Mojego pierwszego konia straciłam w dość dramatyczny sposób. Okuta na cztery nogi klacz kopnęła go w przednią nogę i mu ją złamała. Złamanie było fatalne, ponieważ zaczynało się przy łokciu i skrętnie „owijając się” wokół kości dotarło prawie do stawu nadgarstkowego.