Po ostatnich zawodach mających miejsce na torze Silesia Ring potwierdził się najgorszy możliwy scenariusz - awaria silnika.
Samochód dowiózł nie tylko pierwsze miejsce, dzielnie walcząc do ostatniej sesji, ale również wrócił na kołach do domu.
Po powrocie zabrałem się za rozbiórkę silnika w celu diagnozy usterki i ogólnej inspekcji w jakim stanie jest cały motor. Okazało się, że wszystko na przestrzeni lat bardzo mocno się zużyło i wymiany wymaga cały silnik, a głowica gruntownego i kosztownego remontu w profesjonalnym warsztacie.
Samodzielny demontaż całego silnika z osprzętem bez użycia dźwigu wymagał nieco główkowania - jak się za to wszystko zabrać, by nie zrobić sobie krzywdy. Mimo braku krzepy w rękach poszło łatwiej niż myślałem.
Największym zmartwieniem była jednak głowica - tą wysłałem na drugi koniec Polski kurierem. Strach czy dotrze w całości, czy szlifiernia zdoła ją naprawić i odesłać do mnie na czas. Przyszła 4 dni przed zawodami - musiałem zakasać rękawy, złożyć ją i zamontować na silnik, wszystko dokładnie pospinać, uruchomić.
Pierwsze uruchomienie odbyło się o północy 3 dni przed zawodami, jednak radość nie trwała zbyt długo - silnik zgasł po minucie pracy i nie chciał już odpalić. Patrząc na zegarek z myślą, że o 6:30 muszę wstać do pracy, resztkami sił myślałem co może być nie tak - postanowiłem sprawdzić ustawienie rozrządu. Był to cel w "dziesiątkę" - przestawiony rozrząd o jeden ząbek.
Godzina 2:30 w nocy - silnik odpalił. Krótka przejażdżka, powrót do mieszkania i 2,5 godziny snu. Z rana 8 godzin pracy, a po pracy docieranie silnika - trasa 200km.
Na dzień przed zawodami wszystko już miałem spakowane i gotowe na wyjazd, a pozostało jedynie wystroić silnik. Spotkałem się z stroicielem, który zrobił korektę map tak by silnik dostawał odpowiednią ilość paliwa.
Wszystko było gotowe, spakowane i w piątek z samego rana ruszyłem z Zielonej Góry do Warszawy po drodze robiąc przystanek we Wrocławiu z którego już wspólnie z kolegą Jerzym dojechaliśmy do Warszawy. Trasa minęła bez przygód, na miejscu okazało się, że zapomniałem całkowicie o przykręceniu silniczka krokowego, który odpowiada za pracę silnika jałowych obrotach.
Wieczorem wybraliśmy się z "Kojotami" na Warszawską starówkę - zjeść bułki z pieczarkami. Pyszny Warszawski przysmak, który jest lokalną tradycją.
Wypoczęty z rana ruszyłem na tor Modlin - na miejscu byłem chwilę po 7 wraz z Michałem - jednym z uczestników zawodów.
Rozpakowanie auta, montaż kół na tor z oponami typu slick, demontaż przedniej lampy w miejsce której montuję na mniejszych torach specjalny wlot, który doprowadza zimne powietrze do filtra powietrza. Zimne powietrze - więcej tlenu. Więcej tlenu - sprawniejsze spalanie mieszanki i większa moc silnika.
Moim celem na ten dzień było stanąć na podium - chociaż na 3 miejscu w klasie, a cel jeśli chodzi o czas to 1:06.xxx.
Pierwsza sesja jednak całkowicie zmieniła moje perspektywy i ambicje na ten dzień, bowiem zapoznając się dopiero z nitką toru ukończyłem jazdę z czasem 1:04.375 co jednocześnie było pobiciem poprzedniego rekordu klasy D-PRO o ponad sekundę!
Pełny optymizmu kolejnym celem był czas 1:03.xxx i utrzymanie pierwszej pozycji w klasie. Nie było to proste zważywszy na fakt bardzo mocnej i doświadczonej stawki. Kolejny cel został osiągnięty - czas 1:03.832, ale... spadłem na drugie miejsce, ustępując Dawidowi z grupy rajdowej LRacing. Bardzo utalentowanemu i szybkiemu kierowcy tej turkusowej Hondy:
Dostałem swoistego motywującego kopniaka i za cel obrałem czas 1:02.xxx. To zdecydowanie mnie bardziej motywuje od myśli "muszę wygrać".
Kolejna sesja i... poprawa czasu 1:03.336. Dało mi to awans na pierwsze miejsce w klasie i 7 w klasyfikacji generalnej.
Robiło się coraz cieplej - warunki mniej korzystne do poprawiania czasów. Analiza, odpoczynek, szukanie cienia i systematyczne picie wody to kluczowe rzeczy by zachować trzeźwy i skupiony umysł. Czwarta sesja przyniosła to co obrałem za swój cel: 1:02.545 - czas, który był moim najlepszym tego dnia. Pozwoliło mi to uciec stawce w klasie o nieco ponad 0.7 sekundy, gdzie na koniec dnia było to dość dużą przewagą patrząc na to, że różnica pomiędzy drugim, a trzecim miejscem w klasie wynosiła... 0:00.010 sekundy!
Walka trwała do samego końca, pogoda mimo, że ulegała znacznej poprawie pod koniec dnia - co dawało szansę na poprawianie czasów to zmęczenie skutecznie odbierało tą możliwość. Zjazd z ostatniej sesji i widok wyjeżdżającego auta Dawida na tor to był moment w którym miałem w głowie myśli "Na pewno pojedzie szybciej... będzie życiówka... zrobi to, czuję to..." i tak obserwowałem jak jedzie jedno okrążenie za drugim odświeżając w tym samym czasie listę wyników.
I finalnie udało się obronić pierwsze miejsce w klasie - coś czego kompletnie się nie spodziewałem z czasem który był daleko poza moim zasięgiem (przed przyjazdem na ten tor).
Emocje, które towarzyszyły mi tego dnia są wprost nie do opisania słowami - to trzeba przeżyć na własnej skórze, cała rywalizacja, cele, rozmowy z ludźmi i cała panująca atmosfera na tego typu zawodach to jest coś za czym tęsknię już następnego dnia i z niecierpliwością czekam na kolejny wyjazd.
Było trzeba jednak jeszcze wrócić do domu. W drodze powrotnej dopadło mnie niesamowicie duże zmęczenie, przez które musiałem robić postój co 50km. Na drugim przystanku jednak stało się to:
Pod wpływem temperatury silnika roztopił się pod autem gumowy krawężnik, który przy cofaniu wyrwał mi zderzak z mocowań. Miałem jeszcze do przejechania nieco ponad 400km. Podjechałem autem do przodu i zacząłem parkingowe prace naprawcze. Finalnie udało się skręcić zderzak na połamane zaczepy i ruszyć dalej w drogę, która przebiegła sprawnie, a cała akcja serwisowa dała mi sił by dojechać do domu bez żadnego przystanku.
Tym kończę tą historię i jednocześnie zapraszam do obejrzenia mojego pierwszego vloga prosto z zawodów w którym oprócz samej jazdy zawarte są rozmowy z innymi uczestnikami imprezy jak i pokazane ciekawostki nt. aut w tym tych flagowych na Polskiej scenie Time Attack.
Ze względu na dużą ilość portali społecznościowych w których staram się aktywnie działać, głównie jest to Facebook i Instagram ze względu na aktywną dyskusję pod moimi artykułami, chciałbym Was spytać czy forma takich artykułów jak ten jest czymś co warto pisać i czy jest coś co mógłbym poprawić tak by było jeszcze bardziej przyjemne w odbiorze dla Was.
Będę bardzo wdzięczny za udział w ankiecie!
Trwa ładowanie...