Istnienie nie jest przypadkiem, choć nieintencjonalnie przychodzimy na świat. W obliczu zła każdy staje się biologicznie nagi, bezbronny. Kultura i cywilizacja to przestrzeń absurdalna bez krzty sensu. Władza, dyplomacja, ekonomia – rytuały niezdroworozsądkowe reglamentujące zdrowie, życie i wolność. Obłęd decydentów nieliczących się z głodem, pragnieniem, ciepłem rodzinnego domu. Dobry człowiek nie ma gdzie głowy skłonić. Czas odejść. Dokąd? Którędy wyjść ze słowa? Szczęście się czuje, a nie wymawia. Życie nie jest poematem wypisanym na czerpanym papierze. Śmierć to nie akt bohaterstwa z okrzykiem na ustach „za wolność Naszą i Waszą”. Wielkie litery nie mają żadnego znaczenia. W ostatnim oddechu umieramy Sami dla Siebie. W nieczułej samotności…
Piotr Fliciński, językoznawca, muzyk, Witkowo-Poznań
Trwa ładowanie...