Wieś Parlin gmina Dąbrowa koło Mogilna
To ta sama gmina, której wójt informował nas w przypadku innej cierpiącej suni, że nie obchodzą go zwierzęta
Dzisiaj mieszkańcy Parlina dali dowód swojego bestialstwa
Na oczach mieszkańców przez kilka godzin konała w potwornych męczarniach ślepa i głucha staruszka sunia
Nie gdzieś w oddali i niezauważona ale przy głównej drodze, widoczna z drogi, pod płotem jednej z posesji... Umierała... a Jej ciało wykręcało się nienaturalnie od ogromnego bólu...
Przed godz 15-tą otrzymaliśmy mailowe zgłoszenie, że po wsi Parlin błąka się zaniedbany pies, mały kundelek. Na nasze zapytanie czy osoba zgłaszająca zabezpieczyła psiaka żeby się nie oddalił, otrzymaliśmy odpowiedź, że nie zabezpieczyła psa, ale dodała że psiak nie wyglądał na zdrowego więc nie powinien się za daleko przemieścić.
Byliśmy akurat z naszymi podopiecznymi w drodze do weterynarza. Przed godziną 18-tą kiedy byliśmy jeszcze w gabinecie, otrzymujemy kolejną informacja, że pies jest w tym samym miejscu, ale oczywiście nie zabezpieczony.
Z weterynarii do Parlina mieliśmy około 40 km, więc z psiakami w autach ruszyliśmy na poszukiwania.
Ze zgłoszenia wynikało, że psiak leży gdzieś przy drodze z Dąbrowy do Parlina. Było już ciemno, więc oświetlając pobocza i rowy przy drodze szukaliśmy psinki.
Mieliśmy zdjęcie ze zgłoszenia, jak psiak leży na trawie pod ogrodzeniem z siatki.
Wjechaliśmy do wioski Parlin gdzie stoi dom przy domu (wszystkie zamieszkałe), a drogę oświetlają latarnie.
Sunia wiła się z bólu, Jej drobne ciałko wyginało się nienaturalnie w sposób przerażający...
Staruszka sunia, ślepa i głucha, sierść potwornie brudna, posklejana i śmierdząca. Miała silne objawy neurologiczne wynikające z choroby bądź urazu, niedowład, nienaturalne silne wygięcie kręgosłupa, przekrzywienie głowy, oczopląs, silne wychłodzenie...
Cierpiała potwornie... trwała w agonii od kilku godzin
Leżała i wiła się na oczach przechodniów, na oczach ludzi w przejeżdżających tuż obok autach, na oczach mieszkańców domów, którzy widzieli Sunię z okien, na oczach osoby która dokonała zgłoszenia...
NIKT nie pochylił się nad konającą kilka godzin sunią
NIKT nie zadał sobie trudu by zawieźć do weterynarza
Zabrałyśmy ślepą, starą i śmierdzącą sunieczkę... ogrzałyśmy, przykryłyśmy, przytuliłyśmy...
To nic, że Ona już nie wiedziała co się dzieje, że nie była świadoma... To nic, że w agonii kłapała pyszczkiem... To nic, że ociekała z brudu... Nie była wreszcie sama... choć przez ostatnie chwile było Jej ciepło i miękko... Próbowała podnosić swoją zmęczoną mała główkę... uspokoiła się... Odeszła w naszych ramionach...
Trwa ładowanie...