Mistrzostwa Europy w kolarstwie przełajowym (cyclocross) w holenderskim Col du Vam kończę na 24 miejscu.
Kto obserwuje rywalizację pań, ten na pewno zna nazwiska startujących tu zawodniczek (np. Brand, Vas, Alvarado i in.) i wie, jaki poziom reprezentują. Moim celem (ambitnym i realnym) na ten start było top 20.
Sam start na plus, odważnie do przodu. Na błotnistej prostej uniknęłam kraksy i jechałam pewnie swoje. Nagle spadł mi łańcuch Spokojnie założyłam i goniłam. Asfaltowa prosta, łańcuch znowu spadł Wjechałam do boksu, informując o awarii.
Początek wyścigu, a straty już spore... Na 2. okrążeniu, w tym samym miejscu, w którym uniknęłam kraksy, wyrzuciła mnie koleina i uderzyłam przednim kołem w barierki. Na szczęście szytka wytrzymała, choć koło się lekko skrzywiło Trochę to przeszkadzało na trawersach (odcinkach po skosie) i już nie czułam się pewnie. Każda chwila wahania, dohamowanie, to strata czasu. Na szczęście mechanicy na boksie w międzyczasie ogarnęli pierwszy rower, kolejna zmiana i ogień dalej
Niestety strefa 80%, no i na 4. okrążeniu mój wyścig się zakończył.Teraz widzę, że nawet 20. zawodniczka nie uciekła przed dublem. Lucinda Brand (Mistrzyni Świata) narzuciła kosmiczne tempo
Mimo awarii i upadku robiłam swoje, jak zawsze zostawiając na trasie całe serce i wszystkie siły, a wszystko to z uśmiechem na zaciśniętych zębach
Dziękuję wszystkim w Kadrze za pomoc Dziękuję moim kibicom za wsparcie - zarówno mentalne (bo dzięki Wam czuję, że to, co robię, ma wartość), jak i materialne
Trwa ładowanie...