Alba: A Wildlife Adventure i innych gier fotograficznych. Oto wnuczę zostaje wysłane przez babcię na poszukiwania tytułowego zjawiska, w dodatku bez kieszonkowego, więc musi zarabiać na autobus dobrymi uczynkami wykonywanymi po drodze dla członków społeczności. Polega to przede wszystkim na robieniu zdjęć, a że czasami trzeba odgadnąć, co dokładnie trzeba sfotografować, można nazwać Toem logiczną fotoprzygodówką. Polecam, bo jest w niej – oprócz stylowej grafiki – dużo, dużo ciepła. 
 

 

 

 

 

publicystyka artykuł

Zobacz również

2021: List na grudzień
Kompilacja klipów z listopada 2021 – przedpremierowo!
2021: Grudzień

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...