Zaczęła bardziej przeszkadzać bo była w rui i zaczęły schodzić się psy ze wsi... Nie pytałyśmy co się wtedy działo... nie chciałyśmy tego słyszeć... ale i tak usłyszałyśmy o dużej ilości psów, które co chwilę kryły sunie....
Kiedy Ją dzisiaj zobaczyłyśmy, łzy napłynęły do oczu... zwinięta w kłębek leżała pod jakąś maszyną, zrezygnowana nawet nie reagowała na nas. Po chwili podniosła głowę a Jej zrezygnowany wzrok utkwił na ziemi... Z trudem podniosła swoje zmarznięte i obolałe ciało, bez sprzeciwu pozwoliła wsadzić się do samochodu.
Po chwili jazdy w cieple położyła głowę na kolanach i zasnęła bardzo zmęczona. W trakcie badań bardzo spokojna, poddawała się wszystkim czynnościom, tylko spoglądała tym swoim smutnym wzrokiem.
Nazwałyśmy ją Lucy...
Lucy jest w typie bernardyna, ma 2/3 lata, jest wychudzona, widoczne żebra, zapadnięty brzuch, na pewno już rodziła a teraz kolejna ciąża... Bardzo zaniedbana sierść, brudna i śmierdząca, zęby młodego psa ale częściowo starte jakby gryzła kamienie. Z dróg rodnych ropny wysięk. Czekamy na wyniki szczegółowych badań krwi.
Lucy została zaopatrzona farmakologicznie, musimy wzmocnić Jej organizm by mogła bezpiecznie przejść zabieg kastracji aborcyjnej. Konieczne wykonanie rtg kręgosłupa i łap bo Lucy momentami ma chód niestabilny, nie wiemy czy z powodu urazu, może wypadku, a może przemarznięcia i wyczerpania.
Lucy to kochany psiak, mimo cierpienia które przeżyła zaczęła merdać na nas ogonkiem, kładzie pyszczek w dłonie i zasypia.
Po co najmniej miesiącu tułaczki zasnęła w ciepłym miejscu na miękkim kocyku.
Trwa ładowanie...