Przygotowania!

Obrazek posta

Drodzy Patroni,

trochę się gubię… 😅

Przygotowuję się do wyjazdu i nie wiem, w co włożyć ręce.
Sporo już udało mi się załatwić, ale przede mną jeszcze dużo pracy.


Formalności

Dziesięć razy upewniłam się, że mam ważny paszport, a w nim ważną wizę (wiem, że teraz wiza do Stanów nie jest potrzebna, jednak dzięki niej w Stanach spędzić mogę pod rząd aż sześć, zamiast trzech miesięcy).
Wyrobiłam międzynarodowe prawo jazdy i pięć różnych kart do różnych kont bankowych, żebym nie została na lodzie w dalekiej Ameryce.
Wykupiłam ubezpieczenie kosztów leczenia, akcji ratunkowych w nagłych wypadkach i transportu medycznego do Polski – oby się nie przydało!


Campervan

Jeśli chodzi o auto - Bert przejął stery.
Bert, u którego zatrzymam się na początku, wydaje się być bardziej przejęty kupnem vana i przerobieniem go na campervana niż ja. Z jednej strony to dobrze – bo nie muszę się teraz o to dodatkowo martwić. Z drugiej, niedługo będę musiała zapanować nad sytuacją, bo Bert gotów jest już za własne pieniądze kupować auto i zacząć jego przebudowę.

Zatem, gdy dostaję kolejne maila z kilkudziesięcioma podpunktami dotyczącymi przebudowy vana, muszę mu przypominać, że musi zostawić coś dla mnie…

W ostatnim mailu dostałam natomiast długą listę rzeczy, które Bert ma (a ma chyba wszystko!), a których nie potrzebuje i które to może mi oddać, żebym nieco zaoszczędziła. Narzędzia, naczynia, materace i koce, ostatnio na liście pojawiły się też ubrania…

Bert

Już wiem, że Bert będzie ważną postacią mojej amerykańskiej historii. To nie jest przypadek, że to właśnie to u niego wszystko się zacznie.
Póki co zdradzę Wam tylko, że podczas pobytu u Berta będę uczyła się strzelać!!!
Bert zaplanował już dla nas wycieczkę na pustynię i strzelanie do puszek. Mój stosunek do broni jest negatywny – ale historie Berta są bardzo ciekawe i zamierzam zachować otwarty umysł Fascynuje mnie to, nawet jeśli broni nie lubię - a póki co tak właśnie mi się wydaje.

I wcale nie martwi mnie to, że Bert ma już czwartą żonę, a trzy poprzednie nie żyją...


Inwestycje

Czekają mnie jeszcze poważne zakupy – które nie byłyby możliwe bez Waszej pomocy!!!
Dron Dji mini 2 fly more combo
Kamera Gopro Hero 10 plus mikrofon

Ciepły puchowy śpiwór

Dron i kamera oczywiście po to, żeby materiały z tej wyprawy były jeszcze lepsze i jeszcze ciekawsze. Bo ja już w głowie mam scenariusze, już oczami wyobraźni widzę, jak kręcę i montuję kolejne odcinki amerykańskiego projektu. Tego naprawdę nie mogę się już doczekać!
Teraz tylko czeka mnie nauka obsługi nowych sprzętów i odnalezienie się w ich ilości: aparat, telefon, dron, gopro… to mnie poważnie przeraża, bo pamiętam, jak pod Everestem nie wiedziałam, po co wyciągać rękę, gdy działo się coś ciekawego (a wtedy nie miałam jeszcze drona!).

 

A śpiwór - bo mój ma już ponad dekadę i puch w nim wygląda, jakby pochodził z wyleniałych i przemoczonych gęsi.

 

Smutny etap wyprawy

Teraz przede mną dość smutny etap tego projektu, czyli wyprowadzka z Wrocławia.
Złożyłam już wypowiedzenie najmu mieszkania i do końca miesiąca muszę się wprowadzić… Mieszkałam w nim dokładnie dwa lata z miesięcznymi przerwami na spędzanie pandemii w Kotlinie.

Od wielu lat nie potrafię zagrzać nigdzie miejsca na dłużej, więc te dwa lata to nie byle co i jest mi naprawdę smutno, ale wiem, że jak już wrócę, to znów do Wrocławia.

 
Do wylotu został miesiąc i tydzień!
Przygotowuję się dalej :)

Magda

Zobacz również

Pół roku razem!
#samawgórach - grafika
Stało się! Jestem już w Stanach!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...