Historia jednej chusty

Obrazek posta

Zamówiłam tę rzecz spontanicznie - bez namysłu a z przekonaniem. Zobaczyłam na lokalnym jarmarku takie piękne szydełkowane narzutki i od razu zapragnęłam właśnie w tych kolorach, choć tam ma miejscu takiej gotowej nie było. Pani To Nie Sztuka po kilku tygodniach wysłała do mnie zdjęcie wykonanej chusty, zapraszając po odbiór i dopisując, że w rzeczywistości wygląda dużo lepiej.

I zawsze to w życiu tak jest: rzeczywistość wszak jest piękniejsza od jakiegokolwiek jej odbicia. Zawsze ma w sobie coś więcej niż jest w stanie pokazać płaszczyzna zwierciadła. I na tym dla mnie polega prawdziwa sztuka życia.

Założyłam więc na siebie przed lustrem w domu tę flagę narodową z ażurowej bawełny, napisałam "Wiersz o moim pochodzeniu", nazwałam się Anastazją z Mariupola (zgodnie z prawdą historyczną) i pojechałam z tym wszystkim w sierpniu 2022 na Szóste Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamów Poetyckich do Poznania. Bo dostałam się do eliminacji "Ostatnia szansa" w ramach tych mistrzostw krajowych - dzięki swoim działaniom w toruńskiej Od Nowie oraz bardzo konkretnemu i bezpośredniemu wsparciu Magdaleny Walusiak, Justyny Kłosińskiej-Krikiel i Katarzyny Pawłowskiej.
 

Z Magdą Walusiak na VI Ogólnopolskich Mistrostwach Slamów Poetyckich, Poznań 13.08.2022


Świadomie zamierzałam reprezentować na tym ogólnopolskim wydarzeniu artystycznym nie tylko siebie i Toruń, ale także Ukrainę. Ale - ba! - o ile sama przed lustrem w tej chuście czułam się znakomicie, o tyle na ludziach - dość nieswojo. I żeby nie było szans, że przed wyjściem na scenę się rozmyślę przedstawić się w tej chuście i z tym wierszem, to pod spodem miałam na sobie tylko białą mocno prześwitującą plażową suknię bez stanika, bo pokazać się nieznajomym ludziom na placu w dużym mieście prawie nago wydawało mi się jeszcze bardziej krępujące, niż być w tychże okolicznościach owiniętą we flagę. Wciąż tak mi się wydaje, jak by co.
 

Z Tomaszem z Bydgoszczy na tychże Mistrzostwach, Poznań 13.08.2022


A więc wyszłam i pokazałam taką Ukrainę, którą jasno wtedy widziałam - w swej twórczej wyobraźni, w lustrze i poniekąd wokół siebie też: bogatą, zaradną, cieszącą się życiem. I nie dałam po sobie poznać, że pod tą żółto-niebieską koronką drżę całym ciałem jak liść na wietrze mimo cichej i ciepłej pogody. Ten występ przeniósł mnie do półfinału, gdzie  wygrał ze mną Smutny Tuńczyk.

Po raz drugi przedstawiłam ten wiersz scenicznie w finale Październikowego Slamu w Od Nowie, który otworzył nowy sezon w Toruniu. I tu - masz Ci! - zwątpiłam w niego. Stoję na scenie - wszyscy patrzą i słuchają, oczekując już duuuuużo po mocnych wierszach pierwszych rund - i czuję własny fałsz za każdym razem, kiedy wymawiam słowo "Ukraina", za każdym razem (a brzmi ono tam aż 5 razy) czuję fałsz! I oni - moi widzowie i słuchacze - też go wyczuli, przecież są moi, a więc mądrzy i wrażliwi - i mieli rację, oddając pierwsze miejsce Zuzannie Hillar.
 

Finał Slamu w Od nowie z Zuzanną Hillar, Toruń 9.10.2022


Dopiero kilka dni później zrozumiałam, skąd wziął się ten fałsz. Bo w tym wierszu słowo "Ukraina" głosić należało najpierw z zaciekawienien, potem z podziwem, dalej z pożądaniem, potem z dumą i w końcu z istną, niepodrobioną i niezwyciężoną radością. Czułam to wszystko, kiedy tworzyłam. Czułam jeszcze pogłos w Poznaniu. Ale teraz patrząc na te kolory, a tym bardziej mając je na sobie, zamiast tego wachlarzu całkiem miłych uczuć poczułam ból. Pierwotnie emocjonalny, którego starając się uniknąć, otrzymałam ból fizyczny w zaciśniętym gardle. I jak tu głosić radość?

Przez jedną rozpaczliwą chwileczkę pomyślałam nawet, by sprzedać lub oddać komuś w prezencie tę chustę, oby z moich oczu precz. Ale natychmiast (taka bystra jestem) przypomniała mi się jedna lekcja życiowa sprzed lat. Kiedy w 2014 roku wybuchła wojna na Donbasie, uciekłam przed nią fizycznie do Polski, a psychicznie do Krainy Wyparcia Wszystkiego Co Boli. I dopiero siedem lat później, po roku leczenia depresji samobójczej, odkryłam, że oto gdzie jest źródło choroby - zaprzeczenie bólu związanego z tym, co się dzieje w moich rodzimych stronach.

A więc nie powtarzam bolesnych historii. Zostawiam chustę sobie na wieki wieków i będę trzymała ją przed oczyma. Niech na razie jako kwintesencję bólu, z którego tym razem skorzystam właściwie, czyli potraktuję go jako bodziec do pozytywnego działania, skierowanego do życia. I będę działała aż do tej pory, kiedy na miejscu bólu powstanie istna zwycięska radość. Powstanie w rzeczywistości wokół mnie, nie tylko w mej twórczej wyobraźni (i na tym tez polega dla mnie prawdziwa sztuka życia). A kiedy ta radość się urzeczywistni niewątpliwie, to wtedy też znajdę wiele ciekawych rzeczy do robienia, bo nie wyobrażam siebie bez działania.
 

Na swoje 34. urodziny zaprosiłam przyjaciół pograć w kosza, Toruń 31.08.2022


Oprócz wymienionych dwóch wydarzeń poetyckich, pojawiałam się z tą chustą jeszcze w kilku miejscach: to na koncercie muzyki barokowej we Dworze Artusa, to na pikniku rodzinnym przy Domie Muz, to na jam session w klubie "Muzyk", to na spotkaniu literatów w Teatrze Impresaryjnym we Włocławku, to na nagraniach kapeli NAStalgia. Zawijałam w nią także zmarznięta córkę chłodnymi wieczorami na plaży bałtyckiej w Stegnie i w obserwatorium astronomicznym w Piwnicach. Wszędzie tam, gdzie mogłam pokazać się z tym ludziom, rozszerzając w ten sposób swoją strefę komfortu.
 

Na warsztacie z kaligrafii na pikniku rodzinnym przy Domie Muz na Podgórzu, Toruń 4.09.2022


Bo flaga narodowa mimo małej wagi może wcale nie być lekką noszą. Czasami czuję się z nią tak, jak bym próbowała udźwignąć na sobie cały swój kraj. A to nie jest zadanie dla jednego człowieka, tylko dla całego narodu. Jak ja nie jestem Ukrainą, tylko pewna część mnie jest odrębnym przypadkiem z jej obfitej historii, która się kontynuuje. Jak kontynuuje się historia tej pięknej rzeczy, którą uczyniłam bohaterką mej dzisiejszej opowieści.

Teraz bohaterka jedzie ze mną pociągiem do Pragi na koncert Zemfiry. Jestem ciekawa, jak przebiegnie nasze spotkanie. A na razie wymyśliłam taki patent: aby świadomość tego, że wyglądam w tym jak chodzący symbol swojego kraju, nie zniekształcała moich naturalnych zachowań nadmierną odpowiedzialnością, trzeba chustę założyć i natychmiast zapomnieć o tym. Zobaczymy, czy się sprawdzi.
 

W drodze do Pragi na koncert Zemfiry, pociąg 18.10.2022



Dziękuję, że doczytałaś lub doczytałeś!

A Ty jak sobie radzisz z posiadaniem narodowości?

#Ukraina #Slamy #Anastazja z Mariupola

Zobacz również

Kwietniowe newsy: majowe koncerty, Toruń bez pierników, wzruszenia nad powieścią, decyzje ...
Koncerty w czerwcu, recenzja redaktora na moją powieść oraz prace nad piosenką o Toruniu
Korzyście z patrzenia pod nowym kątem, największe pragnienie osoby uzależnionej i doświadc...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...